Nie wcinam się w krakowskie porządki. Od lat mieszkam w Poznaniu i zajmuję się Lednicą. Ale mam taką wolę i potrzebę serca, aby podziękować księdzu kardynałowi Stanisławowi z Krakowa, a kiedyś księdzu Stasiowi za możliwość bywania u Ojca Świętego. Niejedne otworzył mi wówczas drzwi. Teraz, kiedy wspominam tamte lata, kiedy zupełnie niezasłużenie i na wyrost bywałem u Ojca Świętego, czerpiąc siły i natchnienie dla mojej pracy z młodzieżą, odczuwam potrzebę wyrażenia wdzięczności za wyjątkowy dar obecności przy Świętym. Ten dar był tak wielki, że nie sposób go wyrazić.
Najpierw śledzenie, czy Ojciec Święty jest w Rzymie. Potem organizacja przelotu, wreszcie telefon do księdza Stanisława: – Jestem… pragnę… Krótka odpowiedź: – Do kiedy jesteś w Rzymie i gdzie się zatrzymałeś? Oddzwonię.
Czekanie na telefon było męką i szczęściem. Nie ruszałem się z miejsca przez cały czas. A nuż zadzwoni? Inni zwiedzali miasto, jeździli poza miasto. Ja nie mogłem. Czekałem. To czekanie z bólem brzucha było moim zajęciem w Rzymie przez długie lata. Ludzie śmiali się ze mnie.
Zostało Ci jeszcze 75% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń