Pierwszy List do Koryntian
Iz 62,11-12 / Ps 97 / Tt 3,4-7 / Łk 2,15-20
Byłem w trzeciej klasie podstawówki, gdy nasza szkoła wystawiała jasełka. Ubrany w brązowy szlafrok mojego taty, grałem jednego z pasterzy. Nasza nauczycielka od zajęć teatralnych, pani Schnook, postanowiła dodać kilka zdań do sceny z dzisiejszej Ewangelii, w której pasterze wybierają się do Betlejem. Jeden z nich miał zapytać: „Kto z nas zostanie, żeby pilnować owiec?”. Na co ja odpowiadałem: „Ja zostanę i ich popilnuję”. Byłem bardzo dumny z mojej roli.
W ostatniej scenie wszyscy aktorzy gromadzili się wokół żłóbka, więc i ja do nich dołączyłem.
Pani Schnook stwierdziła jednak, że wokół Świętej Rodziny jest zbyt tłoczno, i wysłała całą grupę aniołków w ciemność scenicznych kuluarów. Następnie zapytała: „Gdzie jest pasterz, który miał zostać z owcami?”. Niechętnie podniosłem rękę, by wkrótce podzielić los upadłych aniołków. I tak skończyła się moja kariera w show-biznesie.
Jako jeden z tych, którzy nie zostali dopuszczeni do żłóbka, rozumiem dziś, jak ważne jest dla każdego z nas, by odnaleźć siebie w bożonarodzeniowej opowieści. By być jak aniołowie – pełni zachwytu i uwielbienia Boga. By być jak pasterze – pełni zadziwienia nad narodzinami Dzieciątka. By być jak Maryja – rozważająca wszystkie te sprawy w swoim sercu.
Bo opowieść bożonarodzeniowa wciąż trwa. Syn Boży żyje nieustannie pośród nas i my – podobnie jak pasterze – mamy Go odnaleźć: w twarzy dziecka, w ubogim, w odrzuconym, w uchodźcy, w niechcianym. Wówczas odkryjemy radość Bożego Narodzenia, nie tylko w ten jeden dzień, ale także we wszystkie pozostałe dni roku.
Oceń