Nikt nie wymaga, aby utrzymywać uchodźców do końca życia. Istotne jest, aby pomóc im w znalezieniu mieszkania, pracy, w nauce języka. Zwyczajnie się nimi zaopiekować. To jest nasz ludzki obowiązek.
Katarzyna Kolska, Roman Bielecki OP: O kim rozmawiamy – o uchodźcach czy o imigrantach ekonomicznych?
Janina Ochojska: W obecnej sytuacji z pewnością rozmawiamy o uchodźcach, czyli o osobach, które muszą opuścić swój kraj z powodu działań wojennych, prześladowań na tle rasowym, religijnym, narodowym czy społecznym. To wszyscy ci, których życie i bezpieczeństwo są zagrożone. Po stanie wojennym niektórzy z nas także byli uchodźcami, gdyż rodzinom groziła utrata zdrowia lub życia. Polacy byli przyjmowani i dostawali status uchodźcy w różnych krajach. Dzisiaj w sytuacji takiego zagrożenia są Syryjczycy, Erytrejczycy, Libijczycy i Irakijczycy.
Uciekają, żeby przetrwać w Europie i wrócić do siebie za jakiś czas?
To nie do końca prawda, że uciekają jedynie do Europy. W rzeczywistości większość z nich jest w Libanie – ponad milion w czteromilionowym państwie, w Jordanii i w Turcji. Do Europy, owszem, docierają, ale w zdecydowanie mniejszej liczbie. Mówimy przecież o 200, może 300 tysiącach osób. Oczywiście Europa zapewnia im najlepsze warunki. W Libanie goszczą najczęściej u swoich rodzin, ale nawet my, gdybyśmy mieli gościć czteroosobową rodzinę przez miesiąc, dwa, przez rok, uważalibyśmy sytuację za trudną. Natomiast obozy dla uchodźców, zwłaszcza te bardzo duże, są źródłem przestępczości i miejscem, w którym bardzo łatwo można stać się ofiarą przemocy. Szczególnie w Jordanii mieszkanie w takim obozie jest czymś strasznym. Dlatego nie dziwi mnie, że ci, których jeszcze na to stać, uciekają ze swoimi dziećmi do „lepszego świata”.
To bardzo ciekawe, że uciekają właśnie do Jordanii, a nie na przykład do Arabii Saudyjskiej, która jest krajem bogatszym, a także bliższym im kulturowo.
Niestety bogate kraje arabskie nie przyjmują uchodźców. Świat na to patrzy, krytykuje, ale jak na razie kraje te pozostają niewzruszone. Obecnie uchodźcy są u bram Europy i to my musimy ten problem rozwiązać, a nie rozważać czy pokazywać palcem, kto ich nie przyjmuje. Po pierwsze należy odsiać imigrantów ekonomicznych od autentycznych uchodźców. Trzeba dokonać selekcji tych, których życie jest zagrożone, od ludzi ubogich. Tę wybraną grupę należy umieścić w bezpiecznym miejscu, zapewnić im dach nad głową. Przynajmniej na czas wojny. Być może dłużej.
No właśnie. To jest pytanie, które wielu ludzi sobie zadaje. Czy oni będą chcieli wrócić do swojego kraju? Nie wszyscy Polacy, którzy opuścili kraj w stanie wojennym, wrócili. Niektórzy wracają. Ci, którzy mają dzieci, często zostają ze względu na ich edukację.
W Syrii od blisko czterech lat dzieci nie mogą chodzić do szkoły. Jednak pytania o powrót tak naprawdę nie powinniśmy sobie dzisiaj zadawać. Nie znamy odpowiedzi. Możemy jedynie zakładać, że jeśli wojna się skończy, to ci ludzie będą chcieli do siebie wrócić. Zostawili tam przecież rodziny, ziemię, domy. Swoją ojczyznę. Jeśli jednak ich pobyt się przedłuży, to pewnie część postanowi zostać, nawet jeżeli coś się w Syrii zmieni. Nie wiemy też, kiedy wojna w Syrii się skończy.
I chyba właśnie z tego powodu niektórzy tak niechętnie patrzą na przyjmowanie uchodźców. Sądzę, że gdyby uchodźcy mieli spędzić w naszym kraju siedem miesięcy czy nawet rok, opór b Zostało Ci jeszcze 85% artykułu Dalszy dostęp do artykułu zablokowanyWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania
żadnych plików!
Masz dostęp do archiwum?Zaloguj się
Wykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń