Piszę ten felieton dzień po ukazaniu się postsynodalnej adhortacji o rodzinie Amoris laetitia papieża Franciszka. I cieszę się, że czytają go Państwo kilka tygodni później. Mam nadzieję, że opadły już nieco dymy wielkiej polemiki wokół tego, co papież w niej napisał.
Zakładam, że największe kontrowersje wzbudziły niektóre sformułowania ósmego rozdziału, traktującego o podejściu do różnych sytuacji trudnych i nieregularnych, z którymi borykają się małżeństwa. W tle rozwiązań szczegółowych pojawia się kwestia, która – moim zdaniem – ma decydujące znaczenie praktyczne. Papież wielokrotnie zachęca duszpasterzy, by podchodzili indywidualnie do każdej takiej sytuacji. A dokładniej jeszcze: do każdej osoby, która się w niej znalazła. Normy moralne, którymi obiektywizująco opisujemy rzeczywistość, domagają się bowiem nie tylko głoszenia. Trzeba jeszcze ludziom pomóc w ich zrozumieniu i odniesieniu do sytuacji, w której się znajdują. Nie zawsze wystarczą do tego „przykłady z życia”
Zostało Ci jeszcze 75% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 5000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń