Piątego października mija rok od wybuchu „afery Weinsteina”. Po latach prasowego śledztwa dziennikarki „The New York Timesa” zdołały puścić do druku zebrany materiał, zawierający zeznania kobiet i ich oskarżenia o molestowanie seksualne, którego miał się dopuścić gigant Hollywood. Mężczyzna, który miał pieniądze, faktyczną, rozległą władzę i ceniony dorobek producencki.
Gdy wyświetlam w pamięci miniony rok, pojawiają się kluczowe migawki: kolejne oskarżenia kobiet, Susan Sarandon mówiąca o utrwalonym w show-biznesie systemie przemocy, zaprzeczenia Weinsteina, odejście od niego jego żony, jego wyjazd na terapię, później aresztowanie i postawienie w stan oskarżenia, buńczuczne wypowiedzi jego prawnika – tego samego, który wybronił Dominique’a Straussa-Kahna z zarzutów o stręczycielstwo w elitarnych europejskich kręgach. Wielomiesięczna tragedia z pobocznymi epizodami i międzynarodowym śledztwem o wielu odnogach, które obejmują nie tylko samą przemoc, lecz także towarzyszące jej próby przekupstwa i zastraszania ofiar.
Trudno o zakątek globu, do kt
Zostało Ci jeszcze 75% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń