Nerw święty. Rozmowy o liturgii
Pwt 30,10-14 / Ps 69 / Kol 1,15-20 / Łk 10,25-37
Opowieść o Samarytaninie jest tłem do odpowiedzi na pytanie, które w dzisiejszej Ewangelii zadaje uczony w Prawie. Ewangelista nie podaje imienia pytającego. To ważne, bo pozwala każdemu bez trudu odnaleźć się w tym pytaniu: „Co robić, aby osiągnąć życie wieczne?”, które dość często pojawia się w naszym życiu.
Z przypowieści dowiadujemy się, że człowiek idący z Jerozolimy do Jerycha (prawdopodobnie Izraelita) został pobity i pozostawiony „ledwie żywy”. Ten ostatni szczegół ma istotne znaczenie – nie pozwala uchylić się od odpowiedzialności ani kapłanowi, ani lewicie, którym Prawo, by nie wpadli w rytualną nieczystość, zabraniało dotykania umarłych. Powinni byli zareagować, a jednak tego nie zrobili. Powinni, ale zapewne szybko znaleźli racjonalną, dobrze uargumentowaną wymówkę.
Wszystko wskazywało na to, że kolejnym przechodniem będzie ostatni reprezentant żydowskiego społeczeństwa, który opatrując rany pokrzywdzonego, wejdzie w rolę bohatera. Jakże wielkie musiało być zdziwienie słuchaczy, gdy się okazało, że tym trzecim jest śmiertelny wróg narodu – Samarytanin. Nie kto inny, lecz odstępca od prawdziwej wiary wzrusza się głęboko, opatruje rany poturbowanego, zalewając je winem i oliwą, co więcej, zawozi go do gospody i pielęgnuje. Nie szczędzi ani czasu, ani pieniędzy, które przecież także i dziś są w cenie…
Jakże gorzko brzmi konkluzja uczonego w Prawie. Gorzko, bo samodzielnie odpowiada na pytanie, które sam zadał, stawiając za przykład „tego, który okazał miłosierdzie”. Opowiadając tę przypowieść, Jezus daje nam nie tylko miłą historyjkę, lecz przede wszystkim czas na skonfrontowanie się ze sobą. Pokazuje, że znajomość praw oraz poprawnych odpowiedzi to jeszcze za mało, choć, jak pokazuje dzisiejsza Ewangelia, nie jest to bez znaczenia. Gdy mowa o życiu wiecznym, nie chodzi o mniej lub bardziej oddaloną przyszłość: gdzieś tam w górze, z aniołkami w chórkach. W grę wchodzi konkret życia – nawet wtedy, gdy da się znaleźć dobrze brzmiące, racjonalnie wytłumaczenie, gdy dotyka to myślącego czy wierzącego inaczej. W chrześcijaninie życie wieczne zaczyna się nie „kiedyś tam”, ale już teraz.
„Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali” (J 13,34–35).
Oceń