Życie jest nowelą
fot. shapelined / UNSPLASH.COM
Oferta specjalna -25%

Dzieje Apostolskie

0 opinie
Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 59,90 PLN
Wyczyść

Antoni Libera, Niech się panu darzy, Towarzystwo Więź 2013, s. 128

Zapowiedź na okładce najnowszej książki Antoniego Libery Niech się panu darzy może być tyle obiecująca, co łudząca: „Trzy nowele, które łącząc w sobie pierwiastki sensacji, tajemnicy i melancholii, tworzą jednorodny tryptyk. Trzy ludzkie losy, trzy elektryzujące historie, dla których wspólna jest zagadka Czasu, Przypadku i Przeznaczenia”. Im bardziej kuszące są takie zdania, tym większe bywa rozczarowanie po przeczytaniu książki. Zwłaszcza jeśli mamy w pamięci poprzednie, często znakomite, utwory autora. Antoni Libera sprytnie tego uniknął, decydując się na inną formę literacką. Wybrał nowelę. Na porównanie liczącej ponad 400 stron powieści Madame z trzema krótkimi historiami opisanymi w Niech się panu darzy szkoda więc czasu. Bo się ich porównać nie da. Przyznam się tylko, że nowa książka Libery bez reszty mnie oczarowała.

Tryptyk

Trudno opowiedzieć nowelę, która z założenia jest krótka i jednowątkowa. Trzeba się bardzo pilnować, by nie zdradzić zbyt wiele treści, a jednocześnie nie pisać zbyt ogólnie. Dość powiedzieć, że wszystkie trzy utwory ze zbioru Niech się panu darzy to historie ludzi, którzy dokonując rozrachunku z przeszłością, zastanawiają nad sensem własnego życia. Każda z nich koi prostotą, dotykając jednocześnie istoty rzeczy. I choć wydaje się, że w tak krótkiej formie nie da się opisać wszystkiego, Antoni Libera udowodnił, że wystarczy kilka zdań, by oddać to, co najważniejsze. Z jednej strony jest to godne podziwu, z drugiej – boleśnie uświadamia, że życie ludzkie można zmieścić na kilku kartkach papieru.

Między wczoraj a dziś

Bardzo ważną rolę w każdej z tych nowel odgrywa czas. Bohaterowie są przedstawieni w dwóch perspektywach: jako młodzi ludzie i jako dojrzali, a właściwie już starsi mężczyźni. Zdarzenia z dzieciństwa, z czasów młodości, determinują ich dalsze losy. Każdy z nich osiągnął coś, co można uznać za życiowy sukces, choć oni sami mają świadomość, że taka ocena byłaby bardzo powierzchowna. Zderzenie wyobrażeń z rzeczywistością okazuje się raczej bolesnym przeglądem straconych szans niż podsumowaniem życiowych sukcesów. Jeden przypadkowy telefon może obalić podstawy długo budowanego światopoglądu, a utwór muzyczny jest w stanie wyznaczyć drogę dalszego życia. W prozie Libery ważny staje się drobny gest, pozornie mało znaczący szczegół – więcej niż całe życie, niż wszystkie czyny i słowa, może wyrażać łza.

Wspomnienia jak stare fotografie

Spacerując, a częściej pędząc ulicami miast, nie wiemy czy też nie zastanawiamy się nad tym, że depczemy niejednokrotnie po miejscach naznaczonych historią. Stąpamy po ulicach, na których ludzie ginęli w obronie niepodległości, mijamy tablice pamiątkowe, nie poświęcając im nawet chwili uwagi. Niewiele więcej czasu mamy na refleksje dotyczące tego, co dzieje się w naszym życiu. Dopiero jakiś niespodziewany przebłysk – spotkanie czy zdarzenie – zmusza nas do przemyśleń. Libera konfrontuje nas z tą prawdą w noweli Widok z góry i z dołu. Jej bohater jako mały chłopak wybiera się z wujkiem na Żoliborz w czasie, gdy dzielnica jest dopiero w budowie. Po latach wraca w to samo miejsce, aby z tej perspektywy ocenić swoje życie i uświadomić sobie, jak wielkie znaczenie miała dla niego tamta wycieczka. Nie jest to jednak radosny powrót do czasów dzieciństwa, bo „taki zastygły świat, wpuszczając w swoją przestrzeń, nie wpuszcza jednak w przeszłość”. Proza Libery nie jest cukierkowym obrazem – to raczej życie w obiektywie retrospekcji: śladów przeszłości, straconych szans, szeregu wspomnień na widnokręgu pamięci. A wspomnienia te rzadko prezentują się w radosnych barwach. Konfrontacja z przeszłością, nawet jeśli zabarwiona nostalgią, częściej okazuje się przeglądem tego, co utracone, niż zastaniem starych, znajomych porządków. Gdyby historie przedstawione w książce miały smak, to byłby on zaprawiony goryczą, gdyby nadać im kolor – dominowałaby szarość. Jak na starych fotografiach.

Jak żyć?

Po przeczytaniu najnowszej książki Libery może się wydawać, że poczucie zawodu jest wpisane w ludzkie istnienie. Tak naprawdę jednak autor prowokuje nas do refleksji, do tego, byśmy sami sobie opowiedzieli, czy życie ma być polem negacji czy afirmacji. Budując te pozornie smutne historie, pozostawia pewną dozę cudowności, wiarę w moc określonych idei i wartości bezwzględnych, których przykładem może być muzyka. Trudno też oprzeć się wrażeniu, że czegoś chce nas nauczyć. Może przesłaniem mają być te właśnie słowa: „Czemu mam zamęt w głowie? – myślał zakłopotany. Przecież nie żyłem szybko. Przeciwnie, żyłem wolniutko, może nawet zbyt wolno. Wejście na wiele szczebli wciąż odkładałem na później, aż się robiło za późno. Może to właśnie przez to? Może trzeba się śpieszyć i żyć do utraty tchu, by zakręciło się w głowie, bo tylko wtedy na końcu przychodzi uspokojenie? Jakkolwiek jest, minęło i mam to już za sobą”.

Spotkanie z Mistrzem

Na jednym ze spotkań promocyjnych Niech się panu darzy autor stwierdził, że pisarz jest w pewien sposób sztukmistrzem, iluzjonistą, stwarzającym poczucie prawdziwości w wyobraźni odbiorców. W moim odczuciu jest on jednocześnie rzemieślnikiem, bo z wprawą konstruuje dzieło, korzystając z dostępnych i znanych mu środków. Libera potrafi precyzyjnie opowiedzieć o swoich intencjach i zamyśle konkretnych scen, a jednocześnie jest świadom, że jako autor nie ma więcej do powiedzenia niż czytelnik, bo gotowe dzieło musi mówić samo za siebie. Zapytany, chętnie odkrywa tajniki swojego rzemiosła. Słuchając go, nabiera się pewności, że wie, o czym pisze i co chce powiedzieć, że każdy szczegół, każde zdanie użyte zostało z premedytacją i prowadzi do zamierzonego celu. Wystarczy przeczytać jego najnowszą książkę, by przekonać się o prawdziwości tych słów.

W obliczu wszystkich używanych na wyrost określeń typu „znakomity”, „bezkonkurencyjny”, „rewelacyjny” trudno zdecydować się na określenie prozy Mistrza, którego dzieła o klasę przewyższają większość obecnych bestsellerów. W mojej ocenie Libera jest wybitny i wpisuje się w kanon klasyków. A jeśli faktycznie jego sztuka polega na tym, byśmy uwierzyli w kreowany przez niego świat, to ja – jako odbiorca – poddaję się magii jego słów.

Życie jest nowelą
Magdalena Wojtaś

absolwentka filologii polskiej i germańskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza. Mieszka w Poznaniu....

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszyk Kontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze