Sun Tzu idzie na wojnę
fot. drew beamer KZ / UNSPLASH.COM

W życiu wewnętrznym nie można skupiać się wyłącznie na tym, co jest najdotkliwszą i najczęstszą porażką. Należy się raczej skupić na czynieniu dobra, które jest w zasięgu ręki.

Spowiedź nie jest sakramentem skierowanym wyłącznie ku przeszłości. Owszem, w pierwszym rzędzie dzięki wyznaniu grzechów rozliczamy się z tym, co było. To jednak nie koniec spowiedzi. Rozgrzeszenie, które otrzymujemy, skierowane jest ku przyszłości. Dzięki niemu możemy żyć na nowo pojednani z Bogiem, mając dostęp do Jego mocy. Do czego ją wykorzystać? Jakże często nie zadajemy tego pytania. Nad przebaczeniem przechodzimy do porządku dziennego. Po spowiedzi przez jakiś czas cieszymy się wrażeniem lekkości i z lekkością wracamy w utarte koleiny przyzwyczajeń, nawyków i rutyny. Po kilku tygodniach orientujemy się, że znaleźliśmy się w punkcie wyjścia. Trwamy w tych samych wadach, czujemy się przytłoczeni znanymi z przeszłości słabościami i grzechami. Poczucie syzyfowego wysiłku odbiera nadzieję na radykalną zmianę. Niekiedy pojawiają się wątpliwości i pytania, czy w ogóle warto kolejny raz się spowiadać, skoro i tak schemat z pewnością się powtórzy. Niestety, aż nader często rzeczywiście się powtarza.

Spróbujmy zmienić podejście i tym razem skupmy się na przebaczeniu, którego dostępujemy. Niech pierwsze wrażenie ulgi, związane ze zrzuceniem ciążącego poczucia winy, nie przyćmi przebaczenia. Oto Bóg mi wybaczył. Przez grzech odwróciłem się od Niego, dopuściłem się znieważenia Jego nieskończonego majestatu, odmówiłem Mu prawa do bycia Bogiem w wybranych dziedzinach mojego życia. On jednak mi przebaczył i chce, abym mógł żyć pełnią życia, bym w Jego obecności wiódł życie spełnione i szczęśliwe. Przebacza, choć wie, że nie jestem silniejszy, niż byłem wcześniej. Jestem tak samo słaby po spowiedzi, jak i przed nią. Czuję się lepiej, ale przecież jestem ten sam i taki sam. Skoro jednak Bóg udziela mi przebaczenia i chce mojego spełnienia, to czas szykować się do walki, by ochronić w sobie Jego dar, by ponownie nie stracić łaski przebaczenia.

Niniejszy tekst jest propozycją potraktowania życia wewnętrznego zgodnie z tradycyjną metaforą życia jako walki. Życie wewnętrzne dla każdego, kto odważy się je podjąć, jest zmaganiem. Jest walką dla każdego, kto nie tyle „jest niesiony przez życie”, co „życie prowadzi”. Prowadzenie wojny to sztuka, dlatego potrzeba w niej rozwagi i męstwa. Męstwo ćwiczy się przez podejmowanie wytrwałego i cierpliwego wysiłku, rozwagi nabiera się w trakcie nauki u mistrzów. Walka wewnętrzna ma swoją specyfikę i choć dotyczy rzeczywistości duchowej, na wstępnym etapie nie różni się znacząco od zwykłych wojen prowadzonych między ludźmi. Dlatego nie cytuję tu

Zostało Ci jeszcze 85% artykułu

Wykup dostęp do archiwum

  • Dostęp do ponad 7000 artykułów
  • Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
  • Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Wyczyść

Zaloguj się

Sun Tzu idzie na wojnę
Tomasz Grabowski OP

urodzony w 1978 r. – dominikanin, czyli kaznodzieja, doktor nauk teologicznych, ceniony rekolekcjonista, duszpasterz, od września 2016 r. prezes Wydawnictwa Polskiej Prowincji Dominikanów W drodze, od 2022 roku Prowincjalny Promotor Środków Społecznego Przekazu Polskiej Prow...

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszyk Kontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze