Hewel. Wszystko jest ulotne oprócz Boga
Ap 11,19a; 12,1.3-6a.10ab / Ps 45 / 1 Kor 15,20-26 / Łk 1,39-56
Wniebowzięcie to niezwykła podróż: z ziemi do nieba, ze świata śmiertelnego do życia wiecznego, z porządku natury do chwały Bożej. Ale życie Maryi też było pełne zdumiewających wydarzeń.
Gdy anioł Gabriel zwiastuje jej dobrą nowinę o wcieleniu, idzie natychmiast do Elżbiety (zob. Łk 1,39), a kilka miesięcy później jest w drodze do Betlejem (zob. Łk 2,4–5). Zazwyczaj ciąża wiąże się dla matki z pewnymi ograniczeniami, dla Maryi obecność Jezusa w jej łonie nie jest ciężarem, ale źródłem siły.
Pamiętamy też jej inne podróże: do Egiptu (zob. Mt 2,14), dwukrotną do Świątyni w Jerozolimie (zob. Łk 2,22.44) oraz najbardziej dramatyczną na Kalwarię, gdy musiała patrzeć, jak umiera jej Syn (zob. J 19,26). Na te pozornie zwykłe wydarzenia możemy spojrzeć oczami wiary i zobaczyć ich znaczenie duchowe – Maryja jest w drodze i idzie do miejsca, które wyznaczył jej Bóg.
Tradycja opisuje Maryję jako „młodszą od grzechu”, możemy także dodać: „lżejszą” od grzechu, a nawet „zwinniejszą” od grzechu, właśnie dzięki łasce Bożej, która pozwalała jej kroczyć za Jezusem i wychwalać Boga słowami: „Wielbi dusza moja Pana i raduje się duch mój w Bogu, Zbawicielu moim” (Łk 1,46–47).
Nie było w niej nic, co zwolniłoby jej kroki, nie było nic, co by jej ciążyło, nie było nic, co wiązałoby Maryję z ziemią. Dlatego, gdy Chrystus otworzył drogę do chwały niebieskiej, to Maryja, kontynuując swoją ziemską pielgrzymkę, była pierwszą osobą, która ją przeszła.
Oceń