Spowiedź bez końca. O grzechu, pokucie i nowym życiu
Lb 11,25-29 / Jk 5,1-6 / Mk 9,38-43.45.47-48
Jakiś czas temu Sławomir Mrożek w cyklu rysunków Kazanie na górce przedstawił człowieczka mówiącego: „Nie pytaj, czyja to wina. Na pewno nie Twoja”. Jest to zapewne reakcja na wyjątkowo aferalne lato, podczas którego każdy dzień przynosił informacje o przekrętach i korupcji na szczytach władzy. Oskarżony zawsze czuł się niewinny, pomówiony, prześladowany przez media. Taka postawa ma drugą stronę. Głowy na ekranie telewizora, głosy w radioodbiornikach i zadrukowane szpalty zawsze twierdzą, że są świetni, robią wszystko najlepiej, a to, że rzeczywistość nie potwierdza ich słów, jest winą przeciwników politycznych, poprzednich ekip lub niechętnych im ośrodków.
Takie biało–czarne widzenie rzeczywistości nie jest, niestety, domeną polityków i ludzi zasiadających na czele partii, koncernów i rad nadzorczych. Niełatwo spotkać człowieka, który potrafi z prostotą przyznać się do swoich błędów, wziąć odpowiedzialność za konsekwencje swoich czynów, nie uciekać przed skutkami swoich wyborów. Równie rzadkim ptakiem jest osoba, która zechce dostrzec sukcesy ludzi, z którymi nie sympatyzuje, i ucieszyć się nimi. Zamiast tego spotykamy plotkarstwo, obmowę i oczernianie, których tonacja jest identyczna z medialnymi wypowiedziami prominentów.
W ten sposób dewaluują się słowa, a ludzie stają się coraz mniej wiarygodni. Słowo Boże przeznaczone na ostatnią niedzielę września proponuje dokładnie odwrotną perspektywę. Wskazuje drogę człowieka, któremu można zaufać.
Pierwszym krokiem ku wiarygodności jest wypracowanie w sobie obawy przed zgorszeniem. Odpowiedzialny za swoje czyny obawia się, że jego grzech może uderzyć nie tylko w niego, w jego relację z Bogiem, ale wie, że to, co czyni, po–gorszy sytuację świata i z–gorszy człowieka, który jest świadkiem jego postępowania. Jest przekonany, że ze złem trzeba walczyć, ale dostrzega je przede wszystkim w sobie. Woli zatem sam coś stracić, niż zgrzeszyć, wolałby nie istnieć, niżby miał skrzywdzić maluczkich.
Drugim krokiem ku wiarygodności jest dostrzeganie dobra w ludziach i umiejętność cieszenia się, że Bóg nie przejmuje się przynależnością konfesyjną, partyjną, towarzyską ani żadną inną. Jego otwarte myślenie wyrażają słowa: „Kto nie jest przeciwko nam, ten jest z nami”.
Stają przed nami dwie drogi: ta proponowana przez Pana Jezusa na kartach Ewangelii i ta propagowana przez media ukazujące bohaterów życia politycznego i gospodarczego. Tertium non datur.
Oceń