Kardynał Stanisław
fot. sergio rodriguez portugues del olmo / UNSPLASH.COM
Oferta specjalna -25%

Drugi List do Koryntian

0 votes
Wyczyść

Nie wcinam się w krakowskie porządki. Od lat mieszkam w Poznaniu i zajmuję się Lednicą. Ale mam taką wolę i potrzebę serca, aby podziękować księdzu kardynałowi Stanisławowi z Krakowa, a kiedyś księdzu Stasiowi za możliwość bywania u Ojca Świętego. Niejedne otworzył mi wówczas drzwi. Teraz, kiedy wspominam tamte lata, kiedy zupełnie niezasłużenie i na wyrost bywałem u Ojca Świętego, czerpiąc siły i natchnienie dla mojej pracy z młodzieżą, odczuwam potrzebę wyrażenia wdzięczności za wyjątkowy dar obecności przy Świętym. Ten dar był tak wielki, że nie sposób go wyrazić.

Najpierw śledzenie, czy Ojciec Święty jest w Rzymie. Potem organizacja przelotu, wreszcie telefon do księdza Stanisława: – Jestem… pragnę… Krótka odpowiedź: – Do kiedy jesteś w Rzymie i gdzie się zatrzymałeś? Oddzwonię.

Czekanie na telefon było męką i szczęściem. Nie ruszałem się z miejsca przez cały czas. A nuż zadzwoni? Inni zwiedzali miasto, jeździli poza miasto. Ja nie mogłem. Czekałem. To czekanie z bólem brzucha było moim zajęciem w Rzymie przez długie lata. Ludzie śmiali się ze mnie. Rusz się. Rusz się dokądkolwiek. Nie mogłem. Ciągnęło mnie do Niego. Ale któż to dzisiaj zrozumie?

Wreszcie telefon. – Jutro rano na mszę świętą. O szóstej przy Spiżowej Bramie. Zabierz albę i stułę. Wstawałem o wiele za wcześnie. Nocowałem w klasztorze na Awentynie albo u Tadzia Konopki na via Urbana, a wreszcie u ojca Konrada. Prysznic, aby nie być kłopotliwym towarzysko, golenie i pod Spiżową Bramę. Rozkoszne czekanie. Ludzi przybywa. Walka na spojrzenia. Kto jest kto? Wspinamy się po schodach. Windą do apartamentów. Kaplica. On już jest. Wtopiony w klęcznik. Dlaczego trwa to tak długo, kiedy mnie nerwy ponoszą. Modli się, jest nieobecny tutaj. Jest gdzieś indziej. Ubieramy się. Spokój. Msza święta ze Świętym. A taka normalna. Potem spotkanie i zaproszenie na śniadanie. Patrzę na Niego i płaczę. Dopiero po latach się rozgadałem. Ksiądz Stanisław wszystko kontrolował. Dopowiadał, komentował. Zadawał pytania. A ja gapiłem się na Ojca Świętego i, nawet nie wiem kiedy pałaszowałem to, co było na talerzu. – O Boże, i on to wszystko zjadł – powiedział kiedyś Ojciec Święty. Nie byłem świadomy, jadłem bezwiednie. Gapiłem się na Papieża. Pożerałem Go oczami. Aż ksiądz Stanisław poinformował Ojca Świętego, że goście chcą już iść. Wcale nie chciałem.

Bywały inne spotkania, obiady, kolacje…

Mijały lata, a ja stale dzwoniłem i pisałem. Ten kontakt był dla mnie jak kroplówka. Ksiądz Stanisław rozumiał mnie coraz bardziej. Rozumiał, że pragnę służyć. Może wyglądałem na oszołoma, człowieka nieodpowiedzialnego. Uważałem jednak, aby nie nadużyć tej bliskości. Podejrzewam, że musiała przychodzić mu niekiedy do głowy myśl, że jestem kłopotliwy. Musiałem taki być, kiedy stale zapraszałem Ojca Świętego nad Lednicę, a już szczególnie w 1997 roku, kiedy Ojciec Święty kołował nad Bramą, a nie wylądował. Myślę, że wolałby wtedy nie mieć na głowie mojej natarczywości. Podobnie mogło być z propozycją odlania papieskiej dłoni.

Ojciec Święty przybywał nad Lednicę w duchu i w modlitwie. Przysyłał nam swoje przemówienia i błogosławieństwo. Osiem przemówień do młodych nad Lednicą zawdzięczamy Ojcu Świętemu, ale i biskupowi Stanisławowi, który zawsze o to zadbał. Najpierw na kasecie audio, a później na kasecie wideo. To jest skarb i największa relikwia. Relikwia Jego umysłu i serca. To jest nasz lednicki program.

Moją bliskość przy Ojcu Świętym zawdzięczam kardynałowi Dziwiszowi, a kiedyś księdzu Stanisławowi. Dlaczego on rozumiał, że kocham Jana Pawła i że Jan Paweł mnie kocha? Skąd miał tę intuicję? Jak wtedy iskrzyło pozytywnie między nami. Po prostu działy się cuda. Pocałunek Jana Pawła II dał impuls do budowy kościoła na Jamnej. Niebawem Jan Paweł II będzie ogłoszony świętym. To, co przeżyłem, nie jest moją własnością. Jest zobowiązaniem i obowiązkiem dawania świadectwa. Dziękuję, Księże Kardynale. Dziękuję za okazane mi wtedy zaufanie i otwarcie wielu drzwi. Dziękuję, że Jan Paweł II był i jest nadal światłem mojego duszpasterzowania. Łapię się na tym, że myślę Jego myślami i mówię Jego słowami. Musiałem kiedyś to otwarcie powiedzieć.

Kardynał Stanisław
Jan Góra OP

(ur. 8 lutego 1948 w Prudniku – zm. 21 grudnia 2015 w Poznaniu) – Jan Wojciech Góra OP, dominikanin, prezbiter, doktor teologii, duszpasterz akademicki, rekolekcjonista, spowiednik, prozaik, twórca i animator, organizator Dni Prymasowskich w Prudniku i Ogólnopolskiego Spotka...

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszyk Kontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze