Zastanawiam się, co dokładnie zobaczył Dante, kiedy doszedł do końca wędrówki. Boga, ale co dokładnie? Trzy okręgi, w jeden z których, jak człowiek witruwiański, wpisany jest człowiek. I wszystko, co jest rozproszone po wszechświecie, związane miłością…
Miłość intryguje mnie od zawsze. Niepokoi mnie, koi, każe śpiewać, i życie moje dzielę na czas bez miłości i czas z nią, a raczej nią przepojony, zdominowany, rozświetlony, czasem zaciemniony. Tak, Dante zobaczył miłość. Lecz czym jest miłość?
Zdaję sobie sprawę, do jakiego piszę miesięcznika, z jakimi autorami i czytelnikami: skupionymi na uważnej i czułej lekturze Boga i Jego miłości. Boga jako miłości. Ale i tak (moja rubryka nazywa się „Też człowiek”, co oznacza, że jestem w rozmowie ze zdaniem odrębnym, niepoddanym doktrynie) chcę dorzucić własny głos. Czym jest więc miłość – dla mnie?
Otóż miłość jest poezją. Nie każdą poezją, nie laboratoryjną, tylko tą, która powstaje w chwili szczęśliwej, kiedy poecie, jak wariatom Rilkego, wyjęto z głowy „owe przegrody, które myśli grodzą”. W drugim manifeście surrealistycznym André Bretona jes
Zostało Ci jeszcze 75% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń