Hewel. Wszystko jest ulotne oprócz Boga
Iz 52, 7-10 / Ps 33 / 2 Tm 4, 1-8 / Mt 5, 13-19
W Bolonii, w celi, gdzie zmarł św. Dominik, za szklaną szybą można zobaczyć kawałek paska i mały nożyk, który należał do świętego. Są to jedyne materialne pamiątki, które się po nim zachowały. Oczywiście można powiedzieć, że pozostały po nim zakon, bracia, marzenia, ale ten nożyk i pasek mają niepowtarzalną wagę. Może by było dostojniej, gdyby zachowała się Ewangelia Mateusza, którą Dominik nosił podobno zawsze przy sobie. Ale się nie zachowała. Tylko ten mały nożyk do krojenia chleba, do miliona innych małych rzeczy. Ten szczegół jako znak, że Dominik to człowiek z krwi i kości, który miał swoje życie i sprawy, może nie tak całkiem różne od naszych.
Pamiętam, jak Jan Paweł II wspominał w Łagiewnikach swoją pracę w Solvayu i codzienny stukot setek drewnianych butów. Bardzo mi utkwiły w głowie te papieskie drewniane buty. Papież, jakby chcąc nas oswoić z Bożymi sprawami, mówił: „Jak można było sobie wyobrazić, że ten człowiek w drewniakach kiedyś będzie konsekrował bazylikę Miłosierdzia Bożego w krakowskich Łagiewnikach?”. No właśnie. Skąd się biorą święci? Są tacy zwyczajni. Mają swoje życie, domy, nożyki, chodaki.
Czasem trudno się odnaleźć w podniosłości kościelnych obrzędów, a takie szczegóły, poprzez afirmację zwyczajności dodają odwagi, bo skoro tamci mogli dokonywać wielkich rzeczy, to dlaczego nie my?
Kiedy patrzy się na taki zwykły nożyk, to zaczyna się rodzić przeczucie, że losy ludzkie są splecione z życiem Boga w bardzo zwyczajny i dostępny sposób i że każda rzecz na ziemi ma swoją wagę, nawet jeśli wydaje się najbardziej ulotna.
Oprócz tej fascynującej zwyczajności jest jednak w św. Dominiku ukryta jakaś tajemnica. W klasztorze św. Sabiny w Rzymie do dziś zachowało się małe okienko, przez które – jak głosi legenda – bracia podglądali św. Dominika modlącego się nocami w kościele. Wtedy najbardziej był sobą. Podnosił ręce w górę, padał na twarz, czasem krzyczał, a czasem płakał. Bracia go podglądali, ale nikt nie śmiał mu przerywać, bo rozumieli, że są świadkami jego największej tajemnicy: spotkania żywego człowieka z krwi i kości z Bogiem Żywym. Ten mały nożyk św. Dominika przypomina, że to się działo naprawdę i że dotyczyć może każdego z nas.
Oceń