Starość nie jest dla mięczaków
fot. aziz acharki / UNSPLASH.COM

Starość nie jest dla mięczaków

Oferta specjalna -25%

List do Galatów

0 opinie
Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 54,90 PLN
Wyczyść

Kwartet, reż. Dustin Hoffman, występują: Pauline Collins, Maggie Smith, Tom Courtenay, Michael Gambon

Jeśli chcesz powiedzieć widzom prawdę, lepiej bądź zabawny” – mawiał Billy Wilder, twórca kultowego Pół żartem, pół serio. Tę dewizę mocno wziął sobie do serca i wypisał na pierwszej stronie scenariusza reżyser filmu Kwartet, czyli… Dustin Hoffman. Tą produkcją wybitny aktor zadebiutował po drugiej stronie kamery.

Zanim o fabule Kwartetu i jego słodko-gorzkim smaku, uzupełnijmy najpierw listę zaangażowanych w jego powstanie wybitnych postaci. Scenariusz napisał Ronald Harwood – autor Pianisty czy Motyla i skafandra. W głównych rolach znakomici aktorzy: Maggie Smith, Tom Courtenay, Billy Connolly oraz Pauline Collins.

Pryk z fasonem

Film rozpoczyna się od radosnych dźwięków „Libiamo ne’lieti calici” z opery Traviata. W takt muzyki zaglądamy w różne zakątki Beecham House – domu dla „emerytowanych śpiewaków operowych, którzy nie zostali łaskawie potraktowani przez fortunę lub tych, którzy za młodu nie posiedli cnoty gromadzenia oszczędności”. Do tego grona należy choćby Cedric (Michael Gambon), którego imienia inni mieszkańcy nie są w stanie poprawnie wymówić, a który dzień rozpoczyna od przejrzenia szafy ze swoimi luksusowymi podomkami, by w jedną z nich się odziać.

Tytułowy kwartet tworzą soliści-legendy, których wspólne wykonanie Rigoletto przeszło do historii opery. Cissy to osoba ciepła, żywotna, prostolinijna, nadal pełna dziewczęcego uroku albo już zdziecinniała na skutek choroby; Wilf jest flirciarzem z niezwykłym poczuciem humoru i lekkim podejściem do życia, podrywa zarówno pensjonariuszki, obsługę, jak i samą dyrektorkę Beecham House; Reggie to dżentelmen – powściągliwy, dystyngowany, wrażliwy, mówi sam o sobie, że udało mu się zostać „starym prykiem z fasonem”. Do tych trojga dołącza wkrótce Jean – „olśniewająca i przerażająca”, zgorzkniała, upokorzona koniecznością przeprowadzki do domu spokojnej starości, który w jej mniemaniu jest raczej „domem wariatów”.

Starość też radość

Oglądając Kwartet, trudno uniknąć porównań z polskim filmem Jeszcze nie wieczór, opowiadającym historię mieszkańców Domu Aktora w Skolimowie. Jednak Dustin Hoffman i Jacek Bławut – z powodu różnic historycznych? społecznych? z powodu różnicy w mentalności? – stworzyli zupełnie inne portrety podeszłych w latach artystów. Ci ze Skolimowa są skurczeni w sobie, przygaszeni, to postacie zdecydowanie dramatyczne. O zagraniu jeszcze jednej roli jedynie marzą, i to w skrytości.

Tymczasem mieszkańcy Beecham House nie fantazjują o śpiewaniu, lecz śpiewają – klasykę i popularne piosenki, w grupach i chórze, a capella albo z akompaniamentem. Z werwą szykują się do uroczystej gali, podczas której chcą zebrać fundusze na dalsze funkcjonowanie ich domu. Ustalają repertuar, uczestniczą w próbach, organizują zebrania, a w przerwie popijają kawę, grają w karty, ćwiczą salsę. I chociaż nie raz ktoś o czymś zapomni, bo alzheimer daje się we znaki, to aż kipi z nich witalność i chęć życia.

Nie dla mięczaków

Każdy z głównych bohaterów Kwartetu na swój sposób boksuje się z upływającym czasem i zmianami, które zachodzą wokół i w nich samych. Niekiedy te zmiany przybierają formę spustoszenia – widać to u przeuroczej Cissy, która momentami staje się zagubioną małą dziewczynką, szukającą swojej mamy. Ale to właśnie w jej usta scenarzysta wkłada słowa, kilkakrotnie w filmie powracające: „Starość nie jest dla mięczaków”.

Na mięczaka na pewno nie wygląda Wilf – specjalista od podrywów. Uparcie przekonuje innych, zwłaszcza kobiety, że mężczyzna jest jak wino – im starszy, tym lepszy. Jednak za maską rozerotyzowanego gawędziarza chowa się człowiek, który nie potrafi do końca zaakceptować upływu lat.

Ze sobą uporać też musi się Jean, dla której pobyt w Beecham House jest upokorzeniem, bo co by było, gdyby dowiedziała się o tym prasa? Ze skorupy zgorzknienia artystka wychyla się tylko na chwilę, kiedy mieszkańcy domu witają ją – jak na divę przystało – oklaskami.

Opera i hip hop

„Jak się ma już 75 lat – mówi Dustin Hoffman – ma się przed sobą trzy drogi: rozwijasz się, cofasz albo stoisz w miejscu. Ja wierzę, że można się rozwijać do samego końca”. Ta dewiza towarzyszy także czwartemu członkowi legendarnego kwartetu – Reggiemu, czyli „staremu prykowi z fasonem”. Miłośnik opery chce do niej przekonać młodych, którzy przyjeżdżają do Beecham House na wykład. Przygotowując się do spotkania i rozpracowując „przeciwnika”, artysta słucha… rapu. Chwilę później słyszymy kapitalny dialog: Kilkunastoletni chłopak prosi: Niech mi pan powie, czym jest opera? Na co śpiewak odpowiada: To ty mi najpierw powiedz, czym jest hip hop? Choć żaden z nich nie jest na to przygotowany, to nagle ci dwaj – z różnych epok i różnych muzycznych światów – osiągają doskonałe porozumienie.

Ale nie tylko na naukę nie jest nigdy za późno. Na miłość także… Nabrzmiały przez lata bagaż różnych doświadczeń można w końcu otworzyć i spróbować go uporządkować. Takie wyzwanie podejmują Jean i Reggie – niegdyś małżeństwo, a przez ostatnie lata śmiertelni wrogowie.

Jean musi się zresztą zmierzyć z jeszcze jedną sprawą. Od jej decyzji, pokonania lęku i pokazania swojemu perfekcjonizmowi, gdzie jego miejsce, zależy to, czy legendarny kwartet ponownie zaśpiewa Rigoletto.

Łatwo domyślić się finału, którego – co ciekawe – widz już nie ogląda, słyszy jedynie śpiew muzyków. Czyżby Dustin Hoffman chciał przez to powiedzieć, że to, co najważniejsze, dokonało się poza sceną, a Rigoletto to jedynie bohater drugiego planu?

Premiera filmu zapowiedziana jest na kwiecień 2013

Starość nie jest dla mięczaków
Anna Sosnowska

urodzona w 1979 r. – absolwentka studiów dziennikarsko-teologicznych na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie Współpracowała z kanałem Religia.tv, gdzie prowadziła programy „Kulturoskop” oraz „Motywacja...

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszyk Kontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze