Gdzieś w sieci natknął się na transmisje liturgii z naszego kościoła i nagrania moich kazań, i pomyślał, że chciałby kiedyś ze mną porozmawiać. W Petersburgu bywa rzadko, jednak pewnego razu, kiedy jechał metrem, nagle po prostu wszedłem do wagonu, ba! stanąłem tuż obok krzesła, na którym siedział. – Mogłem dotknąć różańca przy pasie ojca habitu – opowiadał mi później. Wtedy jednak nie ośmielił się odezwać, tylko postanowił dyskretnie mnie śledzić. Poszedł za mną do naszej bazyliki, zbliżała się godzina wieczornej mszy świętej, poczekał i zobaczył mnie przy ołtarzu. Już wiedział, gdzie mnie szukać. W naszym parafialnym sklepiku dostał mój numer telefonu, napisał wiadomość i się spotkaliśmy. To była piękna i ważna rozmowa: o jedności Kościoła (on jest prawosławny), o wierze w Boga, o naszym doświadczeniu kapłaństwa. Na koniec, lekko skrępowany, nieśmiało zapytał, czy jeśli będzie uczestniczył w liturgii mszy świętej w naszym kościele i podejdzie do komunii, to nie odmówię mu Ciała Pańskiego. Nie miałem żadnych wątpliwości. Od tamtej pory widzieliśmy się dwa razy. Ostatni raz był tutaj akurat w święto Bożego Narodzenia. Zobaczyłem go podczas komunii na uroczystej mszy wigilijnej. Kilka dni później znowu była okazja, by w braterskiej rozmowie podzielić s
Zostało Ci jeszcze 75% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń