Wielu świeckich odczuwa w sobie silne pragnienie czy potrzebę ewangelizowania, nie znaczy to jednak, że najwłaściwszą metodą jest wpychanie osobom niewierzącym czy poszukującym Jezusa na siłę.
Zazwyczaj przy redakcyjnym podziale obowiązków przypadają mi w udziale zadania o wiele bardziej wdzięczne niż to: Napisz, czego ci brakuje u świeckich. Gapię się w ekran laptopa od kilkudziesięciu minut i się zastanawiam, jak zgrabnie wytłumaczyć się przed czytelnikami z tego, że w ogóle zabieram się za ten tekst? Czy mam prawo oceniać innych?
Może i nie mam, ale też nie będę udawać – przecież od razu potrafię precyzyjnie wskazać, które postawy, zachowania, a niekiedy i zagrania budzą mój sprzeciw, niezrozumienie, smutek czy złość. Jednak żeby zachować przynajmniej pozór sprawiedliwości i przyzwoitości, najpierw sama uderzę się w piersi.
Gdzie jest Kościół, który budujesz
W czasie jednego ze swoich wystąpień (zdaje się, że było to na II Ogólnopolskim Kongresie Nowej Ewangelizacji) bp Grzegorz Ryś, poruszając kwestię churchingu, postawił w pewnym momencie pytanie: „Gdzie jest ten Kościół, który budujesz?”. Czyli gdzie jest ta konkretna wspólnota, w którą się angażujesz, w którą wkładasz jakiś kawałek siebie? To pytanie zaczęło we mnie intensywnie rezonować, ponieważ uświadomiłam sobie, że – mimo szlachetnych deklaracji przywiązania do Kościoła – mój udział w jego tworzeniu jest zawstydzaj
Zostało Ci jeszcze 85% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń