Ten chłopiec dostał swoją nietypową historię niedługo po tym, jak poszedł do szkoły. Przedtem wydawał się chłopcem raczej zwyczajnym. Może nadto rozmarzonym, nadto grzecznym. Nieco bardziej lękliwym niż inni.
Często nie mógł zasnąć, bo rynna za oknem miała profil rycerza, a on nie wiedział, czy rycerz jest dobry, czy zły. Albo szpara pod łóżkiem zaczynała pulsować, jak gdyby coś w niej kipiało i miało się rozlać po mieszkaniu.
W trzeciej albo czwartej klasie poczuł, że jego ciało i to, co je wypełnia, dusza lub odczuwanie, stały się nieznośnie sprawiedliwe. Tak to właśnie nazywał: sprawiedliwe. Kiedy prawą stopą nadepnął na szparę pomiędzy kaflami chodnika, lewa stopa domagała się, żeby i ona mogła stanąć na szparze. Kiedy lewa ręka otarła się o ścianę na klatce schodowej, prawa również chciała się otrzeć.
Zaniepokoił się, kiedy stał na przejściu dla pieszych i przejeżdżający samochód uderzył go lusterkiem w ramię. Chłopiec nie myślał, tylko czuł, i to panicznie – że musi popędzić za tym samochodem i prosić, by uderzył go w drugie ramię. Niestety, auta nie dało się już dogonić.
Z czasem łaknienie sprawiedliwości zaczęło ogarniać inne strefy tego, kim był. Kiedy zobaczył coś kątem prawego oka, czuł potrzebę, żeby zobaczyć to samo kątem lewego. Kiedy wiatr owiał mu lewy policzek, szukał podobnego powiewu policzkiem
Zostało Ci jeszcze 75% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń