Byłem przez jakiś czas prorektorem prywatniej uczelni. Przychodziły do mnie matki, dopytując o postępy w nauce swoich dzieci. Bardzo trudno było im wytłumaczyć, że to są dorośli ludzie i że w wyższych uczelniach nie ma wywiadówek.
Katarzyna Kolska: Straszne słowo pan wymyślił.
prof. Grzegorz Łęcicki: Straszne?
Antymatka! Aż boli…
Chciałem tym słowem zwrócić uwagę na negatywne formy realizowania tak pięknego powołania, jakim jest macierzyństwo.
I w związku z tym postanowił pan zrzucić matkę Polkę z piedestału?
Absolutnie nie!
Ale napisał pan książkę o antymatkach.
Pomysł podsunęli mi czytelnicy moich poprzednich książek o małżeństwie, rodzinie, narzeczeństwie. To oni zwrócili uwagę na istnienie owych antymatek, czyli kobiet zaborczych, nadopiekuńczych, oziębłych, które pozbawiają dziecko wolności. Doświadczenia osób wychowywanych przez antymatki były tak dramatyczne, że postanowiłem przeanalizować ten problem. A ponieważ jestem teologiem katolickim, wobec tego przyjrzałem się temu przez pryzmat tradycyjnego nauczania Kościoła o genezie zła, czyli o grzechu i jego źródłach. Starałem się wykazać, że toksyczne relacje w rodzinie, złe pojmowanie macierzyństwa mają źródło – patrząc z perspektywy duchowości chrześcijańskiej – w siedmiu grzechach głównych.
Kim jest antymatka?
Antymatka to kobieta, która kocha swoje dziecko złą miłością. Absolutnie nie dopuszcza do tego, żeby ono stało się wolne, dojrzałe, samodzielne i odpowiedzialne.
Ale przecież to jest rola matki, rodziców, żeby wychować dziecko odpowiedzialne i wolne.
Ano właśnie – wychować! Antymatka tego nie robi. Ona uzależnia.
Nie robi tego świadomie czy nieświadomie?
Świadomie. Trzyma dziecko za rękę i nie chce go wypuścić – najpierw, gdy jest malutkie, potem, gdy dorasta, i niestety także wtedy, kiedy jest dorosłe. Bo ona nie chce, żeby ono kiedykolwiek od niej odeszło i stało się samodzielne.
Jak wykazują współczesne statystyki, jedną z najczęstszych przyczyn rozwodów jest nadopiekuńczość rodziców. Mówiąc innymi słowy, młodzi ludzie, którzy w dzieciństwie doświadczyli nadmiernej, szkodliwej, toksycznej miłości, nie są przygotowani do samodzielnego i odpowiedzialnego życia, a ono zawsze niesie z sobą jakieś problemy.
Co to znaczy, że matka trzyma dziecko za rękę?
Nie daje mu wyboru, wszystko wie najlepiej, podejmuje za dziecko wszelkie decyzje. Świadomie ogranicza jego kontakty z innymi osobami, również z rówieśnikami. Budzi w dziecku poczucie winy za to, że ono, co przecież naturalne, szuka innego towarzystwa. Potem, w wieku dojrzewania, ostro krytykuje dziewczynę syna bądź chłopaka córki. Następnie sprzeciwia się ich małżeństwu. Czasami robi to tak skutecznie, że dziecko zostaje starym kawalerem bądź starą panną i do końca życia mieszka z matką.
Pan wierzy w to, że matka chce skrzywdzić swoje dziecko?
Wielokrotnie słyszałem o rodzinnych tragediach, które trudno wytłumaczyć inaczej niż świadomym działaniem. Czy matka, wiedząc, że sprawi dziecku ból, np. źle oceniając narzeczoną czy narzeczonego, podjudzając przeciwko współmałżonkowi, nie działa umyślnie? To dramatyczne i paradoksalne, wręcz nie do uwierzenia, ale dla antymatek najgorszym pojęciem jest wolność dziecka. A czy takie programowe ograniczanie wolności nie jest świadomy
Zostało Ci jeszcze 85% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń