Czekałam z mamą w kolejce do lekarza. Był tam tłum schorowanych seniorów i jeden krzepki młodzian. Bardzo mnie ciekawiło, co on tam robi.
– Przepraszam – zapytał młodzieniec. – Czy mógłbym wejść bez kolejki? Ja tylko po zaświadczenie.
– Jakie zaświadczenie? – odezwał się starszy pan.
– No, do wojska.
– Zaciąga się pan do armii? – zainteresowanie starszego pana rosło. Moje też.
– Wręcz przeciwnie. Nie chcę.
– Ale dlaczego?
Chłopak popatrzył na seniora z wyrazem bezbrzeżnego zdumienia.
– Boję się o swoje życie.
– No to jak się pan tak boi, to lepiej niech pan nie wychodzi na ulicę bez kasku – skwitował senior ze spokojem tybetańskiego mnicha i przepuścił młodziana.
Pomyślałam: zupełnie jak u Gałczyńskiego! W Teatrzyku Zielona Gęś jest jednoaktówka Ostrożność. Moja ulubiona. Profesor Bączyński wychodzi z domu i w tym celu – poza takimi oczywistymi czynnościami jak sprawdzenie gazu, zamknięcie okien, odebranie dzieciom ostrych przedmiotów i schowanie zapałek – odprawia jeszcze kilka absurdalnych rytuałów: akwarium stawia na szafie, kota wpycha do szuflady, odbiera żonie książki o treści podniecającej, pali Pana Tadeusza i Trylogię, zabarykadowuje klozet, pod p
Zostało Ci jeszcze 75% artykułu
Oceń