Zapraszając Chrystusa jako trzecią Osobę do związku, godzimy się na to, i wręcz prosimy Go o to, by mieszał w naszych ludzkich zamiarach.
W czerwcu tego roku minie dwadzieścia lat od naszego ślubu, który odbył się w kościele dominikanów w Poznaniu. Dlaczego właśnie tam i co sprawiło, że to wydarzenie było i jest dla nas ciągle ważne?
Musimy się cofnąć w czasie. Poznaliśmy się mniej więcej rok przed ślubem. Od tego momentu wszystko potoczyło się bardzo szybko, ponieważ wiedzieliśmy, kogo szukamy. Dla jednej i dla drugiej strony ważne były te same wartości. Mieliśmy w miarę spójny obraz tego, jakie chcemy stworzyć małżeństwo. Poza tym wiedzieliśmy, co jest dla nas ważne, a co zupełnie nieistotne. Oboje mieliśmy pewność, że chcemy się pobrać w Kościele. Zależało nam na tym, aby przysięga wzajemnej miłości, wierności i uczciwości małżeńskiej została złożona przed Bogiem.
Czym jest sakrament
Potocznie się mówi, że ktoś „bierze ślub”. Pobrzmiewa w tym jednak nuta egoizmu, brania czegoś dla siebie. W małżeństwie natomiast czeka nas coś zupełnie innego – częsta rezygnacja z siebie, ze swoich zachcianek, ze swojego dotychczasowego przedmałżeńskiego życia, w którym „ja” było niejednokrotnie ważniejsze niż „ty” czy raczej „my”.
Jeśli jednak na „branie ślubu” spojrzymy przez pryzmat udzielanego sobie wzajemnie sakramentu małżeństwa, to branie zamieni się w dawanie.
Dlaczego właśnie w Kościele? Nim sobie na to odpowiemy, przypomnijmy, czym w ogóle jest sakrament.
Słowo jest nam dobrze znane, ale jego znaczenie niekoniecznie zrozumiałe. Kilka lat temu przeczytałem w gazecie wzmiankę dotyczącą pewnej pary celebrytów, która powiedziała sobie „sakramentalne tak”
Zostało Ci jeszcze 85% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń