Na samą myśl o instytucji opiekującej się niemowlętami w celach komercyjnych przechodzą mnie ciarki! Bardzo niewielu z nas dobrowolnie wybrałoby pójście na starość do domu opieki.
Nie tylko geny, podstawowe popędy, ale przede wszystkim relacje z rodzicami w pierwszych dwóch latach życia kształtują trwale mózg, jego biochemię, to, jak sobie radzi z emocjami i stresem. Te wnioski z głośnej książki Znaczenie miłości (Why Love Matters) brytyjskiej psychoterapeutki Sue Gerhardt wywołały głosy zachwytu i krytyki. Autorka opowiada „W drodze” o tym, co dziś przeszkadza rodzicom kochać dzieci.
Jolanta Brózda-Wiśniewska: Czym jest miłość z punktu widzenia neurobiologii?
Sue Gerhardt: Miłość to radość z istnienia drugiej osoby, z tego, że jest jedyna na świecie. To też pragnienie, by ta osoba rozkwitała, rozwijała się. Nie sądzę, żebyśmy mogli tę definicję bezpośrednio przełożyć na terminy biologiczne czy neurologiczne.
A zatem, co jest głównym ośrodkiem miłości w ludzkim ciele? Mam na myśli narządy, zmysły, hormony. Mówi się, że oksytocyna jest hormonem miłości.
To prawda, przytulanie i dotyk łagodnie pobudzają wydzielanie oksytocyny i wywołują odczucie przyjemności u drugiej osoby. Ale oksytocyna ma też inne ściśle określone funkcje. Jest ważna w tworzeniu więzi, czy to z nowo narodzonym dzieckiem, czy też na początku związku między dorosłymi osobami.
Mam wrażenie, że dziś, zwłaszcza w kulturze Zachodu, uciekamy od dotyku. Dorośli boją się go zwłaszcza w relacjach z dziećmi, żeby nie posądzano ich o „zły dotyk”.
Niepokój związany z dotykaniem dzieci jest obecny zwłaszcza w takich miejscach jak żłobki czy przedszkola. Ale, na szczęście, to przewrażliwienie powoli mija. W niektórych szkołach w Anglii wprowadza się na przykład sesje masażu, podczas których jedno dziecko masuje plecy drugiego. Mniejszy jest też dystans ojców do dzieci – tatusiowie o wiele częściej się z nimi bawią, noszą niemowlęta w chustach.
Dotyk ojcowski różni się od dotyku matczynego?
Przeprowadzono badania, które pokazały, że podczas typowo „tatusiowych” zabaw ojca z niemowlęciem, takich jak na przykład łaskotanie czy podrzucanie dziecka w górę, u mężczyzn wzrastał poziom oksytocyny. U kobiet, zwłaszcza tych karmiących piersią, wydziela się oksytocyna, kiedy mają niemowlę blisko siebie, „skóra do skóry”.
Dlaczego, pani zdaniem, tak istotne jest to, by niemowlęciem zajmowała się przede wszystkim jedna dorosła osoba, w praktyce matka? Afrykańskie przysłowie mówi: „Potrzeba całej wioski, żeby wychować jedno dziecko”.
Wszyscy jesteśmy wzajemnie od siebie zależni, potrzebuje
Zostało Ci jeszcze 85% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń