Podobno wszystkie chwyty są w niej dozwolone. Podobno rozpaczliwe czasy wymagają rozpaczliwych środków. Tak mówią mądrości przekazywane kolejnym pokoleniom od setek lat. Jednak co zrobić, kiedy prawo mówi inaczej? Co w sytuacji, gdy prawo moralne w człowieku nie zostaje skonfrontowane z gwiaździstym niebem – jak chciałby Immanuel Kant – ale z rządzącą się swoimi regułami wojną? Wtedy najczęściej mówimy o prawdziwym życiu. Takim, które w swoim najnowszym filmie – w typowo skandynawski sposób – pokazuje Tobias Lindholm.
Na dwóch frontach
Claus Pedersen jest dowódcą duńskiej jednostki stacjonującej w Afganistanie. Razem z żołnierzami chodzi na patrole, prowadzi dla swojego oddziału szkolenia i tęskni za rodziną, która została w Danii. W tym samym czasie jego żona wychowuje trójkę dzieci i wspiera męża w jego pracy. Kiedy rozmawiają przez telefon, nie skarży się, że jest jej ciężko, choć widz dobrze o tym wie.
Sugerując się tytułem, można powiedzieć, że małżonkowie toczą swoje wojny – on na polu walki, ona w domu. Takie porównanie jest oczywiste. I nie chodzi tutaj o ocenę, komu jest trudniej, kto wykonuje ważniejszą pracę. Każdy dzień stanowi potyczkę, jakiś rodzaj walki. Dla Clausa – na patrolu, w spotkaniu z mieszkańcami wioski, obawiającymi się talibów, w konfrontacji z własnymi ludźmi, którzy nie chcą umierać za nie swoją sprawę. Maria boryka się z problemami życia codziennego, a zwłaszcza z synem, który sprawia coraz więcej kłopotów wychowawczych, odreagowując w ten sposób dotkliwą tęsknotę za ojcem.
Kiedy oddział Clausa wpada w zasadzkę przygotowaną przez talibów, a jeden z żołnierzy zostaje poważnie ranny, dowódca podejmuje decyzję, w
Zostało Ci jeszcze 75% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń