Słowo „synod” kojarzy mi się z rzędami stołów, za którymi siedzą biskupi o zatroskanych twarzach, albo z uroczystymi liturgiami, albo z opasłymi tomami na bibliotecznych półkach, albo – dzięki znajomości z ks. Grzegorzem Strzelczykiem (czytajcie go, czytajcie, bo ze „śląskiej prowincji” świetne teksty przysyła na te łamy) – z ogromem organizacyjnej roboty.
Ale i ja uczestniczyłem w spotkaniu, które chętnie nazwałbym synodem, chociaż jego organizatorzy użyli skromniejszej nazwy – konferencja pastoralna. W połowie czerwca pojechałem do Wilna, gdzie w tamtejszym seminarium duchownym pod przewodnictwem arcybiskupa rzymskokatolickiej Archidiecezji Matki Bożej w Moskwie Paola Pezziego spotkali się księża, siostry zakonne i świeccy, by debatować nad życiem parafii we wspomnianej diecezji. Takie konferencje pastoralne odbywają się co dwa lata, a po raz trzeci w Wilnie. Dlaczego właśnie tam? Przede wszystkim ze względów technicznych: duży budynek wileńskiego seminarium może łatwo pomieścić wszystkich uczestników konferencji (około stu osób), a dzięki uprzejmości gospodarzy koszty nie są wygórowane. Ani w Moskwie, ani w Petersburgu nie dysponujemy takimi możliwościami. A zatem wyjazdowa konferencja pastoralna.
Tym razem postanowiono podsumować niemal trz
Zostało Ci jeszcze 75% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń