Zastanawiam się, czym jest hipokryzja, którą tak często piętnował Jezus. Mam wrażenie, że jeśli za hipokrytę uznamy kogoś, kto mówi jedno, a robi drugie, to w gruncie rzeczy wszyscy jesteśmy hipokrytami. Ideał chrześcijański jest przecież bardzo wysoki i raczej staramy się go osiągnąć, niż już go wypełniamy. Czy to oznacza, że jesteśmy hipokrytami, gdy nie dorastając do ideału, mówimy o nim innym?
Gdy konfrontuje się powszechne dzisiaj rozumienie hipokryzji z biblijnym oryginałem, trudno nie dostrzec karykaturalnego zachwiania proporcji. Spróbuję pokazać to na przykładzie. Wyobraźmy sobie osobę, dla której ważny jest chrześcijański ideał czystości i która publicznie go broni. Zdarzają się jej jednak upadki. Co powie takiemu człowiekowi biblijny krytyk hipokryzji? „Jeśli nie chcesz popaść w hipokryzję, staraj się ze wszystkich sił wypełnić to, co głosisz. Uważaj też, w jaki sposób mówisz o swoim ideale, by słuchacze nie pomyśleli, że dajesz siebie za wzór innym”. Współczesny krytyk hipokryzji powie zaś: „Nie bądź hipokrytą. Nie głoś zasad, których nie potrafisz do końca wypełnić”. Różnica jest uderzająca. Hipokryzja rozumiana biblijnie kompromituje przede wszystkim hipokrytę, hipokryzja w wydaniu współczesnym unieważnia wartości i zasady. Sądzę, że wielu chrześcijan ulega wpływom tej niebiblijnej wizji hipokryzji. Skutek może być fatalny. Zaczniemy bowiem przykrawać Ewangelię do ciasnej miary naszej słabości, by przypadkiem nie narazić się na zarzut hipokryzji. Dlatego tak istotne jest dotarcie do źródłowego, biblijnego sensu hipokryzji. Mogą nam w tym pomóc św. Tomasz z Akwinu i bł. John Henry Newman.
Św. Tomasz z Akwinu o udawaniu
Greckie słowo hypokrit?s oznacza tego, kto podaje się za kogoś innego, stając jakby w jego miejscu. Hipokrytą był więc aktor w teatrze starożytnym, który grał przeznaczoną dla siebie rolę. Kostium i maski, którymi zasłaniał ciało i twarz, miały wzbudzić w widzu poczucie uczestnictwa w czymś rzeczywistym, chociaż wszystko było przecież tylko złudzeniem. Aktor, sam nie będąc wzorem cnót, mógł przed widzami odegrać rolę dobrego i cnotliwego. Dlatego Akwinata w zgodzie z pradawną tradycją translatorską greckie hypokrit?s tłumaczy przez łacińskie simulator, a więc symulant, stwarzający pozory, zwodziciel, obłudnik. Źródłowy sens hipokryzji jest więc według św. Tomasza czytelny: hipokryta to ktoś, kto udaje kogoś, kim nie jest. Hipokryzja znajduje się zatem na przeciwległym biegunie cnoty prawdomówności (veritas). Cnotą jest bowiem, pisze Akwinata, aby człowiek przedstawiał siebie wobec innych takim, jakim jest, zarówno w słowach, jak i w czynach. Zewnętrzne znaki powinny być odwzorowaniem tego, co rzeczywiście się w nim kryje, mają wypływać z jego czystej intencji. Wtedy człowiek jest prawdziwy i prosty (simplex), czyli niepodzielony wewnętrznie, z jedną twarzą dla wszystkich. Gdy się o to nie stara, staje się kłamcą: „Udawanie (simulatio) we właściwym znaczeniu jest jakimś kłamstwem wyrażonym przez zewnętrzne znaki czynów” – pisze św. Tomasz.
Akwinata mówi, że hi
Zostało Ci jeszcze 75% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń