Jeśli wielkopostna jałmużna ma być jakąś formą wyrzeczenia, to dzielenie czasu może być znacznie trudniejsze niż dzielenie się materialnym dobrem. Wymaga zaangażowania, którego często brak w składaniu materialnych ofiar.
Warunkiem dawania jest posiadanie. Jeśli nie mam, to nie dam. Prosta rzecz. Dawanie kojarzy się zdecydowanie pozytywnie, bo wiąże się z obdarowywaniem, a któż z nas nie chce być obdarowany! Jeśli mamy chwalić tych, którzy dają, to rozdawane dobro musi być własnością tego, kto je rozdaje. To ważne, bo można też dawać z tego, co nie nasze. To taka Janosikowa mentalność. „Szlachetny” złodziej nie daje ze swojego, ale oczekuje, że będą mu składane hołdy za dobroczynność, bo przecież mógł zagarnąć wszystko, a okazał się hojny. Łatwo się daje nie swoje, bo niczego się przez to nie traci. Dawanie, które ma charakter obdarowywania, a nie spłaty należności, nie podlega zasadzie do ut des (daję, abyś dał), jest tylko do. Więcej w nim zatem wolności niż w rozliczeniach za przysługi. Jeśli dajemy to, co należy dać, mowa raczej o zapłacie, zwrocie długu lub uwzględnieniu słusznych roszczeń. Państwo, troszcząc się o obywateli, nie robi im łaski, gospodaruje dobrem wypracowanym przez podatników, a nie tajemniczymi zasobami, które biorą się nie wiadomo skąd. Pracodawca, dając pracownikom pensję, dzieli wypracowany przez firmę zysk. Można dyskutować nad tym, czy dzieli go sprawiedliwie, dyskusji nie podlega natomiast to, że powinien go wypłacić. Pracownicy, widząc przelew na koncie, nie biegną do pracodawcy z wdzięcznością za okazaną im łaskę. „Zasługuje robotnik na swoją zapłatę” (Łk 10,7). Należy im się. Nie należy się obibokom, leniom, kombinatorom i wszystkim tym, którzy żyją z cudzej pracy, chociaż mogliby z własnej. Wyciągają rękę po „nie swoje”, licząc na wsparcie tych, którzy posiadają potrzebne im dobro. Najczęściej pieniądze. Jest czymś głęboko cynicznym i niesprawiedliwym żądanie od drugich wsparcia, kiedy w naszej mocy leży zabezpieczenie sobie niezbędnych do życia dóbr. Kryje się za tym akceptacja przypominającego czasy poddaństwa przekonania o tym, że drudzy mają pracować na nas, z tą różnicą, że nikt nikogo nie trzyma w niewoli i do niczego nie zmusza, co nie zmienia faktu, że traktuje pr
Zostało Ci jeszcze 85% artykułu
Oceń