Pierwszy List do Koryntian
Iz 35,1-6a.10 / Ps 146 / Jk 5,7-10 / Mt 11,2-11
I już połowa Adwentu za nami. Ewangelia odrywa nasz wzrok od codzienności i prowokuje, abyśmy ponownie odszukali w naszym życiu źródło prawdziwej radości, której nic i nikt nie jest w stanie nam zabrać.
My jednak coraz częściej mylimy radość z rozrywką, przyjmujemy tanie keep smiling, kwitujemy przelotnym „wszystko w porządku”. Entuzjazm, pozytywne myślenie to jeszcze nie radość. Współczesna kultura oferuje nam mnóstwo okazji do przyjemności, jednak niewiele powodów do radości. Czy w tym deficycie może nam pomóc dzisiejsza niedziela, czy nasza wiara w Jezusa ma na to jakąś odpowiedź?
Słyszymy dziś o znakach rozpoznawczych obecności Jezusa – mają one utwierdzić w nadziei uwięzionego Jana. Ich lista jest wciąż aktualna – Jezus żyjący pośród nas czyni wielkie znaki i cuda. I to one mają moc przywrócić nam nadzieję i radość. Nawet gdy wszystko wokół – podobnie jak w wypadku Jana Chrzciciela – chce nam tę radość i nadzieję odebrać.
Tak jak w Jezusie spełniają się wszystkie proroctwa, tak też w Nim spełniają się wszystkie nasze tęsknoty i pragnienia. On może uzdrowić nasze widzenie świata, które przyprawia nas o smutek i rezygnację. Kto poznał Dobrą Nowinę, nie może mieć grobowej miny – mówi papież Franciszek. Dlatego tyle w naszym życiu będzie prawdziwej radości, ile będzie w nim Ewangelii.
Dzisiejsza niedziela pyta każdego z nas o źródło naszej radości. Jest ono we mnie, w moich zasługach, zdolnościach czy w ukrzyżowanym Zbawicielu i nadziei życia, które się nie kończy? Gdy już odpowiesz na to pytanie, żyj tak, by swoim życiem pokazać wszystkim uwięzionym w smutku, że Jezus dokonuje wielkich rzeczy i że są one możliwe w życiu każdego człowieka.
Oceń