„Więź”, „Znak”, „Życie duchowe”, „Apokryfy”, „Małżeństwo”, „A Venetian Christmas”

„Więź”, „Znak”, „Życie duchowe”, „Apokryfy”, „Małżeństwo”, „A Venetian Christmas”

Oferta specjalna -25%

Liturgia krok po kroku

0 votes
Wyczyść

„Więź”

Duszpasterstwo postmodernistyczne?

Liczba tekstów pojawiających się w prasie nie tylko katolickiej na temat Traktatu teologicznego Czesława Miłosza to chyba efekt prawdziwej fascynacji jego nowym dziełem. Refleksje na ten temat czynione w najnowszym numerze „Więzi” wiele mówią nie tylko o samym Traktacie, ale także o wierze. Można w nich odnaleźć także coś, co brzmi jak prywatne wyznania wiary piszących. Stanowi znakomite uzupełnienie dyskusji o duszpasterstwie postmodernistycznym oraz artykułów o rekolekcjach w Internecie. Zanim jednak powiem o chrześcijaństwie wobec człowieka żyjącego w dobie postmodernizmu, wróćmy do teologii, tak jak wraca do niej 90–letni poeta.

„Miłosz nie chce być posiadaczem prawdy, krąży wokół herezji, bo pragnie uniknąć tak zwanego spokoju wiary, który jest po prostu samozadowoleniem. Lecz czy spokój wiary jest rzeczywiście samozadowoleniem?” — pyta Krzysztof Dorosz w artykule Między Prometeuszem a Chrystusem. Pyta i daje odpowiedzi: „myślę, że istnieją dwa rodzaje spokoju wiary. Jeden tłumi wątpliwości, zamyka się w konstrukcjach rozumu lub strukturach instytucji, z czasem traci wrażliwość i serce. (…) I jest spokój drugi, który przychodzi w zmaganiach między wiarą i zwątpieniem, między tajemnicą i wiedzą, między ufnością i niedowierzaniem. Ten spokój wiary jest rzadkim gościem, pojawia się na chwilę i znika”.

Znika, zwłaszcza gdy czytamy następujące stwierdzenie: „Szacunkowe dane mówią, że religia obok — przepraszam za sąsiedztwo — pornografii dominuje w sieci”. Częściowo wraca, gdy czytamy dalej: „Sąsiedztwo to dowodzi, że Internet jest genetycznie neutralny i jednakowo dobrze służyć może zgorszeniu, jak i zbudowaniu” — pisze ks. Andrzej Draguła w tekście Pan Bóg symulowany. Przyczynek do teologii cyberświata. Jak potraktować Internet, jak używać tego narzędzia — odpowiada także ks. Dariusz Kowalczyk SJ, dzieląc się doświadczeniami internetowego rekolekcjonisty. Akcentuje konieczność dialogu. O takim dialogu ze światem mówią uczestnicy dyskusji Duszpasterstwo postmodernistyczne? — Wojciech Bonowicz, Grzegorz Górny, ks. Andrzej Luter i abp Józef Życiński. Ten ostatni deklaruje: „W dialogu z dziećmi postmoderny potrzeba nam (…) odwagi i ufności. Ludzie Kościoła potrafili ją okazywać wielokrotnie (…) Znane są jednak również przypadki, gdy zabrakło zarówno odwagi, jak i wyobraźni; cena tych braków była wysoka i bolesna”. W tym dialogu potrzebne jest także świadectwo życia, a jak dalej odpowiadają na pytanie o duszpasterstwo postmodernistyczne goście „Więzi” można przeczytać w styczniowym numerze pisma.

(AG)

„Znak”

Wojna cywilizacji?

Jaki jest stosunek kultury zachodniej do innych kultur? Czy wartości naszego kręgu cywilizacyjnego, jednego z wielu, mogą sobie rościć pretensje do powszechnej obowiązywalności? Czy my, ludzie Zachodu, myśląc o problemach współczesnego świata, nie absolutyzujemy naszej perspektywy? Dlatego nie potrafimy zrozumieć tego, co się wokół nas dzieje? Czy ma rację amerykański politolog Samuel Huntington, twierdząc, iż wkraczamy obecnie w epokę nieuniknionych konfliktów między cywilizacjami? Tragedia 11 września w traumatyczny sposób przypomniała o wadze tych pytań i pilności ich przemyślenia. Autorzy zaproszeni przez redakcję miesięcznika „Znak” podejmują próbę znalezienia odpowiedzi na nie.

W otwierającym numer artykule Piotr Kłodowski stara się wykazać bezpodstawność przekonania o rzekomej uniwersalności wartości reprezentowanych przez cywilizację zachodnią. Przykład takich państw jak Indie czy Chiny ma wskazywać z jednej strony, na wewnętrzną siłę i żywotność rodzimych kultur i tradycji, z drugiej zaś świadczyć o tym, iż dynamiczny rozwój i sukces ekonomiczny niekoniecznie musi być wynikiem przyjęcia zachodnich wartości. Czy zatem rzeczywiście nasze kłopoty ze zrozumieniem innych kultur wynikają z niemożności sprowadzenia do siebie różnych doświadczeń cywilizacyjnych, a dążenie do ujęcia w naszych kategoriach odmiennych perspektyw kulturowych nie jest wyrazem fundamentalizmu, jak prowokacyjnie pyta Marek Dziekan? Może jednak cywilizacja zachodnia jako „najsprawniejsza forma organizacji społeczności ludzkich” przewyższa inne kultury tak, jak naukowa medycyna góruje nad znachorstwem, o czym przekonuje Wojciech Skalmowski? Według Bronisława Wildsteina, euroatlantycki uniwersalizm opiera się na uznaniu za podmiot każdego ludzkiego indywiduum, niezależnie od przynależności do kultury partykularnej. Czy zatem rezygnacja z roszczenia do powszechnego uznania wartości naszej cywilizacji oznacza jednocześnie rezygnację z jej istoty? Z kolei Ryszard Kapuściński, szkicując złożoność mapy kultur współczesnego świata, podkreśla, że nie mamy mandatu, by powoływać się na wyższość naszej cywilizacji, bo żadna cywilizacja nie ma „patentu na niewinność i nie zwalnia automatycznie ze zgrozy zła, które jest w nas” . Nie trzeba nikogo przekonywać, że takich rozważań nie można ignorować. Warto głęboko przemyśleć ich treść.

Wśród autorów tego numeru, obok już wspomnianych, znajdziemy również Alaina Besançona, Normana Davisa, Annę Krasnowolską i Karola Tarnowskiego.

(PŁ)

„Życie duchowe”

Bez miłości byłbym niczym

Obszerniejszy niż zwykle, zimowy numer jezuickiego kwartalnika „Życie Duchowe” ukazuje się w zmienionej formie i szacie graficznej. Zgodnie z zapowiedzią nowego redaktora naczelnego o. Józefa Augustyna SJ obok refleksji i dyskusji nad życiem duchowym pismo chce dawać bezpośredni „duchowy pokarm, dzięki któremu moglibyśmy coraz głębiej zanurzać się w życie Ducha Bożego”, bo przecież tylko „autentyczne życie duchowe, którego istotą jest zawsze wiara w Boga pełnego miłości może stanowić prawdziwy krwiobieg życia ludzkości”.

Myślą przewodnią numeru jest Pawłowe zawołanie „Bez miłości byłbym niczym”. Do wielostronnego rozważenia tego podstawowego aksjomatu chrześcijańskiego orędzia zostali zaproszeni znakomici autorzy. Ks. Roman Rogowski szkicuje zarys antropologii teologicznej w aspekcie konstytutywnego i normatywnego znaczenia miłości w byciu człowiekiem. Powiązanie i napięcie między miłością–erosem a miłością–agape z punktu widzenia życia duchowego rozważa o. Jacek Bolewski SJ. Prawdziwie fundamentalno–teologiczną refleksję przeprowadza ks. Tomasz Węcławski, proponując by „nie myśleć o Bogu tak, jakby Jego miłość do człowieka była czymś innym niż On, dodanym do Jego istoty, ale by zacząć naprawdę od życia i śmierci Jezusa — Syna, i dlatego myśleć o Bogu jako o oczekiwaniu drugiego i oddaniu się drugiemu — istocie miłości”. O. Mirosław Paciuszkiewicz SJ pisze natomiast o małżeństwie jako miłości ludzkiej będącej „sakramentem, znakiem, odblaskiem Odwiecznej Miłości Boga”, przypomniane zaś słowa Prymasa Tysiąclecia mówią o szczególnej drodze realizacji miłości w posłudze pasterskiej kapłanów. O życiu duchowym jako podstawowym dialogu wzajemnego objawiania się sobie, w którym „każda z osób umiera dla siebie w nadziei, że odrodzi się w osobie, której się zawierza, czyli dla której opuszcza siebie i w którą wchodzi” w przejmujący sposób opowiada medytacja Stanisława Grygiela. W stałym dziale „Życie i modlitwa” zamieszczono m.in. rozważania ks. Aleksandra Mienia będące przewodnikiem po modlitwie. Z kolei w rubryce „Świadectwa” świeckie osoby dzielą się doświadczeniem wiary, miłości i duchowości przeżywanej i realizowanej na drogach konkretnych powołań życiowych.

Tych kilka przykładów świadczących o bogactwie treści nowego numeru „Życia Duchowego” zachęca do jego dokładniejszej lektury.

(PŁ)

Apokryfy Nowego Testamentu. Listy i apokalipsy chrześcijańskie, red. ks. Marek Starowieyski, Wydawnictwo WAM, Kraków 2001, s. 411

Klimaty apokryfów

Księgi powstałe w łonie judaizmu i wczesnego chrześcijaństwa, które świadomie naśladują księgi biblijne, ale nie zostały zaliczone do ksiąg natchnionych, nazywamy pismami apokryficznymi. Najogólniej dzielimy je na apokryfy Starego i Nowego Testamentu w zależności od tego, do którego z nich nawiązują. W tym drugim przypadku pod względem gatunku literackiego przyjmują one postać ewangelii, dziejów, listów i apokalips.

Apokryfy przedstawiają niezwykle bogatą treść teologiczną. Są wynikiem głębokiej refleksji religijnej i świadectwem tradycji, która nie została zapisana w literaturze kanonicznej. Refleksja ta czasami przybierała oryginalną, a nawet szokującą formę literacką w porównaniu z bardzo wyważonym przekazem ksiąg biblijnych. Nie musi to jednak świadczyć przeciw ortodoksyjności tak wypowiedzianych myśli, chociaż nieobecność Bożego natchnienia przy komponowaniu apokryfów nie ustrzegła ich od błędów, a nawet propagowania herezji.

Oryginalność i fantastyka, a także istnienie wspomnianych wyżej apokryfów heretyckich, nie może dyskredytować całej bogatej literatury apokryficznej. Dla biblistyki apokryfy są nieocenionym źródłem ilustrującym klimat duchowy, w którym powstawały księgi biblijne, dla teologa — przekazem tradycji.

Z ogromną radością trzeba powitać każde wydanie apokryfów w polskim tłumaczeniu. Inicjatywa edytorska Wydawnictwa WAM zasługuje na wyjątkowe podkreślenie. Do tej pory bowiem ukazywały się na rynku jedynie ewangelie apokryficzne (dawno już zresztą niedostępne), teraz zaś otrzymaliśmy obszerny wybór listów i apokalips apokryficznych. Zawarto tu najważniejsze teksty z tej dziedziny i zaopatrzono je we wprowadzenia i komentarze.

Pisma apokryficzne to nie tylko pomniki myśli starożytnej odczytywane przez wieki. Nieprzerwanie wykazywały one niezwykłą moc inspiracyjną w różnych sferach kultury i działalności artystycznej. Ich ślady widoczne są między innymi w folklorze ziem polskich, zwłaszcza znajdujących się pod wpływem wschodniego chrześcijaństwa. Książka pozwala nam poznać myśl wczesnochrześcijańską, pooddychać jej atmosferą. W tym poznawczym dziele pomocą będą także indeksy umieszczone na końcu tomu.

ks. Tomasz Jelonek

Xavier Lacroix, Małżeństwo, Wydawnictwo W drodze, Poznań 2002, s. 157

Nuta zdziwienia

Małżeństwo, pióra Xavier Lacroix, to książka jednego z najciekawszych teologów francuskich zajmujących się teologią małżeństwa i etyką seksualną. Autor jest żonaty. Wychowuje troje dzieci. Pracuje jako profesor teologii moralnej na katolickim Uniwersytecie w Lyonie.

Chcąc właściwie odczytać książkę, nie wolno zapominać, że napisano ją we Francji. Sytuacja Kościoła w tym kraju jest zupełnie inna niż w Polsce, a co za tym idzie, stosunek większości ludzi do życia religijnego i norm etycznych proponowanych przez Kościół — także zasad dotyczących małżeństwa i życia seksualnego — charakteryzuje się większym dystansem.

Xavier Lacroix pisze książkę o chrześcijańskim małżeństwie dla czytelnika, dla którego wiara i Kościół nie są rzeczami oczywistymi, znanymi od dziecka. W miarę lektury uświadamiamy sobie, iż jego celem jest raczej dialog i argumentacja niż dobitne przypominanie zasad. Autor czerpie obficie z tradycji i teologii Kościoła, ale dla swoich twierdzeń potrafi znaleźć uzasadnienia we współczesnej antropologii i psychologii, pokazując małżeństwo jako rzeczywistość bogatą i szalenie złożoną. Mówi o historii małżeństwa, o jego sensie jako sakramentu, o znaczeniu społecznym i o tym, że to Kościół przez całe stulecia walczył o wolność wyboru współmałżonka wbrew uwarunkowaniom socjologicznym i płynącej z doraźnych korzyści strategii kojarzenia małżeństw. Lacroix nie obawia się również podejmować trudnych z punktu widzenia etyki katolickiej tematów moralnych — wspólnego zamieszkanie przed ślubem, antykoncepcji, kryzysu więzi małżeńskiej i rozwodów czy orzeczenia nieważności małżeństwa. Nie jest to jednak przegląd czarnych scenariuszy rozpadu pożycia i poradnik, jak przetrwać w takiej sytuacji. Wprost przeciwnie! Książka daje bardzo pozytywny obraz małżeństwa jako drogi do szczęścia i realizacji powołania otrzymanego od Pana Boga.

Jest w tej książce nuta zdziwienia. Jak to możliwe, że coś tak skomplikowanego, zagrożonego przez tak wiele niebezpieczeństw udaje się i to w większości przypadków? To chyba cud.

Książkę powinni przeczytać ci, którzy buntując się przeciwko instytucji małżeństwa, postanowili dać Kościołowi ostatnią szansę, ci, którzy, przygotowując się do ślubu, chcą sobie wszystko spokojnie przemyśleć, oraz ci, którzy chcą nie tylko wierzyć, ale i rozumieć.

(GC)

Venetian Christmas. Music by G. Gabrieli & De Rore, Gabrieli Consort & Players, Paul McCreesh, Archiv Produktion 471 333–2, Deutsche Grammophon 2001

Wirtuozi Kościoła

Najnowsza publikacja płytowa Paula McCreesha i jego zespołu przenosi nas do źródeł nowożytnej artis musicae. Gabrieli Consort & Players po raz kolejny rekonstruują dawne dzieła muzyczne, umieszczając je w integralnym kontekście liturgii. Po Koronacji Weneckiej czy Nieszporach Weneckich przyszedł czas na Weneckie Boże Narodzenie. McCreesh tym odważnym krokiem stopniowo zmierza ku zarysowaniu pełnego obrazu życia muzycznego XVI– i XVII–wiecznej Wenecji. Przeszukiwanie włoskich archiwów i muzykologiczne interpretacje zabytkowych dzieł znalazły praktyczne zastosowanie w prostych, dynamicznych i zachwycających wykonaniach angielskich muzyków.

Instrumentaliści i śpiewacy przedstawiają kunsztowną i nowatorską w konstrukcji, a olśniewającą w wyrazie, wczesnobarokową muzykę jako składnik uroczystej liturgii bożonarodzeniowej, „tak jak mogła być sprawowana w weneckiej Bazylice św. Marka około roku 1600”.

Słuchając A Venetian Christmas, wyczuwa się szacunek dla godności liturgii. Jest ona rzadkim w tego typu publikacjach płytowych przykładem zwięzłości. Monumentalnie odprawiona liturgia trwa tu zaledwie 80 minut! Muzyczna ilustracja uwypukla rytm oraz napięcie właściwe dla Mszy świętej. Uroczysta celebracja nasycona jest bogatym brzmieniem, spowita muzyką o stylu niejednolitym. Cykl mszalny Cipriana de Rore dzieli od kompozycji Gabrieliego Młodszego bardzo wiele. Jeszcze większa estetyczna przepaść oddziela ich twórczość od gregoriańskich tonów Ewangelii i czytań czy responsoryjnych dialogów kapłana z wiernymi. Stylistyczna wielość jest w tradycji Kościoła oznaką zupełnie naturalnej żywotności. Doświadczanie odległego w czasie, a tak w odbiorze słuchowym bliskiego, weneckiego przejawu tradycji liturgicznej Kościoła katolickiego ubogaca naszą wrażliwość.

Muzyka religijna o takiej jakości przekracza bariery estetyki, pokornie zaangażowana w realizm Mszy świętej. A Venetian Christmas jest doskonałą ilustracją opinii kardynała Ratzingera: „muzyka liturgiczna jest konsekwencją postulatu i dynamiki wcielenia Słowa, (…) jest bliska z wcieleniem”.

(MP)

„Więź”, „Znak”, „Życie duchowe”, „Apokryfy”, „Małżeństwo”, „A Venetian Christmas”
GC

recenzent....

„Więź”, „Znak”, „Życie duchowe”, „Apokryfy”, „Małżeństwo”, „A Venetian Christmas”

recenzent....

„Więź”, „Znak”, „Życie duchowe”, „Apokryfy”, „Małżeństwo”, „A Venetian Christmas”
MP

recenzent....

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszyk Kontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze