Pierwszy List do Koryntian
Jr 31,7-9 / Ps 126 / Hbr 5,1-6 / Mk 10,46-52
Tak nauczał wytrawny znawca ludzkiej duszy, wielki konwertyta św. Augustyn.
Niewidomy żebrak spod Jerycha z głębi swego nieszczęścia wołał do Jezusa o litość. Tak kazało mu serce. Wielu zgromadzonych tam ludzi miało zdrowe oczy i widzieli Bartymeusza, ale ich oczy nie miały korzeni w sercu i nie widzieli, co jest w człowieku. Lecz Jezus widział i dlatego kazał go przywołać, by Bartymeusz mógł – już nie anonimowo, ale osobiście, patrząc niewidomymi oczami w oczy Jezusa, wyrazić swe pragnienie: „abym przejrzał!”. I usłyszał, że to jego wiara go uzdrowiła. Ujrzał i szedł za Nim drogą.
Myślę często o tej ewangelicznej scenie, gdy rozmawiam z człowiekiem niewierzącym, ale szukającym światła, które by mu rozjaśniło życie. Wielu oczekuje pomocy – nazwijmy to – okulistycznej. Oczekują od tego, do którego się zwracają, jakiegoś zmyślnego zabiegu, który pozwalałby im widzieć. Mówią: oczy są od widzenia, rozum jest od poznawania, trzeba wprowadzić jakąś korektę, by umożliwić oczom widzenie, a rozumowi poznanie. Ale nie ma połączenia z sercem, z miejscem, w którym rodzą się decyzje. Wybitny myśliciel angielski bł. Henry Newman napisał: „Potrzebujemy czegoś wyższego aniżeli tylko równowagi argumentów, by skupić i kontrolować nasz umysł”. To „coś wyższe” to serce, które Newman nazywa sumieniem. To ono pozwala zobaczyć więcej, zobaczyć, że świat to nie tylko przedmioty i słowa, ale także wartości – one są światłem ukazującym najgłębszy wymiar świata, one pozwalają zobaczyć siebie i świat taki, jaki jest naprawdę: pełen obecności Boga. Żebrak Bartymeusz niewidzącymi oczami ujrzał przechodzące Światło, dlatego wołał, by go nie ominęło.
Z dzisiejszej Ewangelii zapamiętajmy ostatnie słowa: „Ujrzał i szedł za Nim drogą”. „Ujrzeć” to dopiero początek; prawda tego, co się zobaczyło, potwierdza się w decyzji. Iść za Jezusem to żyć światłem, którym On jest.
Oceń