Kim jestem
fot. oscar aragon / UNSPLASH.COM
Oferta specjalna -25%

Słuchanie na modlitwie

0 votes
Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 16,43 PLN
Wyczyść

Rozmawiamy rzadko. Słucham jego opowieści. Niedawno napisał do mnie maila. Wiedział, że przygotowujemy numer o homoseksualizmie. Powiedział, że mogę wykorzystać to, co napisał. Stwierdził, że może komuś pomoże. Komuś, kto tak jak on, zmaga się z własną orientacją seksualną i szuka swojego miejsca w Kościele.

Ojcze Romanie,

pozwolisz, że to będzie list. Zacząłem pisać tekst, ale w połowie strony wycofałem się z tej męczarni i zaczynam jeszcze raz. Być może list nie nadaje się do miesięcznika – wybacz zatem i zrozum, że trudno tak po prostu usiąść i opisać swoje życie. Jak to jest być gejem? Pomyślałem, że przecież nie będę Ci pisał o tym, co mi się u mężczyzn podoba… Pewnie dokładnie to samo, co kobietom. Kanony piękna są, mówiąc krótko, biseksualne.

Bycie gejem jest dla mnie życiem pękniętym i złamanym. Życiem nie takim, jakie być powinno. I od razu mówię: to moje zdanie, piszę to od siebie, nie obchodzi mnie poprawność polityczna tematu. Ja szukając przystojnych mężczyzn, szukam tego, co sam posiadam – męskiego ciała.

Wyobrażam sobie czasem, że popęd hetero jest obfitszy, bo tam szuka się inności i dopełnienia. Jest w nim zaciekawienie tajemnicą, jest rozgryzanie zagadki niedostępności drugiej strony. Ja szukam tego samego – tożsamości. Kręcę się w kółko, przelatując łapczywie wzrokiem po facetach na ulicy i w sklepach. Być może powinienem to kontrolować, powściągać się, spuszczać wzrok na chodnik. Nie potrafię. Patrzę zachłannie i w ułamku sekundy oceniam interesujące mnie walory męskiego ciała. To są oczy wygłodzonego człowieka.

Ciągle myślę, że spotkam tego jedynego, który da mi siebie – a w sobie odda męskość. Dopiero gdy trzeźwieję z tego amoku, przypominam sobie, że przecież ja też jestem facetem, że męskość już mam. Albo raczej gdzieś ją skrzętnie ukrywam. To błędne koło mnie męczy, frustruje mocno.

W życiu pękniętym jest tak, że życie mi wycieka: coś jak wiecznie niezagojona rana.

A złamanie? No wiesz… chodzi o takie poczucie, że mój szkielet pragnień i ich zaspokajania jest przetrącony. Pragnę, wiedząc, że pragnę jałowo. Szukam nie tam, gdzie mogę znaleźć; jak we mgle…

Gdy już decyduję się zaspokoić choć na chwilę te żądze – to zostaję z gorzką pustką i przekonaniem, że znów chybiłem, że to nie o to chodziło.

U mnie w pracy siedzą prawie sami faceci. Wielu z nich mi się podoba. Najtrudniejsze są rozmowy o kobietach. Dla mnie to żonglerka. Nie było żadnego coming outu, więc się męczę. Udaję. Mam potem kaca, jak po taniej wódce. Zawsze się pytam: w imię czego mam tak w życiu kłamać? Co mi zrobią, kiedy im powiem, że ja nie patrzę na „cycki i tyłki” naszych koleżanek z pracy, ale na tors i dłonie facetów. No i co?! Zjedzą mnie? Wykastrują?!

Żyję w strachu. Oczywiście, nie ciągle, ale jednak. Mocno się z tym strachem zżyłem, wyuczyłem roli, wiem jak udawać. Dużo sytuacji w mojej historii przekonuje mnie, że geja po mnie nie widać. Chyba, że się łudzę… Sam potrafię bardzo dobrze wynaleźć w tłumie kolegę z branży – tak to się mówi. Poznaję go po spojrzeniu. Patrzy na ciebie z pożądaniem, z głodem męskości. Nigdy jeszcze się nie pomyliłem. Taka zdolność – jak trofeum, dzięki której przynależę do elitarnej kasty…

Rzadko, ale czasem tak o sobie myślę.

Inność, która wyróżnia. Ale jednocześnie ta sama inność powoduje wykluczenie, strach. Czasem jeszcze myślę o tym, jak o jakimś powołaniu – po coś to jest, przecież nie ma spraw bez sensu. Wiem, że brzmi to aż nadto absurdalnie, ale może kiedyś dowiem się, że w życiu pełnym niespełnionych pragnień chodziło o coś więcej…?

Chodzę do was do kościoła. Ale z Panem Bogiem nie mamy sprawy przegadanej. Nie wiem, czy na pewno mnie rozumie. Czy to przypadkiem nie jest jakaś kara, że nie założę rodziny i nie pocznę dzieci. Pewien ksiądz powiedział mi, że seks dwóch mężczyzn nigdy nie może być zaakceptowany, bo tak mówi katechizm. Zabolało i kłuje mnie ostro.

Bóg dał ludziom seksualność, prawda? Ja nie skierowałem jej na tę samą płeć, co moja. Dlaczego więc nie mogę tego realizować?! Dlaczego Bóg mi mówi „nie”? Kościół modli się za małżeństwa, odprawia msze dla rodzin, organizuje kursy dla narzeczonych, a ty, człowieku, chodź sam do kościoła, stój w tłumie i próbuj znaleźć dla siebie miejsce. Czy skoro Jezus nie mówi nic na ten temat w Ewangelii, to znaczy, że to nie jest takie ważne?

To myśmy tak zwariowali, że modne jest znać chociaż jednego geja i wiedzieć o kilku znajomych, że „oni też”?

Ciągnie mnie mimo wszystko do Jezusa, bo On nie potępia, siedzi z wykluczonymi przy jedzeniu i pozwala się każdemu dotykać. Jest czysty i niewinny. To pozwala mi się zbliżyć do Niego, choć trochę.

Do tego miejsca napisałem za pierwszym razem i przerwałem z przekonaniem, że niestety nic Ci nie przyślę, bo to wszystko jest nie do opisania. Po powtórnej lekturze pomyślałem, że może warto to ocalić. Sam zdecyduj Ojcze.

Nieporadnie, ale szczerze, piszę o spojrzeniu na homoseksualizm od środka. W moim przypadku jest to homoseksualizm nigdy niezaakceptowany. Mógłbym szumnie pisać, że mam „niechciane skłonności homoseksualne”, ale wtedy dopiero byłbym hipokrytą. Chcę je przecież zaspokajać! Nie udało mi się zachować nietykalności siebie i innych. Nic przez to nie zyskałem. Z wyjątkiem gorzkiej wiedzy o smutnym świecie, toczącym się równolegle z tym „normalnym”, widocznym gołym okiem. Ten podziemny świat wiecznych poszukiwaczy miłości nigdy nie usypia – ciągle niespokojnie liczy na to, że może wreszcie uda się kogoś znaleźć na stałe. Że wreszcie będę kogoś, a ktoś będzie mój. Jakież to jest silne w ludziach! Żeby do kogoś należeć. Nauczyłem się tego na sobie i innych urywanymi nocami i szarpanymi dniami. Wchodzę tu w jakąś poezję, wiem, ale jakoś nie potrafię teraz pisać o tym dosłownie.

Nigdy nie zbudowałem trwałego związku. Było oczywiście kilku facetów na dłużej i na poważniej, ale to trwało za krótko. Czemu się kończyło? Kiedyś słyszałem jakiegoś księdza, który tłumaczył, że współżycie przed ślubem ogranicza poznawanie się, zagarnia człowieka, bo mówiąc najprościej: seks zaślepia. Coś podobnego działo się tutaj. Próbuję wierzyć, że nie wszystkim gejom chodzi tylko o łóżko, ale doprawdy wierz mi – trudna to wiara. Nie chcę nikogo obrażać. Ten list jest w końcu subiektywny od początku do końca: jest mój. Gdy już gdzieś w jakimś homo i niehomo gronie głoszę swój umiarkowany optymizm wobec sytuacji homoseksualistów pod polskim niebem, zawsze czuję się jak przybysz z sąsiedniej planety. Bo gdy głośno mówisz o ryzyku HIV, o zmienności partnerów, o smutku i zawodach, do których oczywiście nikt się nie przyznaje – to wtedy jesteś staroświecką panną z dobrego domu z przełomu XVIII i XIX wieku.

W tym świecie jest bardzo dużo kłamstwa. Czy nikt naprawdę tego nie słyszy?

Poszybowałem, a miało być o tym, jak ja przeżywam swoje bycie gejem. No właśnie tak.

Z tymi górnolotnymi myślami i wnioskami również. W końcu przecież z tego składa się życie każdego normalnego człowieka…

Nie mam pewności, czy to wydrukujesz Ojcze, ale i tak dziękuję za możliwość wstukania w klawiaturę jakiegoś procentu moich myśli, przeżyć i wniosków.

Kim jestem
Piotr

homoseksualista....

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszykKontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze