Kilka tygodni temu uczestniczyłem w wielce pobożnej imprezie formacyjnej. Organizatorzy obdarowali mnie słuszną liczbą pamiątkowych gadżetów. Wśród nich była też koszulka z napisem „WIARYGODNY”. Wiem, darowanemu T-shirtowi w napis się nie zagląda. Ale zajrzałem. Mea culpa. I przez część powrotnej drogi na śląską prowincję napis ten wiercił mi dziurę w mózgu.
Najpierw przyszła świadomość, że albo nie mam na tyle rozgrzanego samozadowolenia, żeby z taką autodeklaracją publicznie paradować, albo też nie pozwoli mi na to wyćwiczony odruch krytycznego myślenia – czasem, na szczęście, działający także w odniesieniu do siebie. Jako dziecię ponowoczesności chętnie dopisałbym na końcu znak zapytania, zamieniając deklarację w rachunek (albo wyrzut) sumienia.
Daruję Państwu następujące w tym miejscu technologiczne rozważania, jak – nie rujnując koszulki – takiej zmiany dokonać. Po nich bowiem pojawił się wątek o bardziej teologicznym charakterze. Koszulkodawcy słusznie bowiem zdiagnozowali jeden z głównych problemów, z którymi współcześnie musi si
Zostało Ci jeszcze 75% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń