Zacznę od synodu, ale tylko po to, aby poruszyć temat znacznie szerszy. Syntezy diecezjalne i ta ogólnopolska dość jednoznacznie mówią: Mamy poważny problem z klerykalizmem. Przekornie przypomnę, że jeszcze nie tak dawno, gdy papież Franciszek powiedział o sobie, że w pewnym sensie on też jest antyklerykałem, zawrzało. Co się zatem od tamtego czasu zmieniło, że słowa papieża nie tylko już nie oburzają, ale stały się językiem naszej wewnętrznej diagnozy Kościoła?
Jeśliby dotrzeć do sedna klerykalizmu, który wyłania się z synodalnych konsultacji, można by go ująć jednym słowem: zamknięcie. Brak rozmowy, spotkania, dzielenia życia, wspólnego podejmowania decyzji. Brak poczucia wartości dialogu społecznego w kontekście głoszenia prawdy. A jeśli rzeczywiście tak jest, w Kościele i poza jego strukturami, trudno o otwartość, wymianę myśli, poczucie wzajemnej przynależności. Trudno o przyjaźń. No chyba że ktoś odważyłby się budować Kościół bez przyjaźni, podkreślając nieustannie wątki wojowniczo-militarne, dając jasno do zrozumienia, kto jest, a kogo nie ma po stronie prawdy, kto jej broni, a kto ją niszczy. „Przyboczna my Chrystusa straż, Kościoła Jego warta, odwieczna prawda szaniec nasz, niech zadrżą moce
Zostało Ci jeszcze 75% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 5000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń