okładka książki Trzy tłumaczki Krzysztof Umiński Marginesy
fot. EPA

Damy polskiego przekładu

Nocne życie, samotne i kontemplatywne – tak wyobrażam sobie pracę tłumacza. Zawsze przy biurku, a na nim lampa, ustawiona barykada ze słowników; kawa i kubek z ołówkami, koniecznie kolorowymi. I stosy książek, wydruków, próbek tekstu, zza których nie widać człowieka. Pokój tłumacza to kuźnia wykuwania właściwego brzmienia, alchemia zamiany jednego języka w złoto zrozumienia drugiego. Nic dziwnego, że tłumacz jest szary, niemal przezroczysty, aby sobą nie zasłaniać autora. A jednak to tylko fragment tego życia, wszak na pozostałych pulsuje miłość, zadzierzgnięte są przyjaźnie i trwa wojna, jak przekonuje Krzysztof Umiński w Trzech tłumaczkach.

Niewidzialność tłumacza

Napisać, że bohaterkami są Joanna Guze, Anna Przedpełska-Trzeciakowska i Maria Skibniewska, to trochę tak, jakby napisać, że bohaterami są doktor Bernard Rieux, Eleonora Dashwood i Frodo Baggins. Bez pracy tych tłumaczek nie poznalibyśmy światowej literatury współczesnej. Aby to nieco bardziej uzmysłowić, oddam głos Krzysztofowi Umińskiemu: „Gdyby książki przetłumaczone przez Marię Skibniewską ułożyć jedną na drugiej, wyrosłaby sterta wysokości dwustu ośmiu centymetrów. Wiem, bo zmierzyłem. W latach trzydziestych Tadeusz Boy-Żeleński obstalował sobie pocztówkę, na której on, Boy, stoi dumnie obok stosu przełożonych przez siebie dzieł literatury francuskiej – Balzaca, Molière’a, Prousta, Stendhala, Villona… Skibniewska mierzyła nieco ponad metr sześćdziesiąt. Przekłady skryłyby ją bez reszty. Tak się poniekąd stało”. W cieniu Guze, Przedpełskiej-Trzeciakowskiej i Skibniewskiej stoi cała rzesza bohaterów, istna Drużyna Czytelnicza Nie Do Policzenia, w której znajdują się postacie z naszego dzieciństwa, młodzieńczych namiętności oraz dojrzałych związków, gdy do pewnych książek wracamy, odnajdujemy je, pomieszkujemy w nich. Umiński przedziera się nie tyle przez postaci z książek, ile przez tych, którzy są z krwi i kości i mają swoją pamięć: dziurawą, skłonną do zaskakujących skoków do przodu, czyli do przemilczeń. Trzy tłumaczki to iście detektywistyczna proza, w której poszukiwania w archiwach polskich i zagranicznych przeplatają się ze wspomnieniami osób bliskich tłumaczkom. Są zatem listy, niewydane dzienniki, a nawet szukanie wskazówek w dedykacjach i rozszyfrowanie, czyja ręka poczyniła na marginesie kilka uwag. Momentami Trzy tłumaczki są na tyle sensacyjne, że przypominają Dziewiąte wrota czy Klub Dantego, tyle tylko, że zamiast mordercy szukamy żywych osób. A te zacierały za sobą ślady, jak tylko mogły.

Zostało Ci jeszcze 75% artykułu

Wykup dostęp do archiwum

  • Dostęp do ponad 7000 artykułów
  • Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
  • Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Wyczyść

Zaloguj się

Damy polskiego przekładu
Marcin Cielecki

urodzony w 1979 r. – polski poeta, eseista, recenzent, pisarz.  Autor m.in. zbioru esejów Miasto wewnętrzne, książek poetyckich Ostatnie Królestwo, Czas przycinania winnic....

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszyk Kontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze