Koniec świata 2012
Oferta specjalna -25%

List do Rzymian

0 opinie
Wyczyść

Ładne rzeczy! Moim sąsiadem z korytarza na III piętrze Palazzo Frascara w Rzymie jest… kardynał. Wśród 22 ogłoszonych 6 stycznia przez Benedykta XVI nowych kardynałów znalazł się m.in. o. Karl Becker, niemiecki jezuita, emerytowany wykładowca Papieskiego Uniwersytetu Gregoriańskiego. Obecność kardynała w miejscu mojego zamieszkania zainspirowała mnie do refleksji nad rolą kardynałów w Kościele. I nad możliwymi zmianami w tej materii.

W obowiązującym Kodeksie Prawa Kanonicznego czytamy, że „kardynałów ustanawia w sposób nieskrępowany Biskup Rzymski, wybierając ich spośród mężczyzn, którzy mają przynajmniej święcenia prezbiteratu, odznaczają się szczególną nauką, obyczajami, pobożnością i roztropnością w załatwianiu spraw” (kan. 351). Kodeks stwierdza ponadto, że jeśli mianowany kardynałem nie jest biskupem, to powinien przyjąć święcenia biskupie. Nie jest to jednak warunek konieczny do bycia kardynałem. Na przykład dwaj kardynałowie jezuici Roberto Tucci i Albert Vanhoye nie przyjęli sakry biskupiej. Kardynałowie zbierają się na tzw. konsystorzach w celu rozważania pod przewodnictwem Papieża ważnych spraw Kościoła.

Większość z nas o kardynałach wie tyle, że wybierają na konklawe nowego papieża. To rzeczywiście najbardziej spektakularne zadanie Kolegium kardynalskiego, które wzbudza ciekawość nie tylko katolików. Procedura ta została wprowadzona w 1059 roku. Trzeba zaznaczyć, że czynne prawo wyborcze w konklawe przysługuje kardynałom, którzy w dniu zaistnienia wakatu Stolicy Apostolskiej nie ukończyli 80 lat. Historia konklawe jest bardzo ciekawa. Najdłuższe z nich trwało od listopada 1268 do września 1271 w Viterbo. Kardynałowie nie mogli dojść do porozumienia, co wywołało zrozumiały gniew ludu. Dopiero gdy rozebrano dach pałacu, w którym odbywało się konklawe, oraz ograniczono drastycznie dostawę żywności, purpuraci dokonali wyboru, w wyniku którego papieżem został Grzegorz X.

Kardynałami mogą dziś zostać jedynie ci, którzy mają święcenia kapłańskie. Ale nie zawsze tak było. W przeszłości mogli być mianowani także ci, którzy nie byli biskupami ani księżmi. Nazywa się ich „świeckimi kardynałami”. Godność kardynalska nie wiąże się bowiem ze swej istoty ze święceniami i to, kto może zostać kardynałem, jest kwestią dyscypliny kościelnej, która nie jest niezmienna. Dziś niektórzy proponują powrót nie tylko do praktyki mianowania kardynałami osób świeckich, ale chcieliby zrobić krok naprzód i wprowadzić możliwość ustanawiania kardynałami Kościoła kobiet – z prawem głosu na konklawe. Kobiety kardynałowie (kardynałki) miałyby czynne prawo głosu, ale oczywiście nie bierne, gdyż papież musi być biskupem, a w Kościele katolickim nie ma kapłaństwa kobiet.

Swego czasu dyrektor Sekcji Niemieckiej Radia Watykańskiego o. Eberhard von Gemmingen SJ stwierdził, że chciałby zobaczyć w Kaplicy Sykstyńskiej 60 kardynałów mężczyzn i 60 kardynałów kobiet zebranych na konklawe. W ten sposób kobiety zostałyby dopuszczone do współdecydowania w kluczowej dla Kościoła kwestii bez naruszania nauki, że święcenia kapłańskie – zgodnie z ustanowieniem samego Chrystusa – mogą przyjmować jedynie mężczyźni. Ojciec von Gemmingen stwierdził, że takie osoby jak Matka Teresa z Kalkuty albo Chiara Lubich, założycielka Ruchu Focolari, z powodzeniem i korzyścią dla Kościoła mogłyby być członkiniami kolegium kardynalskiego.

Podczas Synodu Biskupów dla Afryki, który odbył się w Rzymie w 1994 roku, biskup z Konga Ernest Kombo podniósł sprawę możliwości mianowania kobiet kardynałami. Temat nie został podjęty ani przez papieża, ani przez innych biskupów, zebranych na synodzie, niemniej jednak nikt nie odrzucił wyraźnie idei mianowania kardynałek. Pomysł ma oczywiście wiele aspektów, ale wydaje się, że z dogmatycznego punktu widzenia nie jest on niemożliwy do zrealizowania. W każdym razie sądzę, że potrzebujemy spokojnej, realistycznej dyskusji o tym, jak w praktyce zapewnić większy wpływ kobiet na decyzje wypracowywane na różnych szczeblach życia Kościoła. Byłoby na przykład dobrze, gdyby biskupi mieli więcej doradców i współpracowników świeckich, w tym kobiet. Bez takiego otwarcia hierarchowie ryzykują bowiem, że utkną w jakimś swoistym klerykalnym światku. Jan Paweł II pisał o „nowym feminizmie” i o „geniuszu kobiety”. A skoro tak, to warto byłoby lepiej wykorzystać ów geniusz w strukturach Kościoła, z pożytkiem również dla biskupów, którzy niech pozostaną mężczyznami.

Koniec świata 2012
Dariusz Kowalczyk SJ

urodzony w 1963 r. – jezuita, profesor teologii, wykładowca teologii dogmatycznej, profesor Wydziału Teologii Papieskiego Uniwersytetu Gregoriańskiego w Rzymie. W latach 2003-2009 prowincjał Prowincji Wielkopolsko-Mazowieckiej Towarzystwa Jezusowego....

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszyk Kontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze