Żyjemy w kraju, który nie tyle traci zainteresowanie religią, ile staje się obojętny wobec spraw religijnych. To jest niebezpieczne i ostatecznie nie dotyczy tylko religii. W konsekwencji traci się wrażliwość na potrzeby innych ludzi.
Łukasz Wiśniewski OP: Co jest najtrudniejsze dla Belga, który od czterdziestu lat mieszka w Szwajcarii?
Guido Vergauwen OP: Brak belgijskiej czekolady.
A nie piwa?
Przyzwyczaiłem się do wina. Natomiast szwajcarska czekolada nie umywa się do belgijskiej. W tej kwestii nie ma żadnych wątpliwości.
A jak wytłumaczyć obecność zakonnika jako rektora uniwersytetu w świeckim państwie?
To nic nadzwyczajnego. Zdarzało się to już wcześniej. W przeszłości była to funkcja głównie honorowa. Dziś trzeba umieć zarządzać finansami i administracją uniwersytetu. Biedny ojciec Bocheński, dziś byłoby mu znacznie trudniej1. Ponad dwustu profesorów, dwa tysiące pracowników, obsługa techniczna i dziesięć tysięcy studentów. „Time consuming task” – obowiązki zajmują dzień i noc.
Jaki był ojciec Innocenty Bocheński? Bo w Polsce to postać nieco zapomniana.
Gdy pierwszy raz przyjechałem do Fryburga, a było to chyba w 1975 roku, zaproponował mi wspólny lot swoim samolotem. Leciałem wtedy w ogóle po raz pierwszy. W awionetce byliśmy tylko we dwóch. Bocheński miał zwyczaj żartować w trakcie lotu ze swoich pasażerów, o czym wtedy nie wiedziałem, i w którymś momencie mówi do mnie: Rozglądaj się dokładnie, gdzie jesteśmy, bo się zgubiłem i nie rozpoznaję tego miejsca. Byłem przerażony. Mówił, że będziemy musieli wylądować na jakiejś łące między krowami i uważać, żeby w żadną nie uderzyć. Oczywiście to były żarty, bo był doskonałym pilotem i miał wszystko pod kontrolą.
A jakim był wykładowcą?
Zawsze fantastycznie przygotowanym i precyzyjnym w myśleniu. Wymagał też tego bezwzględnie od innych. Nie znosił, gdy ktoś przychodził spóźniony na wykład. Jeśli zdarzyło się to jakiemuś studentowi, bezceremonialnie wyrzucał go za drzwi, ale jeśli spóźniała się studentka, to sprawa wyglądała inaczej. Był to w końcu kulturalny i szarmancki Polak, wychowany w ogromnym szacunku do kobiet. Więc gdy jakaś pani się spóźniała, z premedytacją przerywał wykład, zastygał i nic nie mówił. Cierpliwie czekał, aż ona znajdzie miejsce, wyciągnie zeszyt i coś do pisania. Dopiero gdy była gotowa, kontynuował przerwaną myśl. Oczywiście przez cały ten spektakl sala w napięciu przyglądała się dziewczynie, co było dla niej dość upokarzające, a z drugiej strony dawało do myślenia, by następnym razem przyjść punktualnie.
Był ojciec rektorem uniwersytetu, ksiądz na takim stanowisku to
Zostało Ci jeszcze 85% artykułu
Dalszy dostęp do artykułu zablokowany
Wykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania
żadnych plików!
Masz dostęp do archiwum?
Zaloguj się
Wykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń