W poprzednim numerze „W drodze” pojawił się felieton, w którym autor uznał wypowiedzi Wspólnoty Sant’Egidio w kontekście wojny na Ukrainie za haniebne. Tak określił między innymi słowa – rzekomo wypowiedziane przez ludzi z Sant’Egidio – aby „tych, których napadnięto i zgwałcono, zostawić bez żadnej pomocy, bo wtedy mniej będą cierpieć”. Ponieważ przeczytałem ten tekst dopiero wtedy, gdy otrzymałem wydanie zawierające oba nasze felietony, nie mogłem już nic zrobić. Zrobić mogę jednak teraz. Czy dlatego, że poczułem się urażony? Raczej nie. Jest dla mnie oczywiste, że ani ja, ani nikt z mojej wspólnoty nie opowiadałby takich bzdur. Nie słyszałem też, nie czytałem i naprawdę nie wiem, co mógł mieć na myśli autor tych słów, sugerując Wspólnocie, że chciałaby pozostawić Ukraińców bez żadnej pomocy. Nie potrafię też zrozumieć o. Wojciecha Ziółka – bo to rzeczywiście haniebny skrót myślowy – jakoby każdy, kto proponuje dzisiaj rozwiązania pokojowe zamiast wojny, chciał pozostawić mordowanych Ukraińców samym sobie. Wstrzymam więc głęboko oddech, nie będę się przerzucał oskarżenia
Zostało Ci jeszcze 75% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń