Ważne noty na marginesach

Ważne noty na marginesach

Oferta specjalna -25%

Hewel. Wszystko jest ulotne oprócz Boga

3 opinie
Wyczyść

Jesienią 2006 roku ukazało się nowe wydanie Biblii w języku polskim. Gruba niebieska księga w twardej oprawie przypomina na pierwszy rzut oka znaną chyba wszystkim tyniecką Biblię Tysiąclecia. Nosi jednak tytuł Biblia Jerozolimska.

Pierwsze wrażenie podobieństwa z „Tysiąclatką” pogłębia się, gdy otworzymy księgę. Okazuje się, że ta nowa edycja Pisma Świętego nie jest nowym tłumaczeniem! Wydawca przejął tekst biblijny z piątego wydania Biblii Tysiąclecia z roku 2000. Nowymi elementami – czyli tym, co tak naprawdę sprawia, że nową publikację można nazwać Biblią Jerozolimską – są teksty wstępów i komentarzy do poszczególnych ksiąg oraz przypisy i noty na marginesach. Zostały one zaczerpnięte z ostatniego wydania francuskiego La Bible de Jérusalem z roku 1996 i są o wiele bardziej obszerne i naukowe niż w jakimkolwiek opublikowanym do tej pory polskim tłumaczeniu Biblii.

Historia oryginalnej francuskiej edycji La Bible de Jérusalem sięga ostatnich lat II wojny światowej. W roku 1943 papież Pius XII opublikował encyklikę Divino afflante Spiritu, poświęconą właściwemu rozwojowi studiów biblijnych. Stała się ona dokumentem przełomowym dla katolickich badań Pisma Świętego. Do czasu jego wydania władze kościelne z wielką nieufnością, a nawet wrogością podchodziły do naukowych badań dotyczących Biblii. Druga połowa XIX wieku przyniosła wiele nowych odkryć archeologicznych na Bliskim Wschodzie oraz wielki rozwój pozytywistycznego i skrajnie racjonalistycznego światopoglądu. Badacze zaczęli krytycznie podchodzić także do tekstu Pisma Świętego. Zauważano sprzeczności występujące między różnymi fragmentami tekstu. Podkreślano podobieństwa z odkrywanymi dziełami literackimi sąsiadów starożytnego Izraela. Radykalni uczeni odmawiali Biblii jakiegokolwiek nadprzyrodzonego znaczenia. Nic więc dziwnego, że wielu ludzi w Kościele katolickim poczuło zagrożonie. Kościół zresztą od dłuższego czasu był atakowany i dyskredytowany jako „nośnik zabobonu w wieku pary i elektryczności”. Oczywiste jest więc, że pojawienie się krytycznej i historycznej analizy tekstów biblijnych spowodowało dość histeryczną reakcję Magisterium. Pierwsze próby egzegezy krytycznej dokonywane przez dominikanów z jerozolimskiej Szkoły Biblijnej spotkały się z ostrą reakcją Papieskiej Komisji Biblijnej, powołanej do tropienia wszelkich modernistycznych nadużyć w dziedzinie interpretacji Pisma. Kilku badaczy, w tym założyciel Szkoły o. Marie–Joseph Lagrange, zostało odsuniętych od nauczania.

Choć kryzys modernistyczny powoli wygasł, katoliccy bibliści wciąż nie mogli oficjalnie używać nowoczesnych metod badawczych. W końcu ucichły jednak głosy radykalnych i skrajnie racjonalistycznych krytyków Biblii, a emocje związane z odkrywaniem wielkich dzieł literackich starożytnych cywilizacji opadły. Dostrzeganie podobieństw między fragmentami Księgi Rodzaju a babilońskimi eposami nie prowadziło już do dyskredytowania „hebrajskich mitów”. Pius XII odważył się więc zezwolić na użycie metody historyczno–krytycznej w katolickich naukach biblijnych. W swojej encyklice podkreślił też ważność dokonywania przekładów Pisma na języki nowożytne, aby jak najwięcej katolików miało możliwość medytowania nad Słowem Bożym. To również była nowość. Biblią Kościoła rzymskokatolickiego była Wulgata, łacińskie tłumaczenie dokonane przez św. Hieronima. Papież zachęcał, by badacze sięgnęli do tekstów oryginalnych: hebrajskiego, aramejskiego i greckiego, a następnie z nich właśnie dokonywali przekładów na języki współczesne.

Wydanie Biblii Jerozolimskiej w latach 1948–1954 było odpowiedzią dominikanów z École Biblique na tę papieską zachętę. Powstał przekład z języków oryginalnych, znakomicie i przejrzyście opracowany, z bogatym zbiorem odnośników i naukowych komentarzy na najwyższym poziomie. Kolejne edycje francuskie z lat 1973 i 1996 przynosiły uaktualnienia wprowadzeń do poszczególnych ksiąg w świetle najnowszych badań. Zaczęły się także pojawiać Biblie Jerozolimskie w innych językach. Czasami były to wydania zupełnie nowych przekładów wraz z przetłumaczonymi z francuskiego wstępami i marginaliami, kiedy indziej publikowano – podobnie jak w Polsce – istniejący już przekład uzupełniony tłumaczeniem aparatu naukowego z La Bible de Jérusalem.

Polską edycję zawdzięczamy wspólnotom neokatechumenalnym, a konkretnie grupie tłumaczy i redaktorów pracujących pod przewodnictwem ks. Alfreda Cholewińskiego i bp. Zbigniewa Kiernikowskiego. Dlaczego neokatechumeni zdecydowali się na podjęcie tej pracy? Biskup Kiernikowski pisze: „Ważnym czynnikiem formacyjnym we wspólnotach neokatechumenalnych jest skrutacja Biblii, dla której nieodzowne stają się marginalia i przypisy z BJ”. Trzeba wyjaśnić, że skrutacja jest jedną z metod lektury Pisma Świętego – czytelnik nie tylko poznaje jakiś fragment, ale również inne perykopy czy wersety, które do niego nawiązują. Marginalia Biblii Jerozolimskiej znakomicie ułatwiają taką właśnie lekturę Pisma.

Pomimo wielkiej pracy wydawcy nie uniknęli potknięć. Wskażmy dwa, które od razu rzucają się w oczy.

Wstęp do Pięcioksięgu prezentuje tradycyjne spojrzenie na powstanie tej części Pisma, mianowicie teorię dokumentów w jej zupełnie klasycznej formie. Według niej u źródeł Pięcioksięgu leżą cztery dokumenty czy tradycje, będące dziełem czterech „redaktorów”: jahwisty, elohisty, kapłana i deuteronomisty. Teoria ta, choć w polskiej biblistyce ciągle popularna i nadal nauczana w seminariach, od dawna była mocno krytykowana i rewidowana. Już przecież w latach 30. XX wieku niektórzy badacze ogłosili „śmierć elohisty”. Wydając polską Biblii Jerozolimskiej, warto było dodać choć kilka zdań na temat nowych teorii powstania Pięcioksięgu.

Drugie potknięcie jest spowodowane użyciem tłumaczenia Biblii Tysiąclecia jako tekstu polskiej Biblii Jerozolimskiej. Choć „Tysiąclatka” nosi podtytuł „Przekład z języków oryginalnych”, nie zawsze jest to prawdą. Kiedy zajrzymy do Rdz 2,2, ze zdziwieniem zauważymy, że jest poważna różnica między polskim tłumaczeniem a hebrajskim tekstem oryginalnym. Po polsku przeczytamy: „A gdy ukończył w dniu szóstym swe dzieło, nad którym pracował, odpoczął dnia siódmego po całym swym trudzie, jaki podjął”. Tekst hebrajski mówi: „A gdy ukończył w dniu siódmym swe dzieło”. Skąd ta różnica? Tłumacz „Tysiąclatki” oparł się na starożytnym greckim tłumaczeniu Biblii hebrajskiej, czyli na Septuagincie. Wersja ta albo ze względu na korzystanie z innej tradycji tekstu hebrajskiego, albo ze względu na poprawność teologiczną (Bóg nie mógł zakończyć swej pracy w szabat, bo znaczyłoby to, że złamał zakaz pracy w dzień święty) mówi o „dniu szóstym”.

Świety Hieronim powiedział: „Nieznajomość Pisma Świętego jest nieznajomością Chrystusa”. Polskie wydanie Biblii Jerozolimskiej to ważne wydarzenie dla Kościoła. Chrześcijanie w Polsce otrzymują profesjonalne narzędzie do poznania i zgłębiania Bożego Objawienia. Wtedy będą mogli lepiej poznać swego Pana i Zbawiciela.

Oby nowe wydanie pojawiło się jak najszybciej w różnych formatach oraz w niższej cenie (choć Słowo Boże jest oczywiście bezcenne). Należy podziękować zespołowi przygotowującemu tę publikację za wspaniałą i trudną pracę. Może warto podjąć teraz nowe wyzwanie i zająć się przygotowaniem nowego przekładu samego tekstu Biblii?

Ważne noty na marginesach
Paweł Trzopek OP

urodzony 22 czerwca 1972 r. w Krakowie – polski dominikanin, biblista, dyrektor biblioteki École Biblique et Archéologique Française w Jerozolimie (od 2004 r.), przewodnik po Ziemi Świętej, wykładowca Nowego Testamentu w Kolegium Filozoficzno-Teologicznym Dominikanów w Krako...

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszyk Kontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze