Twarda mowa papieża
fot. nathalia rosa / UNSPLASH.COM

Nauczaniem na temat moralności życia małżeńskiego powinni zajmować się świeccy żyjący w związkach małżeńskich (!). Osoby samotne wyjaśniające narzeczonym w trakcie kursów przedmałżeńskich nauczanie Humanae vitae to nie najlepszy pomysł.

Działanie moralne to działanie racjonalne. W praktyce oznacza to, że świadomie wybieramy cele, do których dążymy, i potrafimy przewidzieć konsekwencje podjętych działań. Bierzemy zatem pełną odpowiedzialność za możliwe do przewidzenia skutki tego, co robimy. Jeśli z jakichś powodów nie życzymy sobie skutków planowanych przez nas działań, to po prostu odstępujemy od ich realizacji. To wydaje się logiczne. Mają jednak miejsce i takie sytuacje, w których jeden ze skutków naszych działań akceptujemy, a innych chcielibyśmy ze wszech miar uniknąć. To między innymi sytuacja małżonków, którzy nie chcą, nie wnikając w powody tego niechcenia, by ich współżycie doprowadziło do poczęcia nowego życia. Ciąża nie jest skutkiem ubocznym (nazywanie jej zagrożeniem jest nieporozumieniem), jest prawdopodobnym, dalszym skutkiem współżycia rodziców. Tym pierwszym i bezpośrednim jest przeżycie przyjemności, którego znaczenie sięga poza samą przyjemność. Stosunek małżeński, na co wyraźnie zwraca uwagę encyklika Pawła VI Humanae vitae, umacnia i wyraża jedność1. Dlaczego zatem sama jedność nie może być wystarczającym powodem usprawiedliwiającym podjęcie współżycia? Dlaczego zabezpieczenie się przed poczęciem, polegające na wyeliminowaniu niechcianego skutku, miałoby pozbawiać je godziwości?

Nie ma prostych odpowiedzi na postawione pytania. Jednym z najczęstszych głosów krytycznych podnoszonych wobec nauczania encykliki stał się zarzut, że doktryna, która dopuszcza uwzględnianie naturalnych okresów niepłodności w planowaniu potomstwa, ale wyklucza posłużenie się w tym samym celu antykoncepcją, jest po prostu niezrozumiała. Wbrew opiniom kontestującym znaczenie tej różnicy papież Paweł VI pisze w Humanae vitae, że „ludzie naszej epoki są szczególnie przygotowani do zrozumienia, jak bardzo ta nauka jest zgodna z ludzkim rozumem”2! Od wydania encykliki minęło pięćdziesiąt lat – żyjemy w tej samej czy w innej epoce? A może Paweł VI był z „innej epoki” i tylko mu się wydawało, że rozumie otaczający go świat?

Waszyngtoński (i nie tylko) protest

Cofnijmy się do 1968 roku, czyli do daty powstania encykliki. Paweł VI podpisał ją 25 lipca, a już 30 lipca ukazało się w Waszyngtonie oficjalne stanowisko katolickich teologów niezbyt zachwyconych jej treścią. Teologowie podkreślali, że encyklika nie jest nauczaniem, które ma walor nieomylności, a historia Kościoła katolickiego zna stanowiska wypowiadane ongiś autorytarnie, które po latach zostały uznane za nieadekwatne lub za błędne. Dostrzegli pozytywny wymiar nauczania encykliki, ale uznali, że jest ona sprzeczna z nauczaniem Sobor

Zostało Ci jeszcze 85% artykułu

Wykup dostęp do archiwum

  • Dostęp do ponad 7000 artykułów
  • Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
  • Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Wyczyść

Zaloguj się

Twarda mowa papieża
prof. Barbara Chyrowicz SSpS

urodzona 25 marca 1960 r. w Katowicach – polska zakonnica Zgromadzenia Misyjnego Służebnic Ducha Świętego (werbistka), dr hab. filozofii, etyk i bioetyk, profesor nauk humanistycznych. Kierownik Katedry Etyki Szczegółowej...

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszyk Kontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze