List do Rzymian
Rdz 14,18-20 / Ps 110 / 1 Kor 11,23-26 / Łk 9,11b-17
W Białą Niedzielę dzieci idą do pierwszej Komunii, wcześniej przez pewien czas chodzą na katechezę. Wtedy też okazuje się, jak często tajemnica Eucharystii jest niezrozumiała i banalizowana. Przychodzę na nauki, pytam: czego się dziś nauczyłyście? Odpowiedź brzmi: Szalik to nie tylko szalik, może oznaczać też klub piłkarski. Co wydarzyło się podczas tych zajęć, skoro próbowano bezradnie przedstawić Eucharystię tylko jako symbol? Spytałem, czy można rozmawiać z chlebem. Pewnie, że nie. Można z Chrystusem, który jest rzeczywiście obecny pod postacią chleba. Ważną przyczyną pomniejszania znaczenia Eucharystii jest niewystarczające dostrzeganie osobistego aspektu dzieła zbawienia.
Czym jest Eucharystia? Słowo to oznacza „dziękczynienie”. Przeczytałem kiedyś: „Jezus wziął chleb, który jest symbolem Jego życia, i dziękował”. Ofiara, którą zanosimy, jest ofiarą dziękczynną, przemienianiem i naszego życia w dziękczynienie.
Jak często przemieniamy życie w coś zupełnie innego! W szukanie przyjemności, chęć posiadania władzy, wreszcie rutynę. Jak wiele z tych przeobrażeń prowadzi do śmierci, i to za życia. Miłość małżeńska zmienia się w złośliwą oziębłość, zaufanie w trujący sceptycyzm, dziękczynienie staje się roszczeniem, a początkowy zapał do pełnienia posługi kapłańskiej kończy się klęską. Te przemiany nie byłyby tak łatwe, gdybyśmy przyłączyli się do ofiary Chrystusa składanej Ojcu; gdyby obecność przy stole Pańskim nie była dla nas rutyną.
Przemienianie życia w dziękczynienie jest możliwe tylko w postawie uwielbienia, gdyż pamiątkę śmierci i zmartwychwstania Chrystusa można godnie przeżyć jedynie w postawie uniżenia. Tylko wtedy Tajemnica ta jest przystępna i owocna. Tylko wtedy człowiek wchodzi w przestrzeń, w której może doświadczyć, jak niepojęta jest Miłość, która go umiłowała i wezwała do dania odpowiedzi. Człowiek bowiem jest wtedy największy, kiedy przed tą Tajemnicą uklęknie.
Dlatego arcybiskup Berlina Alfred kard. Bengsch powiedział: „Kto wierzy w Chrystusa, kocha Go i uwielbia, ten nie może nic innego, jak tylko głęboko się przed Nim skłonić” – ze świadomością, że się nie myli; ze zdumieniem, że Boża Miłość wezwała go po imieniu; z ufnością, że każde cierpienie i wszystkie dręczące go niepewności są ogarnięte Miłością, która dała się ukrzyżować.
Oceń