Wielka Brytania jest światową kolebką i centrum wysyłania kartek z życzeniami. Statystyczny Brytyjczyk kupuje ponad 40 kartek rocznie – to najwięcej na głowę mieszkańca na świecie. Dla porównania: niecałą jedną kartkę kupuje przeciętny Polak.
Wielka Brytania – dom – kominek. Nierozłączni. Dom bez kominka wiałby chłodem od chronicznej wilgoci i zdradzałby tradycję. Bo w Anglii na Boże Narodzenie na kominku zawsze stawia się kartki świąteczne, ale także urodzinowe i na inne okazje. Kartki z życzeniami na kominku to element wyspiarskiej tradycji, tak jak w Polsce puste miejsce przy wigilijnym stole. Jeśli na kominku kartki się nie zmieszczą, są prezentowane na parapetach, wiszą fikuśnie na sznurku jak pranie, pysznią się w najwymyślniejszych stojakach. W ten sposób kilka razy w roku angielskie, walijskie i szkockie domy zamieniają się w galerie, oferując cykl kartkowych wystaw czasowych i przegląd najnowszych trendów. Bo Wielka Brytania jest światową kolebką i centrum wysyłania kartek z życzeniami. Statystyczny Brytyjczyk kupuje ponad 40 kartek rocznie – to najwięcej na głowę mieszkańca na świecie. Dla porównania: niecałą jedną kartkę kupuje przeciętny Polak.
Zakonnica na lodowisku
Zwyczaj wysyłania do bliskich obrazków z życzeniami znany był już w średniowieczu w Niemczech. Jednak za pierwszą kartkę komercyjną uważa się tę, którą sir Henry Cole, dyrektor Victoria and Albert Museum w Londynie, zamówił u grafika Johna Calcotta Horsleya w 1843 roku. Rysunek ten powielono w tysiącu egzemplarzy. Pierwsza kartka zachęcała do… pijaństwa, a przynajmniej za to była krytykowana przez dewotów epoki wiktoriańskiej. Centralna scena przedstawiała bowiem rodzinę sir Henry’ego wznoszącą świąteczny toast. Wyspiarze do dziś lubią pozować do zdjęć z uniesionymi kieliszkami, a Boże Narodzenie nie jest u nich bynajmniej czasem abstynencji. Na szczęście po bokach kartki przedstawiono sceny bliższe duchowej treści Bożego Narodzenia, na przykład kobietę okrywającą płaszczem zziębnięte dziecko. I tak się zaczęło. W kolejnych latach kartek przybywało. Dziś na brytyjskim rynku działa około ośmiuset firm, które je projektują i drukują.
Ten obiecujący dźwięk – miękkie „pac” na podłodze przy drzwiach i trzask zamykanej klapki. Oto wpadła kartka do domu przez pocztową śluzę w drzwiach (Brytyjczycy rzadko miewają skrzynki na listy). „Pac” powtarza się w czasie Bożego Narodzenia wiele razy. Kartki nie zawsze przynosi listonosz, może to zrobić któryś z sąsiadów, bo sąsiadom i znajomym z okolicy wypada wypisać kartkę. Wybór kartek bożonarodzeniowych przyprawia o zawrót głowy. Wystarczy zajrzeć do butiku albo dyskontu kartkowego, a tam kartki dla matki i ojca lub zdrobniale dla mamy i taty, dla ojczyma i macochy, brata, siostry, kuzyna i kuzynki oraz somebody special. Sklepy oferują pakiety około trzydziestu minikartek, żeby dzieciom starczyło dla wszystkich koleżanek i kolegów z klasy i dla nauczyciela. Czyż język angie
Zostało Ci jeszcze 85% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 5000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń