Spowiedź
Jestem kapłanem dla wszystkich bez żadnej różnicy: wierzących i niewierzących, biednych i bogatych, intelektualistów i robotników w fabryce, chorych i zdrowych, tych ze światopoglądem lewicowym i prawicowym. Służba kapłańska nie może być nigdy elitarna.
Pytanie o kapłaństwo ma szczególne znaczenie, jeżeli zapytany jest kapłanem. Tak. Zdecydowanie moje kapłaństwo to moje życie. Opowiedzieć o sensie mojego kapłaństwa to równocześnie odpowiedzieć na pytanie o sens mojego życia. To ja jestem kapłanem Jezusa Chrystusa, całe moje jestestwo jest tym obarczone. Nie mogę, nie chcę się przyzwyczaić do tego, kim jestem: człowiekiem, chrześcijaninem, kapłanem. Tak bardzo się cieszę, że jestem osobą ludzką, synem Boga i księdzem powołanym w Kościele katolickim – Una et Sancta Ecclesia – do wypełniania misji kapłańskiej na wzór mojego Mistrza: Jezusa z Nazaretu.
Czy moja osobista i wolna decyzja o zostaniu kapłanem i przyjęte przeze mnie święcenia kapłańskie były najważniejszymi wydarzeniami mojego życia? Nie, radykalnie muszę stwierdzić: nie! Wydarzeniem mojego życia, które wyryło we mnie ślad i zadecydowało o mojej przyszłości, był pewien czerwcowy dzień, a właściwie noc 1971 roku w Madrycie. Miałem wtedy 16 lat. Modliłem się, czytając duchową książkę o powołaniu Maryi. Wtedy postanowiłem: Tak, moje życie będzie należało całkowicie do Chrystusa, jestem absolutnie zdecydowany, by żyć z Nim, tylko On mi wystarczy. On – Jezus Chrystus, prawdziwy Bóg i człowiek – będzie moją jedyną Miłością. Reszta ludzkiej miłości już mnie nie interesuje.
Człowiek, chrześcijanin, kapłan
Bycie kapłanem nie stanowiło dla mnie kolejnego kroku w moim oddaniu się Chrystusowi. Bycie kapłanem to inny sposób służby ludziom, to powołanie Boskie w powołaniu chrześcijańskim. Celibat to nie żaden wymóg prawa kanonicznego, ale mój wolny wybór podjęty dziesięć lat przed otrzymaniem święceń kapłańskich. Bycie kapłanem to ogromna łaska, ale również o wiele więcej – bycie powołanym do życia i potem bycie chrześcijaninem. Najpierw jestem człowiekiem, potem chrześcijaninem, na trzecim miejscu jestem kapłanem. A więc, moja codzienna walka polega na tym, by każdego dnia stawać się lepszym człowiekiem, chrześcijaninem i kapłanem. Życie jest darem, ale również zadaniem: nie trzeba się bać używania własnej wolności, by wzrastać w człowieczeństwie. Należy każdego dnia być człowiekiem bardziej sprawiedliwym, pracowitym, szczerym, czystym, ubogim, posłusznym, umiarkowanym, pokornym…, zdobywać wszystkie cnoty ludzkie, by stać się lepszym, doskonałym, szczęśliwym człowiekiem. Według Arystotelesa człowiek cnotliwy to człowiek szczęśliwy.
Potem trzeba być dobrym chrześcijaninem, uczniem naszego Pana Jezusa Chrystusa. Być chrześcijaninem oznacza utożsamiać się z Chrystusem: myśleć tak jak On, pracować tak jak On, miłować, tak jak On nas miłuje. Nie jest to sprawa łatwa, ponieważ nie jest łatwo być świętym, a każdy chrześcijanin powołany jest do świętości poprzez moc chrztu świętego. Dopiero potem, na trzecim miejscu, trzeba być kapłanem. Moje powołanie kapłańskie ciągle mnie woła, bym był każdego dnia lepszym człowiekiem i chrześcijaninem. Bez tego nie mogę być kapłanem na wzór mojego Mistrza, Wiecznego Kapłana.
Nikt nas nie zastąpi
Jak rozumiem moje kapłaństwo? Chciałbym to powiedzieć po łacinie, według słów znajdujących się w liście do Hebrajczyków w pierwszym wersecie, w piątym rozdziale: ex hominibus assumptus, pro hominibus constituitur. Jestem konsekrowany, ponieważ mój Bóg mnie wybrał, bym wypełniał misję wśród ludzi. Konsekracja i misja to dwa słowa, które podsumowują sens mojego kapłaństwa.
Jestem konsekrowany, by w osobie Jezusa Chrystusa, in persona Christi, każdego dnia odprawiać mszę świętą. Eucharystia jest centrum mojego życia, nie mogę żyć bez tego codziennego pokarmu. Dzień bez mszy to dzień całkowicie zmarnowany. Prosiłem mojego Boga, bym potrafił codziennie odprawiać mszę świętą. Minęły już ponad trzydzieści dwa lata mojego kapłaństwa i ani jednego dnia nie przeżyłem bez Eucharystii: żadna choroba, żadna podróż nie były tak mocne czy ważne, by oddaliły mnie od ołtarza, od altare Dei qui laetificat iuventutem meam, i za tę wspaniałą łaskę dziękuję teraz mojemu Panu Bogu. Tak: Eucharystia, Msza Święta, Najświętsza Ofiara i Uczta to sens mojego życia jako kapłana. Pragnę Chrystusa, kocham Chrystusa Eucharystycznego, adoruję Ukrytego Boga pod postacią chleba i wina. Bez tej boskiej rzeczywistości nie mogę żyć ani jako kapłan, ani jako chrześcijanin, ani jako człowiek.
Posłany jestem do ludzi, do wszystkich ludzi. Moja służba kapłańska wyraża się przez odprawianie mszy świętej i przez służbę w konfesjonale. Każda osoba świecka może prowadzić lekcje religii, budować kościół, publikować wspaniałe artykuły w internecie czy w gazecie, może nawet głosić słowo Boże. Ale tylko kapłan może odprawiać mszę świętą i spowiadać. Z tego powodu, kiedy siedzę w konfesjonale i spowiadam bez pośpiechu, z uwagą i cierpliwością, słuchając ze skupieniem i modląc się cały czas do Ducha Świętego, bym potrafił być dobrym narzędziem Jego łaski, czuję, że jestem kapłanem Jezusa Chrystusa. Odpuszczenie grzechów to boska sprawa, wielka radość jest w niebie i na ziemi, kiedy grzesznik zbliża się do spowiedzi. Cieszę się z całego serca, że mogę być narzędziem Jezusa Miłosiernego, który przez kapłana ciągle leczy rany na duchu i ciele. Na Zachodzie wiara maleje, ponieważ nie widać kolejek przy konfesjonałach. W Polsce je widać i dopóki tak będzie, wiara się utrzyma. Również wiem i czuję, że ja sam jestem grzesznikiem i osobiście potrzebuję tego sakramentu. Od ponad czterdziestu lat spowiadam się regularnie co tydzień, bez pomocy tej łaski sakramentalnej otrzymanej podczas spowiedzi trudno byłoby mi iść codziennie do przodu.
Posłany jestem również, by głosić słowo Boże. Bardzo to lubię i wiem, że nie idzie mi łatwo. Mimo że już od blisko 20 lat mieszkam w Polsce, ciągle się borykam z językiem polskim, ale wiem też, że czasami ta moja słabość jest atutem: ludzie w Polsce są życzliwi i kiedy widzą, że kapłan ma trudności językowe, starają się bardziej skupić, by rozumieć, co mówi. Jestem zachwycony polskim duszpasterstwem, ponieważ wychodzi z kościoła i szuka ludzi, pukając do domów wiernych. Bożonarodzeniowa wizyta duszpasterska, czyli kolęda to coś niesamowitego: kapłani idą do ludzi, by z pokorą i radością zachęcać ich, by byli blisko Chrystusa.
Jestem kapłanem dla wszystkich: wierzących i niewierzących, biednych i bogatych, intelektualistów i robotników w fabryce, młodych i starych, chorych i zdrowych, ze światopoglądem lewicowym i prawicowym – dla wszystkich bez żadnej różnicy. Służba kapłańska nie może być nigdy elitarna. Staram się, idąc za przykładem papieża Franciszka, bez obaw pokazywać miłosierną czułość, szczególnie wobec chorych, starych i biednych. Chcę więcej czasu przebywać na adoracji przed Najświętszym Sakramentem i wzrastać w nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny i świętego Józefa. Wiem, że moja pobożność kapłańska powinna być eucharystyczna i maryjna.
Czasami czuję, że bycie kapłanem mnie przerasta, że nie potrafię odpowiadać na wysokie wymagania powołania kapłańskiego, ale wtedy pamiętam, że On – Wszechmogący – mnie wybrał, że On – Miłosierny – codziennie mi pomaga, że On – Emmanuel – jest ze mną, On – Bóg Ojciec i Syn, i Duch Święty – miłuje mnie Wierną Miłością.
Oceń