Na moje szczęście
fot. bantersnaps 9yWcy5B / UNSPLASH.COM

Najskuteczniejsza reforma Kościoła nie zaczyna się od wskazywania kierunków odnowy, robienia planów strategicznych i opracowywania odpowiednich procedur, tylko od osobistego doświadczenia Pana Boga.

Nie trzeba się wielce wysilać, by zauważyć, że ostatnie lata w Kościele powszechnym, a co za tym idzie – również w Kościele w Polsce, obfitują w bolesne wydarzenia. Zamieszanie doktrynalne, skandale seksualne i jeszcze bardziej skandaliczne ich ukrywanie, wyrządzona i nienaprawiona krzywda, zadane i niezabliźnione rany, podziały nie do zasypania, spektakularne odejścia znanych ludzi Kościoła itd. Wszystko to sprawia, że niemal automatycznie w głowach i w sercach ludzi wierzących pojawiają się pytania: Czy rzeczywiście uważasz, że to, w co wierzysz, jest prawdą? Naprawdę chcesz w tym dalej trwać? Czy właśnie tak wyobrażałeś sobie Kościół? Czy to są ludzie, z którymi chcesz się związać na całe życie? Nie sądzisz, że uczciwiej będzie zostawić to wszystko? Czy na pewno nie chcesz odejść? Czy nie sądzisz, że wobec tego, co się dzieje, po prostu trzeba odejść?

Gdy pytania te zaczynają dźwięczeć w sercu, instynktownie się bronimy i kurczowo trzymamy wszystkiego, co mogłoby naszą stabilizację ocalić albo chociaż trochę przedłużyć. Na szczęście (wrócimy jeszcze do tego wyrażenia!) już się nie da. Nie da się żyć tak, jak dawniej. Jakiś ból, jakiś kryzys, jakiś smutek, jakiś grzech (mój czy innych), jakiś skandal po prostu nie pozwalają na to i zmuszają do podjęcia decyzji.

Zburzona stabilizacja

Znam dobrze ten ból i te niepokojąco brzmiące pytania. Ten tekst nie będzie jednak o tym, jak powinna wyglądać reforma Kościoła albo jakie wdrożyć procedury, by uniknąć takich czy innych skandali, grzechów czy pomyłek. Jest dostatecznie wielu tych, którzy doradzają Kościołowi, co powinien zrobić i jakie wdrożyć procedury. Szczerze powiem, że nie ciągnie mnie, by do nich dołączyć. Nie dlatego, że lekceważę poważne problemy, tylko dlatego, że – jak pokazał to swoim życiem św. Ignacy Loyola – najskuteczniejsza reforma Kościoła nie zaczyna się od wskazywania kierunków odnowy, robienia planów strategicznych i opracowywania odpowiednich procedur, tylko od osobistego doświadczenia Pana Boga, wyciągającego nas za uszy z bezradnej biedy i bezsilnej grzeszności.

Ten tekst będzie zatem o osobistym doświadczeniu, dzięki któremu dane mi było – bez żadnych moich zasług – pozostać w Kościele. To będzie tekst adresowany do tych, którzy nie znajdują w sobie i wokół siebie powodów, dla których mieliby zostać, i noszą się z zamiarem odejścia. Oczywiście nie będę nikogo na siłę przekonywał. Sam nie znoszę, gdy w kwestiach najważniejszych ktoś próbuje wywierać na mnie presję. Chcę tylko opowiedzieć o moim osobistym doświadczeniu, takim, jakie ono było i jest. Może komuś się przyda? Może komuś pomoże? A może kogoś zniesmaczy i zgorszy? Nie wiem. Wiem tylko, że będzie to prawdziwy i bardzo osobisty tekst. Może nawet zbyt osobisty. Ale tylko prawda pomaga i tylko szczerość ocala. O sprawach najdroższych pisze się tylko sercem.

Czy i ty chcesz odejść?

Minęło już ponad trzydzieści lat, a ja wciąż pamiętam wszystko ze szczegółami… Piękne wrześniowe popołudnie na Podhalu, a konkretnie w Witowie, gdzie razem z moimi współbraćmi odprawiałem ćwiczenia duchowne. Na popołudniową medytację wybrałem się na łąkę, z której roztaczał się wspaniały widok na Tatry. Niewiele się jednak na nie napatrzyłem, bo oczy dość szybko zaszły mi łzami i co inne

Zostało Ci jeszcze 85% artykułu

Wykup dostęp do archiwum

  • Dostęp do ponad 7000 artykułów
  • Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
  • Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Wyczyść

Zaloguj się

Na moje szczęście
Wojciech Ziółek SJ

urodzony w Radomiu, w 1963 roku, w czerwcu, znaczy, w połowie czerwca, właściwie to w drugiej połowie czerwca, dokładnie 21 czerwca – jezuita, uratowany grzesznik....

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszyk Kontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze