Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy
fot. ashkan forouzani / UNSPLASH.COM

Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy

Oferta specjalna -25%

Liturgia krok po kroku

0 opinie
Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 39,90 PLN
Wyczyść

Miłość, reż. Michael Haneke, występują: Isabelle Huppert, Jean-louis Trintignant, Emmanuelle Riva, Alexandre Tharaud

Każdy, kto chodził po górach – choćby tylko raz i choćby tylko po najniższych – bez wątpienia doświadczył radości z dotarcia na szczyt. Zmęczenie, pot, za zimno, za ciepło, błoto, kamienie, strome podejścia – wszystko idzie w zapomnienie i się nie liczy, gdy cel zostanie osiągnięty. Radość, zachwyt i duma na szczycie nie byłyby możliwe bez wysiłku mozolnego wchodzenia. To pot na plecach – którego przecież wcale nie lubimy i który nie jest celem samym w sobie – potęguje doznanie sukcesu i spełnienia. Triumfalne spojrzenie, którym ogarniamy świat ze szczytu, jest spojrzeniem zdobywcy afirmującego cierpienie.

Na taką wędrówkę po szczytach człowieczeństwa zaprasza swym najnowszym dziełem zatytułowanym po prostu Miłość Michael Haneke. Tytuł – niby banalny – znakomicie oddaje to, co widzimy na ekranie. Bo w swej filmowej opowieści, nagrodzonej Złotą Palmą w Cannes, reżyser prowadzi nas po wyboistych szlakach tej krainy, która wypełnia przestrzeń między dwojgiem kochających się ludzi, po krainie miłości właśnie.

Życiowe role

Anne i George to francuskie małżeństwo w podeszłym wieku. Ich spokojne życie na emeryturze wypełniają sprawy codzienne. Zakupy, śniadanie w kuchni, gazeta, słuchanie muzyki, wieczorna lektura. Ale te prozaiczne czynności to tylko tło teatru czułości, troski i uczynności wobec kochanej osoby. Kilka scen z życia dwojga zwykłych ludzi zostało przez reżysera tak pięknie zaaranżowanych, że ich prostota pokazuje niezwykłość relacji, która łączy małżonków. Tak, ci ludzie z pewnością się kochają.

Ta miłość w jesieni życia zostaje jednak poddana niezwykle trudnej próbie. Między małżonków brutalnie wdziera się choroba. Ich świat się zmienia – zamiast spokojnych śniadań w szlafrokach, książek i muzyki pojawia się trud walki o każdy dzień. O to, by ukochana osoba nie cierpiała, by jej upokorzenie było jak najmniejsze, by dać jej mimo wszystko odrobinę radości życia.

Jean-Louis Trintignant, grający męża chorującej Anne, wyniósł tę rolę na aktorski Olimp. Gdy widzimy go krzątającego się przy żonie, jesteśmy pewni, że właśnie tak zachowałby się w rzeczywistości. Oglądając Anne – w tej roli również bardzo dobra Emmanuelle Riva – nie sposób przestać myśleć o ludzkim upokorzeniu. Jej choroba sprawia, że niemal całkowicie musi się oddać w ręce męża i opiekunki. Starzejąca się aktorka nie tylko gra kobietę upokorzoną przez własną bezradność, ale też sama, pokazując swe zniszczone ciało, musiała doznać niejednego upokorzenia na filmowym planie. Tak samo Jean-Louis Trintignant nie kryje tu swych prawdziwych starczych ułomności. Wręcz przeciwnie, eksponuje je – i choć obnażają go jako człowieka, jednocześnie uszlachetniają postać, którą gra. W ten sposób dwoje doskonałych aktorów w podeszłym wieku zagrało nomen omen swoje życiowe role.

Ty bądź moimi dłońmi

Jeśli ktoś jeszcze nigdy nie opiekował się osobiście bardzo chorą osobą, może być zszokowany tym, co zobaczy na ekranie. Haneke jest naturalistą i nie szczędzi widzom prawdy o cierpieniu. Wszystko, co George robi dla swojej ukochanej żony, to właśnie owa wspomniana na początku górska wspinaczka. Każda czynność boli i zawadza, ale rezygnacja z działania byłaby tchórzostwem. Podejmuje więc wyzwanie i niesie krzyż opieki nad żoną. Kocha ją całym sobą, każdym gestem, ale i jemu zdarzają się chwile zwątpienia, a nawet upadki.

Cierpienie Anne, niepojęte dla zdrowych, to także swoista wędrówka na szczyt: pokorne przyjmowanie kolejnych ograniczeń ciała oraz cierpliwe oddawanie swojego życia w ręce ukochanego. Nie mogę już przynieść sobie herbaty – ty bądź moimi nogami, nie dam rady sięgnąć po książkę – ty bądź moimi dłońmi, nie jestem w stanie mówić – ty bądź moim głosem. Z dnia na dzień Anne coraz bardziej wyzbywa się siebie, a coraz więcej obowiązków spada na barki George’a.

I nie szkodzi, że w domu jest fachowa opiekunka, że do pomocy włącza się córka. Przychodzi taki moment, że małżonkowie zostają sami ze swoją piekielnie trudną wędrówką, z miłością wystawioną na najcięższą próbę.

Nad przepaścią

Jak wiele może wytrzymać człowiek? Do czego jest w stanie posunąć się kochający mąż, by ulżyć cierpiącej i upokorzonej żonie? I jakie są granice ludzkiej miłości? Te pytania stawia ludziom XXI wieku Michael Haneke. Reżyser wyprowadza nas tą opowieścią na szczyt góry „Miłość”, by pokazać, jak trudna i mozolna jest to droga. Także po to, by wydobyć z tego trudu niezwykłe piękno, dla którego warto się męczyć i pocić.

Ale jest jeszcze jeden wymiar tej wędrówki na szczyt. To przepaście – nieodłączny element górskiego krajobrazu. Nie od dziś wiadomo, że niektórzy z tych, którzy podejmują trud wspinaczki, decydują się – z sobie tylko wiadomych względów – na desperacki skok w czeluść. Film austriackiego reżysera zabiera nas na górę „Miłość”, to prawda, ale jednocześnie stawia nas nad przepaścią i każe spojrzeć w dół.

I to jest moment, w którym kończą się słowa. Człowiek nie ma już nic do powiedzenia, pozostają czyny. W jednym z majaków sennych George staje w pustym pomieszczeniu i nagle jakaś tajemnicza dłoń zatyka mu usta. No bo co tu mówić, gdy stoi się nad przepaścią śmierci. Nieważne, czy dotyczy ona bezpośrednio żony czy jego samego, przecież śmierć jednego z nich oznacza koniec miłości. A wobec tego wszystkie słowa świata, każdy język, także język filmowy, wszystko i wszyscy są bezradni.

Trudne pytania

Niektórzy mówią, że klerycy w drodze do kapłaństwa powinni obowiązkowo przejść przez próbę ognia, jaką jest kilkumiesięczna praca w hospicjum lub na oddziale opieki paliatywnej. I to nie w roli towarzysza niedoli, ale jako opiekun praktycznie zaangażowany w najbardziej nieprzyjemne prace. Mają rację. Stawienie czoła takiemu wyzwaniu i potraktowanie go naprawdę serio formuje człowieka na całe życie. Spotkanie z cierpieniem i upokorzeniem wystawia miłość bliźniego na próbę, a jednocześnie mówi prawdę o nas samych. Kim jesteśmy, czy potrafimy kochać bezinteresownie i stawać się dłońmi drugiego człowieka, jak daleko sięga nasza miłość i w końcu, jak radzić sobie z egoizmem, gdy obok ktoś cierpi albo nawet umiera.

Miłość stawia te kwestie bardzo ostro. Wielu widzów na jedną ze scen zareaguje z oburzeniem. Ale nie patrzmy na ten film z perspektywy jednego czynu, jednego skoku w przepaść. Reżyser rozciąga granice miłości na tereny zakazane. Nie po to, by przecierać szlaki innym, ale po to, by w drastyczny sposób zadać nam fundamentalne pytania: A ty, jak byś się zachował? I do czego zdolna jest twoja miłość?

Bo przecież ten film dla niejednego z nas może za chwilę stać się życiem. Poważna choroba może dotknąć naszych dziadków, rodziców, małżonków czy też bliskich przyjaciół. Wtedy, chcąc nie chcąc, to my staniemy się bohaterami nowego dzieła pod tytułem Miłość i zaczniemy własną wspinaczkę na górę o tej samej nazwie. Jak zagramy te role? Czy podołamy wyzwaniu?

W każdej wspinaczce jest trud, a w każdej miłości ból. Nie można się bać tego potu i tych łez – mówi do nas Michael Haneke. Są przecież solą człowieczeństwa, tym, co sprawia, że czujemy, iż naprawdę żyjemy i naprawdę kochamy. Można też potraktować ten film jako manifest miłości w codzienności. Bo oto okazuje się, że aby dać wyraz swojej miłości do drugiego człowieka, nie trzeba czekać na urlop, na wyczekany wyjazd, na lepszy humor i lepsze czasy. Wystarczy przyjrzeć się temu, co jest tu i teraz, ze wszystkimi wadami naszej aktualnej sytuacji, by dostrzec, że miłość rodzi się gdzieś między przyrządzeniem herbaty a poprawieniem poduszki przed snem. 

Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy
Konrad Sawicki

urodzony w 1974 r. – absolwent teologii, publicysta, redaktor „Więzi”, współpracownik „Tygodnika Powszechnego” i Deon.pl, redaktor naczelny polskiego wydania portalu internetowego Aleteia....

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszyk Kontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze