Żeby resocjalizacja była skuteczna, osoba, która w niej uczestniczy, musi chcieć zmiany swojego życia. A skazani nie zawsze mają taką motywację. Jeśli nawet ją mają, to nie zawsze przynosi to spodziewane efekty.
Katarzyna Kolska: Od ilu lat pracuje pani w więzieniu?
mjr Urszula Wojciechowska-Budzikur: W tym roku minęło 26.
Dużo.
Zatrudniłam się 1 czerwca 1992 roku jako psycholog i przez kilkanaście lat pracowałam bezpośrednio z osadzonymi. Zawsze z mężczyznami – tymczasowo aresztowanymi, skazanymi, recydywistami, młodocianymi, a także z osobami zaburzonymi psychicznie i upośledzonymi umysłowo.
Nie straciła pani wiary w człowieka?
Trudne pytanie. Chyba nie.
Ale każdego dnia spotyka się pani z realnym złem.
To prawda, więzienie jest miejscem, w którym człowiek widzi tę najgorszą stronę człowieczeństwa. To przygnębia. Szokuje. Staram się jednak oddzielać osobę od tego, co zrobiła i co podlega ocenie i karze. Próbuję też zrozumieć, dlaczego ktoś się dopuścił takiego czy innego przestępstwa.
Jest pani w stanie zrozumieć kogoś, kto zgwałcił dziecko, a potem je zabił?
Mogę zrozumieć dynamikę popełniania takiego czynu. Istnieje bowiem szereg powiązanych ze sobą mechanizmów psychologicznych, które doprowadzają do sytuacji, w której ofiara staje się w przyszłości katem. Krzywdzeni w dzieciństwie najpierw krzywdzą rówieśników, a później, w dorosłym życiu, swoich bliskich, dzieci lub inne osoby. Większe ryzyko takich mechanizmów pojawia się u chłopców. Uwarunkowania przestępczości są bardzo złożone.
To psychologia. A czy tak po ludzku zastanawia się pani czasem, jak można coś takiego zrobić?
Tak.
I mieści się to pani w głowie?
Emocjonalnie jest to dla mnie trudne, że ktoś dopuścił się okrucieństwa wobec człowieka lub zwierzęcia, bo to też się zdarza. Kiedy jednak poznaję czyjąś konkretną historię i słyszę o traumach z dzieciństwa, o tym, ile zła i przemocy doświadczył ten ktoś ze strony dorosłych, często najbliższych sobie osób, to jako psycholog rozumiem mechanizmy warunkujące przestępstwo i pojawia się też współczucie dla tej osoby. Oczywiście taki człowiek ponosi odpowiedzialność karną, i powinien ją ponieść, ale za to, co się stało, trudno obwiniać tylko i wyłącznie samego sprawcę.
Ktoś doświadczył przemocy i nie ma zahamowań, żeby w podobny albo jeszcze gorszy sposób traktować drugiego człowieka?
Niestety tak. Jeśli syn miał ojca tyrana i nie zna alternatywnego sposobu funkcjonowania, to będzie skłonny do powtarzania destrukcyjnych zachowań. Cechy charakteru to zarówno kwestia genów, jak i warunków, w jakich przebiegała czyjaś socjalizacja.
Człowiek za złe zachowanie trafia do więzienia i to jest dla niego kara. Ale w więzieniu ma się też odb
Zostało Ci jeszcze 85% artykułu
Dalszy dostęp do artykułu zablokowanyWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania
żadnych plików!
Masz dostęp do archiwum?Zaloguj się
Wykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń