Zdjęcie zwisającego na płocie migranta na granicy polsko-białoruskiej zadomowi się na dobre w naszej zbiorowej pamięci. Zaledwie kilka godzin po jego publikacji stało się ono symbolem nieludzkiej wręcz skuteczności antyemigracyjnej i antyuchodźczej propagandy, z jaką mamy do czynienia w Polsce w ostatnich latach. Przypuszczam, że będzie nas ono jeszcze długo kłuć i niepokoić, przyprawiać o złość i wzbudzać bezsilny płacz. Stanie się – oby rzeczywiście tak było – wyrzutem sumienia wobec zbiorowej bezczynności w kontekście dramatu uchodźców, którzy znaleźli się w śmiertelnej pułapce.
Polski płot ze zwisającym migrantem nas poniża. Kolejne próby instytucjonalnego usprawiedliwiania żołnierzy, którzy oglądali tę scenę z bliska, tylko powiększyły spektakl żenujących wymówek. Bo chyba nikt nie miał wtedy wątpliwości, że nawet jeśli żołnierze rzeczywiście czekali na odpowiedni sprzęt, ich poniżające komentarze i kończący akcję „śmiech” powiedziały nam o nich wystarczająco dużo. Powiedziały też jakoś o nas wszystkich, mieszkających po tej stronie granicy. Od tej opowieści w sumieniu uciec już nie można.
Kilka lat temu, gdy w mediach związanych z władzą dały o sobie znać narracje odczłowieczające uchodźców, sprawa wciąż nie wydawała się tak groźna. Sam nie wiem, jak to było możliwe, że gdy pokazywano nam obrazki migrantów współżyjących ze zwierzętami my, ja, wielu z nas… milczeliśmy. Oczywiście mia
Zostało Ci jeszcze 75% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń