kukiełka przedstawiająca człowieka
fot. Marco Bianchetti / UNSPLASH

Raz prawie bym zeszła. Poczułam, że odcina mi władzę w nogach, rękach, że zaczynam się dusić, osunęłam się po ścianie. To mogło być wszystko, od kreta do rur po trutkę na szczury. Ale było legalne, cały internet był tym zawalony i policja nic nie mogła zrobić. To był szał.

Po wstrząsających prasowych i telewizyjnych doniesieniach, które wywoływała każda fala zatruć środkami psychoaktywnymi na przestrzeni ostatniej dekady, temat dopalaczy opuścił mainstreamowe media. W 2015 roku – najgorszym, o ironio, pod tym względem w historii – niektóre gazety odtrąbiły sukces: „Polska uporała się z narkoproblemem. Sytuacja jest najlepsza od 10 lat” – głosiły nagłówki. Postawione dziś pytanie o dopalacze najczęściej wywołuje zmarszczenie czoła i konstatację: Faktycznie, było coś takiego, ale to już chyba przeszłość. Problem zniknął czy tylko przestał być gorący?

Mogłoby się wydawać, że zmiany prawne i działania organizacji państwowych i pozarządowych uporządkowały sytuację i jako społeczeństwo nie mamy się czym martwić. Ale zarówno Krajowe Centrum Przeciwdziałania Uzależnieniom, jak i wiele fundacji, lekarze, terapeuci mówią wprost, że problem wciąż istnieje. I choć sklepy z dopalaczami zniknęły z polskich ulic, to do szpitali ciągle trafiają osoby z zatruciem, na terapiach odwykowych co najmniej połowa pacjentów miała doświadczenia z tym rodzajem substancji, a część jest poważnie od dopalaczy uzależniona. Liczba śmiertelnych zatruć wprawdzie spada (w raporcie Głównego Inspektoratu Sanitarnego za 2020 rok widnieje jeden zgłoszony przypadek skojarzony z substancjami określanymi dawniej jako dopalacze), ale GIS wciąż ostrzega przed groźnymi substancjami psychoaktywnymi (jeszcze dwa lata temu przed Hasanem, sztucznym haszyszem, powodującym zatrucie, a nawet zgon; półtora roku temu – przed etazenem, dopalaczem [w postaci szarego proszku, suszu do palenia, liquidu do e-papierosa czy sprayu donosowego] o wysokim stężeniu, zamienniku heroiny lub fentanylu, sześćdziesiąt razy mocniejszym od morfiny). Jak więc dziś wygląda sytuacja z dopalaczami?

Czym właściwie są dopalacze?

Nazwa „dopalacze” pojawiła się pod koniec pierwszego dziesięciolecia XXI wieku i określała grupę towarów i substancji pochodzenia syntetycznego, roślinnego lub mieszanego, które działały jak narkotyki, ale nie były nielegalne. Pochodzi zapewne od nazwy jednego z pierwszych bardzo popularnych sklepów, który te substancje sprzedawał. Kojarzy się również z angielskim słowem „dope”, czyli nielegalny narkotyk lub podawanie komuś narkotyku. To nazwa zwyczajowa, daleka od określeń eksperckich. Gdy się okazało, że początkowo uważane za dość niewinne produkty i chwilową modę, są jednak groźne, specjaliści zaczęli stosować pojęcia używane już w Europie: nowe narkotyki i nowe substancje psychoaktywne. Czyli substancje, które działają w sposób podobny lub powodują takie same szkody jak narkotyki i substancje wymieniane w konwencjach międzynarodowych.

– Dziś właściwie nikt już tak dopalaczy nie nazywa, to bardzo nieprecyzyjna nazwa – mówi Michał Kidawa z Krajowego Centrum Przeciwdziałania Uzależnieniom. – Eksperci najczęściej używają nazwy nowe substancje psychoaktywne. Skomplikowanie definicji pogłębia fakt, że to bardzo duża liczba (ponad 800) substancji z wielu grup chemicznych, różnych pod względem działania farmakologicznego. Każda ma swoją oddzielną dynamikę, ich popularność jest bardzo różna, użytkownicy też stanowią odrębne grupy.

– Teraz już tak nie mówimy, bo praktycznie nie ma dopalaczy, raczej: związki zastępcze, a najczęściej enpeesy (NPS), nowe substancje psychoaktywne – tłumaczy funkcjonariusz operacyjny CBŚ, od dwudziestu lat związany z polską sceną narkotykową i z racji wykonywanej pracy występujący tu anonimowo.

– To coś znacznie bardziej i sz

Zostało Ci jeszcze 85% artykułu

Wykup dostęp do archiwum

  • Dostęp do ponad 7000 artykułów
  • Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
  • Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Wyczyść

Zaloguj się

Narkotyk dla ubogich
Michalina Kaczmarkiewicz

absolwentka kulturoznawstwa na Uniwersytecie Łódzkim oraz studiów w zakresie duchowości chrześcijańskiej na Papieskim Wydziale Teologicznym w Warszawie. Stypendystka Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego....

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszyk Kontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze