Ewangelia według św. Marka
Iz 56,1.6-7 / Ps 67 / Rz 11,13-15 / Mt 15,21-28
Kananejka jest przykładem męstwa w wierze. Wiara nasza jest nieustannie poddawana próbom. Pamiętajmy jednak, że nie chodzi w tym o zemstę Boga ani jakąś okrutną tresurę człowieka. Próbę wiary można przyrównać do ćwiczenia na instrumencie lub do treningu sportowego. Żmudna praca przynosi coraz lepsze wyniki, a mężne ponawianie aktów wiary w czasie próby sprawia, że nasza wiara rośnie i się umacnia. Przejście przez próbę, nawet gdy zostaje się w niej na jakiś czas pokonanym, może przynieść zaskakujące ożywienie wiary. Wiara domaga się treningu. Jeśli dla kogoś to sformułowanie brzmi obco, to niech zajrzy do Listów św. Pawła, w których Apostoł porównuje drogę naszej wiary do zawodów sportowych.
Dzisiejsza Ewangelia wskazuje na trzy próby, przez które przechodzi nasza wiara.
Pierwsza z nich, najtrudniejsza, to milczenie Jezusa. Doświadczamy goczęsto wtedy, gdy najbardziej chcielibyśmy usłyszeć od Niego jakieś słowo. Kananejka prosi o uzdrowienie ukochanej osoby, lecz Zbawiciel milczy. A ona co robi? Idzie za milczącym Chrystusem. Nie odchodzi, nie odwraca się od Niego. Podąża Jego śladem.
Druga próba to przejście przez niedoskonałości i grzech w Kościele. Uczniowie chcą odprawić Kananejkę, powołując się na autorytet Mistrza. Nie pierwszy to już raz nie potrafią odkryć najgłębszych intencji Zbawiciela. Ich zachowanie mogło zniechęcić ją zupełnie. Zbawiciel milczy, a ci, którzy Go reprezentują, okazują się grzesznikami i arogantami.
I wreszcie trzecia próba. Gdy Zbawiciel w końcu się zwraca do Kananejki, Jego słowa brzmią szorstko, nie ma w nich współczucia. Co więcej, wydaje się, że Chrystus przedkłada jakieś nadrzędne zasady, jakąś ideologię ponad dobro pogrążonego w bólu człowieka. Jaka to próba? Zasady naszej wiary, głoszone przez Kościół, szczególnie dotyczące moralności, mogą się czasem zdawać szorstkie, jakby pozbawione miłosierdzia i współczucia dla skomplikowanych losów człowieka. Czy, gdy czytamy ten fragment, nie przychodzi nam do głowy, że my na miejscu Jezusa zachowalibyśmy się inaczej, bardziej współczująco? Tak też często myślimy o Słowie Jezusa przechowywanym i nauczanym przez Kościół. „Ja bym to inaczej ustawił”. Ta próba wiary może prowadzić nas do zaufania, że to, czego naucza Kościół, jest trudnym słowem autentycznego miłosierdzia, pochodzącym wprost od naszego Pana.
Oceń