Ludzie w kościele adorujący Najświętszy Sakrament
fot. Matea Gregg / Unsplash
Oferta specjalna -25%

Skrupulatom na ratunek

0 votes
Wyczyść

Duszpasterze w Polsce z dużą gorliwością upowszechniają nie tylko kojarzone z wynagradzaniem pierwsze piątki i soboty miesiąca, ale również samą ideę wynagradzania za grzechy. Spotyka się to z dużym zainteresowaniem i przychylnością wiernych uczęszczających licznie na nabożeństwa. Czy jednak sama idea jest przez duchownych i wiernych właściwie rozumiana?

Parafianie się nie zdziwili, gdy proboszcz, zanim uniósł hostię ze słowami: „Oto Baranek Boży, który gładzi grzechy świata…”, wygłosił krótkie przypomnienie: „Aby przyjąć komunię świętą wynagradzającą, trzeba wzbudzić odpowiednią intencję. Można to zrobić słowami: »Panie Jezu, w zjednoczeniu z Sercem Twym Najświętszym, w duchu miłości i wynagrodzenia, ofiaruję Ci przyjmowanie przeze mnie komunii świętej przez kolejne dziewięć pierwszych piątków miesiąca«”. Robił tak co miesiąc. W kazaniach mówił też o spowiedzi wynagradzającej, nabożeństwach wynagradzających i mszach świętych w intencjach wynagradzających. Kiedyś o komunii świętej wynagradzającej była w tej parafii mowa w pierwsze piątki. Od jakiegoś czasu podobne sformułowanie pojawia się w pierwsze soboty miesiąca. Parafianie wiedzą, że w piątki wynagrodzenie dotyczy Najświętszego Serca Pana Jezusa, a w soboty Najświętszej Maryi Panny i Jej Niepokalanego Serca. Są przekonani, że wiedzą, o co chodzi w idei wynagradzania, jednak bardziej istotę rzeczy czują, niż potrafią objaśnić. Chociaż proboszcz wiele razy to tłumaczył, mówią, że brakuje im w pamięci tych sformułowań, których używał.

Że istnieją problemy z odpowiednimi sformułowaniami w kwestii wynagradzania za grzechy, pokazali autorzy popularnego franciszkańskiego kanału Bez sloganu o. Franciszek Chodkowski OFM i o. Leonard Bielecki OFM. W marcu 2022 roku opublikowali w internecie rozmowę zatytułowaną Wynagrodzenie za czyjeś grzechy. Już na początku pojawił się problem: „wynagradzać za kogoś czy zamiast kogoś?”. W opisie tego odcinka znalazły się kolejne dwa pytania: „Czy można wynagrodzić za grzechy drugiego człowieka? Czy można odprawić w imieniu kogoś nabożeństwo pięciu pierwszych sobót miesiąca?”. Do pytań sięgnął również jezuicki portal Deon.pl, omawiając wspomniany odcinek i zachęcając do jego obejrzenia: „Często słyszymy o modlitwach wynagradzających: grzechy świata, profanację. O co w nich chodzi? Czy jeśli ktoś z moich bliskich popełnił grzech, mogę zamiast niego wynagrodzić to Panu Bogu?”. Także ten przykład zmierzenia się z tematem wynagradzania za grzechy dowodzi, że sprawa jest bardziej skomplikowana, niż się wydaje.

Jedno słowo, trzy znaczenia

Kłopot z „wynagradzaniem” pojawia się już na poziomie języka. Jest to termin, który może nieść różną treść w zależności od tego, do czego jest odniesiony. Jak podpowiada Wielki słownik języka polskiego firmowany przez Polską Akademię Nauk, pojęcie to ma trzy znaczenia. Można wynagradzać pracę, stratę lub dobre uczynki. Wszystkie trzy znaczenia są aktualnie w codziennym użyciu w naszym kraju.

W pierwszym chodzi o przekazywanie komuś pieniędzy (ale może to być również jakaś inna wartość materialna, cenny przedmiot, dzieło sztuki itp.) należnych za wykonaną pracę, za włożony wysiłek i umiejętności, poświęcony na wykonanie zadania czas. W języku urzędowym płaca, pensja, nazywana jest wynagrodzeniem. W drugim znaczeniu chodzi o rekompensatę. Wynagradzać stratę (albo np. krzywdę), to robiąc coś dobrego, powodować, że jakaś strata lub przykrość staje się dla kogoś mniej dotkliwa. Trzecie znaczenie bywa w słownikach utożsamiane z pierwszym, choć łatwo się zorientować, że mówi o czymś innym. Wynagradzać dobre uczynki, to okazywać komuś swą wdzięczność lub uznanie, ofiarowując coś, niekoniecznie pieniądze. Rodzi się pytanie: do którego z tych znaczeń pasuje promowane dziś w wielu polskich parafiach wynagradzanie za grzechy Sercu Jezusa albo Niepokalanemu Sercu Maryi? Raczej nie do pierwszego. Wydaje się, że to wynagradzanie kojarzy się z rekompensowaniem strat lub krzywd. Czy jednak całkowicie można pominąć w odniesieniu do niego trzecie znaczenie? Czy nie jest formą okazywania Chrystusowi i Jego Matce wdzięczności? Pytanie pozostaje otwarte.

Ani w Biblii, ani w katechizmie

Szukając odpowiedzi na pytanie, skąd w Kościele katolickim wzięła się idea wynagradzania, w sposób oczywisty najpierw trzeba zajrzeć do Pisma Świętego. Jeśli ktoś korzysta dziś jeszcze z konkordancji biblijnych, odkryje, że w opartej na ósmym wydaniu Biblii Tysiąclecia Konkordancji Nowego Testamentu opracowanej przez ks. Kazimierza Grelę nie ma rzeczownika „wynagradzanie”, nie ma przymiotnika „wynagradzający”, a czasownik „wynagradzać” pojawia się tylko raz. Jednak nie odnosi się do działania człowieka. List do Hebrajczyków mówi natomiast, że Bóg „wynagradza tych, którzy Go szukają” (Hbr 11,6). Podobny wynik można dziś w ułamku sekundy uzyskać, wpisując słowo lub jego część w wyszukiwarkę dostępną w internetowej wersji Tysiąclatki. Wyszukiwarka wskaże również jedyne miejsce w Starym Testamencie, gdzie jest mowa o czynności wynagradzania (Ez 16,34). Nie ma tam jednak wątpliwości, że chodzi o zapłatę.

Wynagradzania próżno szukać również w indeksie Katechizmu Kościoła katolickiego. Jest tam jedynie hasło „wynagrodzenie (zapłata)”. Chociaż w artykule poświęconym sakramentowi pokuty i pojednania jest mowa w kontekście zadośćuczynienia, że trzeba „wynagrodzić krzywdy” (KKK 1459). Według Katechizmu „Spowiednik zadaje penitentowi wypełnienie pewnych czynów »zadośćuczynienia« lub »pokuty«, by wynagrodził szkody spowodowane przez grzech i postępował w sposób godny ucznia Chrystusa” (KKK 1494).

Pan Jezus i francuska wizytka

Skąd więc wzięła się w Kościele tak chętnie upowszechniana przez duszpasterzy w Polsce idea wynagradzania za grzechy? Mówiąc w uproszczeniu i posługując się dużym skrótem myślowym – z objawień prywatnych. Siedemnastowiecznych i dwudziestowiecznych.

Te w XVII stuleciu otrzymała francuska wizytka Maria Małgorzata Alacoque w klasztorze w Paray-le-Monial w Burgundii. Ich główną treścią było rozszerzenie na cały Kościół kultu Najświętszego Serca Pana Jezusa. Jak wynika z dostępnych w różnych miejscach opisów wydarzeń, Pan Jezus w trakcie trzeciego objawienia, które miało miejsce na początku lipca 1674 roku, skierował do wizjonerki prośbę o wynagrodzenie ludzkiej oziębłości i wzgardy, jaka Go spotyka. „Ty przynajmniej staraj się Mi zadość uczynić, o ile to będzie w twej mocy, za ich niewdzięczność” – powiedział.

Niespełna rok później, w połowie czerwca 1675 roku mówił już bardziej stanowczo. Skarżąc się, że w zamian za swoją miłość doznaje od większości ludzi gorzkiej niewdzięczności, wzgardy, nieuszanowania, lekceważenia, oziębłości i świętokradztw, oświadczył: „Dlatego żądam, żeby pierwszy piątek po oktawie Bożego Ciała był odtąd poświęcony jako osobne święto na uczczenie Mojego Serca i wynagrodzenia mi przez komunię świętą i inne praktyki pobożne zniewag, jakich doznaję, gdy wystawiony Jestem na ołtarzach”. Obiecał, że w zamian Jego Serce „wyleje hojne łaski na tych wszystkich, którzy w ten sposób oddadzą Mu cześć lub przyczynią się do rozszerzenia Jego święta”.

Ojciec pragnie wynagrodzić

Z analizy cytowanych w różnych miejscach słów wypowiadanych przez Jezusa w kolejnych objawieniach wynika, że tzw. wielka obietnica, kojarzona z praktyką odprawiania (a czasami wręcz „zaliczania”, np. z inicjatywy katechetów lub duszpasterzy przez dzieci po pierwszej komunii świętej) pierwszych piątków, pierwotnie nie wspominała o wynagradzającym charakterze przystępowania do Stołu Pańskiego. „Obiecuję w nadmiarze Miłosierdzie Serca Mego, że Jego Miłość wszechpotężna udzieli wszystkim, którzy komunikować będą przez dziewięć pierwszych piątków miesiąca z rzędu, łaski pokuty ostatecznej, że nie umrą w stanie niełaski ani bez sakramentów świętych i że Moje Serce będzie dla nich bezpieczną ucieczką w ostatniej godzinie ich życia” – takie słowa Jezusa wiązane są z trzecim objawieniem. Jak zauważył ks. Leszek Poleszak SCJ w tekście poświęconym obietnicom złożonym przez Jezusa Świętej Małgorzacie Marii Alacoque (który jest dostępny w internecie), do ich wyodrębnienia z pism mistyczki doszło wraz z rozpowszechnianiem się nabożeństwa do Najświętszego Serca Pana Jezusa.

W niektórych tekstach poświęconych objawieniom w Paray-le-Monial pojawia się wzmianka o jeszcze jednym przekazie, jaki od Pana Jezusa otrzymała francuska wizytka w 1689 roku. Dotyczy on wejścia Jego Serca „w majestacie i blasku do domów książąt i królów”. Pojawiło się wtedy sformułowanie, które może być przydatne dla zrozumienia idei wynagradzania: „Ojciec Przedwieczny pragnie wynagrodzić Bożemu Sercu Swego Syna krzywdy i zniewagi, jakich doznało w domach możnych tego świata, bóle i upokorzenia podczas Męki; żąda, aby Jego panowanie ustaliło się na dworze monarszym”. Można powiedzieć, że wskazuje ono „inicjatora” wynagradzania.

Siostra Łucja napisała

Wynagradzanie Niepokalanemu Sercu Najświętszej Maryi Panny ma swoje korzenie w objawieniach fatimskich. Na stronach jednej z podwarszawskich parafii umieszczono katechezę, pokazującą genezę nabożeństwa pierwszych sobót miesiąca (podobne wyjaśnienia można też znaleźć na stronach innych polskich parafii katolickich). Jest ona oparta na wypowiedziach siostry Łucji od Jezusa Santos OCD, wizjonerki z Fatimy. Co ciekawe, w katechezie nie ma żadnych dat. Zaczyna się ona od przywołania słów siostry Łucji mających pochodzić z bliżej nieokreślonego „apelu”: „Nie wiem, czy znacie już nabożeństwo pięciu sobót – wynagradzające Niepokalanemu Sercu Maryi. Ponieważ jest to rzecz nowa, pomyślałam, że Was o nim poinformuję jako o czymś, o co prosiła nasza kochana Matka niebieska”. Oryginał tej wypowiedzi znajduje się w liście siostry Łucji do matki chrzestnej z 1 listopada 1927 roku. Brzmi następująco: „Nie wiem, czy znasz już nabożeństwo pięciu sobót – wynagradzające Niepokalanemu Sercu Maryi. Ponieważ jest to rzecz nowa, pomyślałam, że Cię o nim poinformuję jako o czymś, o co prosiła nasza kochana Matka niebieska. Chcę powiedzieć Ci o tym nabożeństwie z uwagi na Jezusa, który wyraził życzenie, aby je praktykować. Myślę, że z tych powodów moja Chrzestna będzie szczęśliwa, nie tylko dowiadując się o tym, że w ten sposób może pocieszyć Jezusa poprzez jego praktykowanie; ale też mówiąc o nim innym i zachęcając ich do jego podjęcia”.

Dalej nastąpił w liście siostry Łucji opis nabożeństwa. Wizjonerka wyjaśniła, że przez pięć miesięcy w pierwsze soboty trzeba przyjmować Jezusa w Najświętszym Sakramencie, odmawiać różaniec, spędzać piętnaście minut, „towarzysząc Matce Najświętszej w rozważaniu tajemnic różańcowych”. Trzeba też iść do spowiedzi, ale niekoniecznie w pierwszą sobotę, lecz można to zrobić kilka dni wcześniej. „A jeśli podczas tej spowiedzi zapomnimy wzbudzić intencję, możemy to uczynić podczas następnej spowiedzi z zastrzeżeniem, że w pierwszą sobotę komunia św. została przyjęta w stanie łaski z intencją wynagrodzenia za obrazy przeciwko Najświętszej Maryi Pannie i te, które zasmucają Jej Niepokalane Serce” – tłumaczyła swej matce chrzestnej siostra Łucja.

Córko, motyw jest prosty

W cytowanym liście nie znalazła się upowszechniana w pouczeniach i katechezach na temat nabożeństwa pierwszych sobót miesiąca lista grzechów, za które trzeba wynagradzać Niepokalanemu Sercu Maryi. Skąd więc ten spis pochodzi?

W maju 1930 roku kierownik duchowy siostry Łucji, o. José Bernardo Gonćalves, zadał jej na piśmie sześć pytań. Czwarte z nich dotyczyło liczby sobót, w które trzeba odprawiać nabożeństwa wynagradzające. „Dlaczego ma to być »pięć sobót«, a nie dziewięć lub siedem na cześć Matki Bożej Bolesnej?” – dopytywał duchowny. Odpowiadając, wizjonerka napisała, że w nocy z 29 na 30 maja 1930 roku w kaplicy zostało jej objawione, co następuje: „Córko, motyw jest prosty: Jest pięć rodzajów obelg i bluźnierstw wypowiadanych przeciwko Niepokalanemu Sercu Maryi”. Są to: bluźnierstwa przeciw niepokalanemu poczęciu; przeciwko dziewictwu Maryi; przeciwko Bożemu macierzyństwu („kiedy jednocześnie uznaje się Ją wyłącznie jako Matkę człowieka”); bluźnierstwa tych, którzy starają się otwarcie zaszczepić w sercach dzieci obojętność, wzgardę, a nawet nienawiść do Niepokalanej Matki; bluźnierstwa tych, którzy urągają Jej bezpośrednio w Jej świętych wizerunkach.

„Oto, droga córko, motyw, który kazał Niepokalanemu Sercu Maryi prosić mnie o ten mały akt wynagrodzenia. A poza względem dla Niej chciałem poruszyć moje miłosierdzie, aby przebaczyło tym duszom, które miały nieszczęście Ją obrazić. Co do ciebie, zabiegaj nieustannie swymi modlitwami i ofiarami, aby poruszyć Mnie do okazania tym biednym duszom miłosierdzia” – taką zachętę zapisała siostra Łucja, odpowiadając swojemu ojcu duchownemu.

Miłość, a nie własny interes

W roku 2019 ks. Leszek Poleszak SCJ w artykule zatytułowanym Idea wynagrodzenia Najświętszemu Sercu Pana Jezusa we współczesnym świecie stwierdził, że wielu współczesnych wyznawców Chrystusa nie rozumie idei wynagrodzenia. „Odrzucają oni także dotychczas używany język teologii wskazującej na konieczność idei wynagrodzenia”. Dodał, że wielu ludziom młodym z trudem przychodzi zaakceptowanie jako czegoś koniecznego w ich wzroście duchowym tego, co się kryje pod terminami „ofiarowanie”, „cierpienie”, „krzyż” czy „wynagrodzenie” Bogu za zło. Jego zdaniem „podstawową trudnością w prawidłowym postrzeganiu idei wynagrodzenia wydaje się przekonanie, że kult Najświętszego Serca Jezusowego jest wyłącznie jedną z odmian pobożnościowego odniesienia się do Boga, które przecież może się zmieniać zarówno w życiu poszczególnych osób, jak też w kolejnych okresach dziejów”.

„Idea wynagradzania polega na tym, żeby skoncentrować się na sercu Boga lub sercu Maryi. Inaczej to jest tak, jakbym szedł do babci czy mamy na urodziny i myślał: No, ciekawe, co z tego będę miał” – tłumaczył o. Chodkowski OFM we wspomnianym już odcinku cyklu Bez sloganu. Wyjaśniał, że jeśli chcemy wynagrodzić Bogu grzechy, które zraniły Jego serce, powinniśmy się przede wszystkim kierować miłością, a nie swoim interesem. Odniósł się do potocznego rozumienia wynagradzania, którego celem jest zadośćuczynienie osobie, która doznała krzywdy.

Czy naprawdę możemy?

Uwaga o. Chodkowskiego wskazuje na jeden z problemów, które mogą się wiązać z błędnym podejściem do kwestii wynagradzania za grzechy. Chodzi o przekonanie, że istotą wynagradzania jest działanie człowieka, że człowiek o własnych siłach może Bogu „zrekompensować” nie tylko własne grzechy, ale także grzechy innych. Zauważył to anonimowy autor tekstu Wynagrodzenie za grzech, dostępnego na stronie Młodzi Sercanie. „Można się było domyślać, że to my wynagradzamy obrazę wyrządzoną Bogu przez grzech, że to my jesteśmy tymi, którzy w jakiś sposób pocieszają Chrystusa, który jest niepocieszony i zawiedziony dlatego, że tak wielu nie odpowiada na Jego miłość. Czy naprawdę możemy naprawić, wynagrodzić grzechy innych, tzn. sprawić, żeby zostały »odpuszczone«?” – zapytał retorycznie. Przypomniał też, że według Drugiego Listu Świętego Pawła Apostoła do Koryntian, to Bóg pociesza swój lud, nie odwrotnie (por. 2 Kor 1,2 i nast.).

W tym samym artykule zwrócił uwagę, że nie jest zgodna z Ewangelią budowana przez niektórych w nawiązaniu do wynagradzania idea „Boga oburzonego na grzesznika, który wyżywa się na nas i uspokaja się, gdy widzi ukrzyżowanego swojego Syna i krew spływającą ze wszystkich Jego członków, przyzywającą miłosierdzie”.

Niekoniecznie właściwie kojarzone

W 2013 roku Wojciech Giertych OP, teolog Domu Papieskiego, opublikował na łamach kwartalnika „Pastores” tekst pod znamiennym tytułem Wynagradzać Panu Jezusowi? Już na wstępie stwierdził, że tradycyjne formy pobożności czerpią nie tylko ze słowa Bożego, z prawd wiary przemyślanych i precyzyjne sformułowanych przez Magisterium Kościoła, ale również z pewnych obrazów i skojarzeń, którymi kaznodzieje oraz zaawansowani duchowo ludzie posługiwali się w celu przybliżenia tychże prawd. „Te obrazy i przykłady są, oczywiście, naznaczone bieżącą kulturą, potocznie przyjętymi filozoficznymi założeniami, a niekiedy nawet odrębnymi od wiary ideologiami lub aktualnymi aspiracjami społecznymi” – skonstatował, dodając, że ponieważ te wszystkie zewnętrzne, w gruncie rzeczy nieistotne dla prawdy wiary wątki są podatne na zmiany, „to i echa, jakie one we współczesnym umyśle i w wyobraźni religijnej wywołują, niekoniecznie odpowiadają temu, co pierwotnie było zamierzone”.

Zdaniem teologa Domu Papieskiego jednym z takich niekoniecznie właściwie kojarzących się wątków jest opisywanie więzi modlitewnej z Jezusem jako „wynagradzanie Jemu cierpień doświadczonych na krzyżu oraz zniewag sprawianych przez grzeszny świat”. Ojciec Giertych zapytał wprost: „Czy zjednoczenie z Jezusem poprzez wiarę i miłość wymaga jednak akcentowania wynagradzania Mu Jego cierpień? Czy odbywanie surowych pokut oraz wydłużonych nabożeństw w celu wynagradzania Jezusowi Jego bólu doznawanego podczas męki oraz doznawanego nadal z racji grzeszności współczesnego świata właściwie ukierunkowuje wiarę i miłość ku Bogu?”. Od razu odnotował, że Katechizm Kościoła katolickiego o tym nie mówi.

Konflikt wewnątrz Trójcy Świętej

Ojciec Giertych zwrócił uwagę na jeszcze jedną kwestię. Według niego trzeba się przyjrzeć interpretacji odkupienia, która towarzyszy duchowości wynagradzania, oraz sprawdzić, czy ta interpretacja jest poprawna. „Na pewno niewłaściwe jest wszelkie wyjaśnianie odkupienia poprzez jak gdyby rozładowany konflikt wewnątrz Trójcy Świętej. Odkupienie nie oznacza wewnątrztrynitarnego pojednania rzekomo skłóconych Osób boskich. Odkupienie jest hojnym dziełem wszystkich trzech Osób boskich, a nie jedynie Syna Bożego” – sprecyzował, przypominając, że Jezus obarczony ludzkim grzechem nie staje wobec obrażonego Ojca, którego następnie musiałby przebłagać swoim cierpieniem.

Zdaniem ojca Giertycha, gdy wyolbrzymia się psychiczny trud Jezusa, który dobrowolnie przyjął mękę, wobec której Jego ludzka natura przecież się wzdrygała, i gdy interpretuje się to doświadczenie przede wszystkim jako zmaganie się z Ojcem, ażeby następnie uzasadnić konieczność wynagradzania Jezusowi Jego ofiary, wówczas dochodzi do wypaczenia sensu odkupienia. „Również niewłaściwe jest przesadne eksponowanie grzechu świata w celu wynagradzania Jezusowi obrazy dokonywanej przez grzeszników. W takim podejściu dochodzi niekiedy do niezdrowej koncentracji na mającym miejsce gdzieś obok nas grzechu w imię, wydaje się, słusznego i uzasadnionego oburzenia na niego, ale równocześnie rodzi się pycha i samozadowolenie, iż jest się wolnym od tego właśnie grzechu” – uzupełnił listę problemów w swym tekście teolog Domu Papieskiego.

Potrzebny zastęp serc czuwających

W internecie można znaleźć mniej lub bardziej pogłębione opracowania, odnoszące się do teologicznych aspektów idei wynagradzania, do jej obecności w Piśmie Świętym itp. Również następcy Świętego Piotra poruszają tę tematykę. Za istotny krok w objaśnianiu tej idei uważana jest opublikowana 8 maja 1928 roku encyklika papieża Piusa XI Miserentissimus Redemptor. W odwołujących się do niej polskich publikacjach często jest nazywana dokumentem o powszechnym obowiązku wynagrodzenia. Jednak jej polska wersja dostępna na portalu Opoka ma w tytule sformułowanie „o wspólnym zadośćuczynieniu Najświętszemu Sercu Jezusowemu”. Słowo „wynagradzające” pojawia się w tym tłumaczeniu zaledwie dwa razy.

O wynagradzaniu mówił Święty Jan Paweł II na przykład 24 czerwca 1997 roku w rozważaniu przed modlitwą Anioł Pański. Wskazując, że czciciele Serca Bożego stają się ludźmi wrażliwego sumienia, zauważył: „A kiedy dane im jest trwale obcować z Sercem naszego Pana i Mistrza, rozbudza się w nich także potrzeba wynagradzania za grzechy świata, za obojętność tylu serc, za swoje własne zaniedbania. O jakże bardzo potrzebny jest w Kościele ten zastęp serc czuwających, dzięki którym Miłość Serca Bożego nie pozostanie osamotniona i nieodwzajemniona!”. Dodał, że wśród tego zastępu na szczególne wspomnienie zasługują ci wszyscy, którzy swe cierpienia składają jako żywą żertwę w zjednoczeniu z Sercem Chrystusa przebitym na krzyżu. „Przetworzone w ten sposób miłością ludzkie cierpienie staje się szczególnym zaczynem zbawczego działania Chrystusa w Kościele” – powiedział papież Polak.

Także w najnowszej encyklice

Dwa lata później w Orędziu na stulecie poświęcenia ludzkości Najświętszemu Sercu Pana Jezusa Jan Paweł II wynagradzanie nazwał „apostolskim współuczestnictwem w dziele zbawiania świata”. Przypomniał o tym papież Franciszek w swej najnowszej encyklice Dilexit nos datowanej na 24 października 2024 roku. Kilkukrotnie wspomniał w niej o wynagradzaniu, stwierdzając m.in., że „nasze akty miłości, służby, pojednania, aby rzeczywiście stały się wynagradzające, wymagają, aby Chrystus je pobudzał, motywował, czynił możliwymi”. Wyjaśnił też, że wynagrodzenie należy rozumieć jako usunięcie przeszkód, które stawiamy rozszerzaniu się miłości Chrystusa w świecie przez nasz brak zaufania, wdzięczności i poświęcenia, i zwrócił uwagę, że pojawia się ono także w aktach braterskiej miłości.

Duszpasterze w Polsce z dużą gorliwością upowszechniają nie tylko kojarzone z wynagradzaniem pierwsze piątki i soboty miesiąca, ale również samą ideę wynagradzania za grzechy. Robią to tym chętniej, że zwłaszcza w niektórych grupach wiernych spotyka się to z dużym zainteresowaniem i przychylnością wiernych uczęszczających licznie na nabożeństwa. Jednak, jak sygnalizował już ponad dziesięć lat temu o. Wojciech Giertych, idea wciąż wymaga teologicznego dopracowania, ponieważ traktowana powierzchownie, może prowadzić do błędów i wypaczeń relacji z Bogiem. „Ponazywanie wprost błędnych stanowisk teologicznych jest konieczne, jeśli ma się dokonać oczyszczenie wiary oraz uwolnienie jej od blokujących ją wewnętrznie złych skojarzeń” – podkreślił teolog Domu Papieskiego.

Pięć sobót
ks. Artur Stopka

urodzony 16 lipca 1959 r. w Tychach – kapłan diecezji katowickiej, dziennikarz, publicysta, twórca portalu internetowego wiara.pl, w latach 2009-2011 rzecznik archidiecezji katowickiej....

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszyk Kontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze