Konserwatyści i LGBT
fot. samuel bryngelsson / UNSPLASH.COM
Oferta specjalna -25%

Pierwszy i Drugi List do Tesaloniczan

0 opinie
Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 52,90 PLN
Wyczyść

Dla wielu uczestników życia publicznego w Polsce – polityków, publicystów, socjologów – istnieją dwa rodzaje społecznych tematów: prawicowe i lewicowe.

Prawicowym tematem jest np. ochrona życia nienarodzonego. Lewicowym – liberalizacja ustawy antyaborcyjnej. Prawicowym – inwazja ideologii gender. Lewicowym – dążenie do legalizacji związków homoseksualnych. Prawicowcy zajmują się gloryfikowaniem wolnego rynku, podczas gdy lewicowcy pochylają się nad prawami pracowniczymi. Ci pierwsi bronią Kościoła przed nieuzasadnioną krytyką, ci drudzy uważają, że religia to ponura pieśń przeszłości.

W większości przypadków ta klasyfikacja wynika z jasnych i oczywistych podziałów ideologicznych. Można wprowadzać pewne niuanse, przesuwać granice prawomyślności (oraz lewomyślności), operować argumentami z gatunku „tak, ale”, lecz paradygmaty pozostają niezmienne. Jeśli ktoś się domaga, by kobiety mogły na żądanie „usuwać płód” do trzeciego miesiąca ciąży, nie zyska raczej łatki prawicowego oszołoma. Gdy natomiast jakiś polityk czy dziennikarz zadeklaruje, że jest przeciwny uznaniu związków jednopłciowych za równoznaczne z małżeństwami, raczej nie zostanie zaszufladkowany jako „twarda lewica”.

Są oczywiście wyjątki od reguły: wielu polityków SLD starszego pokolenia (mówiąc krótko: dawnych PRL-owskich aparatczyków) reaguje alergicznie na rewolucyjne pomysły aktywistów LGBT. Z kolei niektórzy rzekomo konserwatywni politycy Platformy Obywatelskiej nie mają oporów, by atakować katolickich hierarchów czy wypowiadać się z aprobatą o postulatach homoseksualistów.

Także na świecie te granice są coraz bardziej płynne. Brytyjski premier David Cameron doprowadził do legalizacji homomałżeństw, wychwalając je jako formę „wzmocnienia instytucji rodziny”, z drugiej zaś strony zaangażował się w walkę z pornografią w internecie. W Stanach Zjednoczonych dziesiątki polityków Partii Republikańskiej wyrażały w ostatnim czasie swoje poparcie dla środowisk homoseksualnych. Niektórzy nie kryją się ze swoją proaborcyjną postawą, szczególnie gdy pochodzą z „liberalnych” stanów, w których głoszenie takich poglądów jest warunkiem sine qua non funkcjonowania w polityce.

Często chodzi po prostu o cenę, jaką płacą konserwatyści, gdy marzą o zdobyciu głosów wyborców w coraz szybciej laicyzujących się społeczeństwach. Niestety, konsekwencje takich działań mogą się okazać opłakane. Prawicowcy, którzy wspierają „prawa” osób o odmiennej orientacji seksualnej, dają lewicy do ręki potężny oręż. Dowodzą bowiem swoim działaniem i swoimi deklaracjami, że mamy do czynienia z nieuchronnymi zmianami cywilizacyjnymi, które należy po prostu przyjąć jako proces naturalny i korzystny dla całego społeczeństwa. Skoro najbardziej prominentni politycy prawicy przechodzą na pozycje lewicowe, to znaczy, że intelektualnie dojrzeli do zmiany stanowiska. Tak jak niegdyś świat „dojrzał” do międzyrasowych małżeństw, nadania praw wyborczych kobietom czy zakazu pracy fizycznej dzieci.

Jest jednak fundamentalna różnica między w pełni uzasadnionym równouprawnieniem poszczególnych grup społecznych (do którego, notabene, w dużej mierze przyczynił się na przestrzeni dziejów Kościół katolicki) a dzisiejszymi aspiracjami środowisk homoseksualnych czy ruchów na rzecz liberalizacji prawa antyaborcyjnego. Geje i lesbijki, a także aktywiści pro-choice, nie zatrzymują się bowiem na etapie równouprawnienia, lecz idą dużo dalej. W pierwszym przypadku nie chodzi już o „tolerancję” dla ich zachowań, lecz o ugruntowanie przekonania, szczególnie wśród dzieci, że takie zachowania są normalne, a nawet lepsze od zachowań heteroseksualistów.

Z kolei w przypadku aborcjonistów nie chodzi już o ochronę życia ciężarnej czy danie jej możliwości usunięcia dziecka pochodzącego z gwałtu (tak czy inaczej wielce wątpliwej moralnie), lecz o wygodę kobiet „wyzwolonych z patriarchatu” i o interesy przemysłu aborcyjnego.

Także obowiązujące w wielu krajach świata ustawy przewidujące karanie homofobii nie mają nic wspólnego z równouprawnieniem. Wręcz przeciwnie – dyskryminują ogromną liczbę ludzi, którzy – tak się składa – mają inne poglądy niż Barack Obama, Elton John czy Robert Biedroń. W Wielkiej Brytanii katolickie ośrodki adopcyjne, które odmawiały wydawania dzieci parom gejów i lesbijek, zostały poddane tak ogromnej presji i prawnym szykanom, że postanowiły zaprzestać działalności – tutaj w imię „równouprawnienia” uderzono w Kościół i doprowadzono do likwidacji setek miejsc pracy.

Nie chodzi zatem o „prawa człowieka”, lecz o nieprzewidywalną w skutkach inżynierię społeczną. Nie chodzi o „cywilizacyjny rozwój”, lecz o agresywną, nierzadko kłamliwą propagandę. Szkoda, że tak wielu konserwatystów tego nie rozumie. Czy raczej boi się to zrozumieć.

Konserwatyści i LGBT
Marek Magierowski

urodzony 12 lutego 1971 r. w Bystrzycy Kłodzkiej – iberysta, absolwent hispanistyki na UAM, dziennikarz prasowy, polityk i dyplomata, ambasador RP w Izraelu (25.06.2018 - 07.11.2021), ambasador RP w Stanach Zjednoczonych (od 23.11.2021r.)....

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszyk Kontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze