Che Guevara i Ukraińcy
fot. pawel czerwinski / UNSPLASH.COM
Oferta specjalna -25%

Słuchanie na modlitwie

0 votes
Wyczyść

8 marca wieczorem stałem niedaleko placu Taksim w Stambule wśród setki rozgniewanych kobiet wykrzykujących bardzo niepochlebne hasła pod adresem premiera Turcji Recepa Tayyipa Erogana. Od placu odgradzała je armatka wodna i kilkudziesięciu policjantów przypominających robocopy. Na placu kordon tajniaków pod parasolami (lało jak z cebra) chronił, nie wiadomo przed czym, pomnik Ataturka i kierował turystów w przesmyk między demonstracją a oddziałami policji.

Gdyby nie deszcz, byłoby bardzo przyjemnie, dziewczyny waliły w bębny i śpiewały, policja filmowała demonstrantki, zaciekawieni turyści robili zdjęcia telefonami komórkowymi. Gdyby nie deszcz i sztandary z podobizną Che Guevary. Kiedy dziewczyny zaczęły śpiewać „Tayyip, kobiety nadchodzą!!!” na melodię „Kalinki”, poczułem się jeszcze bardziej nieswojo. Zaraz będzie „Międzynarodówka” – pomyślałem – a tak fajnie to wszystko wyglądało…

Od Galatasaray nadeszła grupa dwustu kolejnych kobiet. Jak mi wytłumaczyła jedna z uczestniczek protestu, to były feministki, a przed kordonem policji stały lewaczki. Albo odwrotnie. W każdym razie do odśpiewania „Międzynarodówki” nie doszło, bo na widok posiłków policja wystrzeliła kilka nabojów gazowych i tłum wycofał się w stronę Galaty. Stambulskie służby specjalne mają wredną taktykę – podczas demonstracji blokują boczne uliczki odchodzące od ciasnej alei Istiklal, więc jeśli ktoś znajdzie się pod gazowym albo wodnym ostrzałem, nie ma gdzie uciekać. Szkoda dziewczyn – pomyślałem. Z drugiej strony ten Che Guevara i „Kalinka”… nie mają lepszych bohaterów?

Pewnie, że nie mają. Różne narody mają różne wzory, zwłaszcza historyczne. Dla nas Che Guevara może być komunistycznym watażką odpowiedzialnym za śmierć wielu ludzi, dla innych narodów jest bohaterem latynoamerykańskiej biedoty, bojownikiem o prawa dyskryminowanych i udręczonych. Krótko mówiąc – postacią wartą wciągnięcia na sztandary, pod którymi polityczni aktywiści – na przykład w Turcji – walczą o wolność i sprawiedliwość. Zapewne wielu z nas miałoby inne zdanie na temat Stanów Zjednoczonych jako ojczyzny wszelkich swobód, gdybyśmy mieszkali w Kolumbii albo w Argentynie.

Ale zostawmy Che Guevarę, Stany Zjednoczone, Turcję i policję. Ponad dwadzieścia lat po upadku komunizmu na ulicach ukraińskich miast ciągle stoją pomniki Lenina, a tysiące Rosjan nie pozwalają ich zwalić, bo stanowi on ponoć symbol rosyjskiej tradycji narodowej. Najbardziej udręczony komunizmem naród nie chce odciąć się od sowieckiej legendy Związku Radzieckiego, podstawiając w miejsce pamięci o zbrodniach i masowej udręce hurranacjonalistyczne TAK dla Putina. Dlaczego? Jak to możliwe? Jak to możliwe, że Kozacy, którzy przecież za czasów bolszewickich byli masowo mordowani przez Sowietów, którzy do tego stopnia Sowietów nienawidzili, że w czasie II wojny światowej gotowi byli walczyć przeciwko nim u boku hitlerowców, dziś stają się symbolem obrony systemu stworzonego przez modelowego kagiebistę Putina?

To są pytania, na które nie znam odpowiedzi, jednak z pewnością potęga rosyjskiej propagandy rozmiękcza ludziom mózgi. Nie tylko i chyba nie przede wszystkim Rosjanom. Oburzonym propagandą stosowaną przez telewizję Russia Today proponuję pooglądać chwilę francuski kanał France 24 – według mnie niebywałe zjawisko w i tak zidiociałym świecie mediów. Równie intensywne nagromadzenie ignorancji, lekceważenie dla ukraińskich dążeń do wolności i bezkrytyczny podziw dla Putina w połączeniu z chorobliwym antyamerykanizmem trudno gdzie indziej znaleźć. Oczywiście Francuzom nawet głupota komentatorów i szaleńcza miłość do Rosji uchodzą płazem, bo usprawiedliwiają ich dobre wino i sery.

Na szczęście nie wszystko stracone. W przeciwieństwie do wielu mediów politycy przy okazji kryzysu ukraińskiego wykazują coś w rodzaju zrozumienia sytuacji. Chyba dla większości liderów Europy jasne się stało, że Władimir Putin to jednak nie partner do dyskusji, a metody, które stosują w celu przekonania siebie nawzajem, np. Angela Merkel i David Cameron, w przypadku Putina raczej się nie sprawdzają. Nie wiadomo, jakie się sprawdzą i czy w ogóle takie istnieją. Niektórzy mówią, że trzeba wrócić do tych zweryfikowanych przez Ronalda Reagana, który, jak wiadomo, nie wystrzelił do Sowietów ani jednego pocisku, a mimo to komunizm upadł, i to przy niemałym udziale właśnie Reagana. Analogie historyczne mają to do siebie, że są proste i zazwyczaj zwodnicze – obecna Rosja to jednak nie Związek Radziecki – ale nadziei nie należy tracić.

Pewien turecki komentator polityczny powiedział mi, że Putin już przegrał tę wojnę i choćby nie wiem jak prężył muskuły, to i tak nic nie zdziała. Naród raz pobudzony do wolności nie da się ponownie zniewolić – Ukraina już teraz mentalnie jest wolna. Być może mój rozmówca jest zbytnim optymistą, być może, mówiąc o Ukrainie, myślał o Turcji, w której przecież teraz także trwa potężna batalia o wolność. Turcy walczą z własnym rządem, co jednak różni się znacznie od walki z obcym wojskiem, ale dobrze wiedzieć, że nie tylko Che Guevara, ale również Ukraińcy z Majdanu i Krymu stanowią inspirację dla narodów miłujących wolność.

Che Guevara i Ukraińcy
Dariusz Rosiak

urodzony w 1962 r. – polski dziennikarz radiowy i prasowy, reportażysta nominowany do Nagrody Literackiej „Nike”. Przez wiele lat był związany z "Rzeczpospolitą", gdzie publikował w dodatku "Plus Minus". Autor cyklu feliet...

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszyk Kontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze