„Było nas trzech, w każdym z nas inna krew…” – śpiewał Perfect. Nas było ośmiu. Ale reszta się zgadza: krew w każdym inna, a cel u wszystkich ten sam. Umówiliśmy się na spotkanie w Tomsku, bo każdy z nas – ośmiu jezuitów pracujących w Rosji – obchodzi w tym roku jakiś jubileusz. A świętowanie jubileuszu to jak czytanie na głos własnej autobiografii. Celebrując to, co i jak przeżyłeś, pokazujesz ludziom, jaki jesteś: „w końcu człowiek zawsze odpowiada własnym życiem na co ważniejsze pytania” (Sándor Márai, Żar).
Zacznę od tego, który nie dojechał, a miał być jubilatem najważniejszym (50 lat kapłaństwa). Niestety, Bogusławowi władze rosyjskie nie przedłużyły wizy i zamiast lecieć na Syberię, musiał szybko spakować swój dobytek do dwóch walizek, lecieć do Kaliningradu i na piechotę wrócić do Polski. Przed odlotem z Moskwy – on, siedemdziesięciosiedmioletni przełożony naszego Regionu, a wcześniej prowincjał Polski Południowej, asystent Generała na Europę Wschodnią i wieloletni superior naszej kurii generalnej – wymył jeszcze okno i podłogę w opuszczanym przez siebie pokoju, „żeby ktoś inny mógł zaraz zamieszkać”. Bo to nieprawda, że nie ma pokornych jezuitów. Najwybitniejsi są najpokorniejsi.
Drugi to Michael – siedemdziesięciopięcioletni Amerykanin. Od młodości chciał pracować w Rosji, ale wtedy nie było to możliwe. Zaraz po święceniach (45 lat temu) zgłosił się więc do pracy w Chile. Po s
Zostało Ci jeszcze 75% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 5000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń