Sól na rany
fot. amanda dalbjorn fvInY / UNSPLASH.COM

Nie mam w sobie żalu, mamo, ani do ciebie, ani do świata. Cieszę się, że mogę z tobą czasem posiedzieć. Dobrze jest posiedzieć sobie z mamą. I nie musisz mnie przepraszać. Nie musisz ronić łezki.

Co pamiętam? Niewiele. Chyba byłem tak zajęty rośnięciem, że nie zajmowałem się zapamiętywaniem – mówię do mamy. Siedzimy w kuchni przy oknie. Dom okazały. To nie jest willa, to mały dworek. Spełnienie marzeń mamy. Bo wiele się jej w życiu udało. Tylko… No właśnie „tylko”. Tylko ja nie.

– Bo ty, synku, jesteś takim moim wrzodem… – mówi moja mama. Jest piękną kobietą, naturalną blondynką o szaroniebieskich oczach. Ma siedemdziesiąt cztery lata. Ja pięćdziesiąt dwa. Mielę teraz w głowie ten „wrzód”. Wiem, tak się jej powiedziało. Miał być wyrzut, a wyszedł wrzód. Tryb słownikowy się włączył. Mama wyciąga rękę i głaszcze mnie po głowie, po policzku, a ja widzę w jej oczach, że będzie chciała tę gafę obrócić w żart.

 – Jesteś takim moim wrzodem na… pupie – powiedziała moja mama i to „pupie” powiedziała, wydymając lekko policzki, żeby zmiękczyć „pupą” „wrzód”. Chlapnie jej się czasem, a ja kiwam głową i się uśmiecham. Co tam. Przecież to jest moja mama.

No właśnie, czy się udałem? Nie wiem. Jakoś sobie w życiu radzę. Jestem zadowolony. To, co dla mnie jest najważniejsze, na razie mi się udaje. Na razie. Bo wiem, jak bardzo trzeba się starać, żeby się udało. Bo od dzieciństwa bardzo chciałem, żeby mi się udała rodzina. Byłem świadkiem trzech rozwodów swoich rodziców, więc wiedziałem, że łatwo nie będzie. Teraz, kiedy ktoś pyta o mój największy sukces życiowy, to mówię: Rodzina.

Siedzimy w tej ładnej kuchni mojej mamy, jemy drugie śniadanie i wspominamy. Kiepsko nam idzie, bo ja niewiele pamiętam. Jak to przy takich rozłącznych wspomnieniach. Moje szybko się oddzieliły. Smaruję kromkę chleba pastą z awokado i solą posypuję. Widzę, że mamie łatwo nie jest, ręce nerwowo pociera i mówi:

– Bo ja pamiętam różne takie obrazki: Jeden, jak cię odwiedziłam z twoją babcią nad jeziorem. Ojciec cię nosił na barana. Pamiętasz?

Potakuję, bo pamiętam, jak mnie nosił. Mam zdjęcie, jak siedzę u taty na barana, to pewnie wtedy nad jeziorem też tak mogło być. Mama patrzy na mnie i łzę ociera, ale dalej mówi:

– Miałeś dwa albo trzy

Zostało Ci jeszcze 85% artykułu

Wykup dostęp do archiwum

  • Dostęp do ponad 7000 artykułów
  • Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
  • Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Wyczyść

Zaloguj się

Sól na rany
Jacek Horeb

urodzony w 1968 r. – studiował historię, pracuje jako przedstawiciel handlowy, pasjonuje się fotografią, kończy pracę nad pierwszą powieścią. Jest żonaty, ma dwóch dorosłych synów. Mieszka w Poznaniu....

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszyk Kontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze